mag powietrza

620 35 8
                                    

          Unikała Zuko jak ognia przez kilka dni, w czasie których zmierzali do portu. Ich droga była znacznie opóźniona przed statek, który nie był w pełni sprawny. Musieli szybko go naprawić i ruszać w dalszą podróż.

Mimo ich chwilowej separacji zawsze była w pobliżu, chcąc się upewnić, że Zuko był bezpieczny. O ile kiedy byli na morzu miała pewność, że nie powinna stać mu się żadna krzywda, tak kiedy dobili do portu już nie.

Zeszła więc z pokładu, razem z księciem i stryjkiem, powoli snując się za ich postaciami. Zuko wyżywał się na Ihro, dając upust złości. Lumen miała nieodparte wrażenie, że najbardziej zły był na nią i nie wiedziała jak temu zaradzić.

- Kapitan Zhao. - prychnął Zuko, uciszając wujka. Lumen uniosła głowę, rozszerzając źrenice w obawie. Już dawno nie słyszała tego imienia i miała nadzieję, że nigdy w życiu nie będzie musiała.

- Teraz już komandor Zhao. - powiedział z triumfem w głosie, mierząc ich postacie przenikliwym spojrzeniem.

Lumen stała z tyłu, w cieniu statku, niezauważona przez mężczyznę. Musiała przemyśleć swoje poczynania względem niego. Wiedziała jak groźny i bezwzględny był, więc nie chciała mieć nic do czynienia z tym oprychem.

Jednak książę był dla niej ważniejszy od wszystkiego na tym świecie. Kiedy więc komandor zaproponował im coś do picia, a Zuko został zmuszony do przyjęcia oferty przez stryja, Lumen wiedziała co musiała zrobić.

- Mogę dołączyć? - zapytała, z firmowym uśmiech, który z trudem ubrała na twarz. Zuko warknął, puszczając języki ognia, których ciepło popłynęło nawet do jej sylwetki.

- Ależ oczywiście, zapraszam. - posłał jej fałszywy uśmiech, najwyraźniej nie chcąc zdradzać swoich zamiarów w stosunku do dziewczyny.

Udali się za Zhao do jego namiotu. Mężczyzna zlecił przygotowania ciepłego napoju oraz skromnego posiłku, usadawiając gości przy stole. Przez cały czas wypytywał i ciągnął za język księcia, żądając odpowiedzi odnośnie awatara.

Nie zmienił się przez te lata. Nadal był podstępną żmiją, której jad sączył się z pyska, swoim kwasem dręcząc żołądek Lumen. Nienawidziła tego mężczyzny całym sercem, ale jej gniew nie mógł znaleźć teraz ujścia. Jak mogłaby być bardziej porywcza od Zuko? Razem roznieśliby cały port.

- Jak smakuje wam herbata? - zapytał komandor, kiedy popijali swoje napary. Ihro zagryzał jeszcze to ciasteczkami, przyniesionymi razem z herbatą. Dla tego człowieka liczyło się tylko jedzenie.

- Bardzo dobra. - odpowiedział od razu stryjek, uśmiechając się przyjaźnie. Według Lumen był niesamowicie dobrym aktorem, przyznając bez zająknięcia, że te ścieki były czymś dobrym.

- Nara? - zwrócił się do niej, świdrując ją wzrokiem.

- Jest gorsza od tej, którą parzy książę, a to trudno przebić. - westchnęła, odkładając filiżankę na stół. Wszyscy posłali jej niezrozumiałe spojrzenia, niedowierzając że ośmieliła się tak otwarcie obrazić komandora.

Zuko nie odważył się nawet upomnieć jej, kiedy skomentowała jego parzenie herbaty. Tak się starał być przyjaźnie nastawiony, wiedząc że nie mógł pozwolić sobie na wiele złośliwości względem Zhao, a Lumen z taką nonszalancją krytykowała jego herbatę. Zabrakło mu słów.

- Widzę, że w twoim przypadku także nic nie jest w stanie utemperować tego ciętego języka. - mężczyzna uśmiechnął się do niej krzywo, by po chwili zacząć się śmiać rozweselony. Lumen prychnęła z pogardą na jego słowa.

- Nie tylko to się nie zmieniło. - odparła luźno, krzyżując z nim spojrzenia. - Nadal jestem słowna jak wtedy. - zaakcentowała ostatnie słowo, uśmiechając się równie wesoło co jej rozmówca.

szukając domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz