- Bocian...nie możemy tutaj tak stać i stać...to się robi powoli podejrzane...przychodzimy pod ten budynek codziennie... - syczał Stasiek do Romka, kiedy kolejny dzień kręcili się wokół budynku więzienia gestapo. Kurt przekonał ich, że cokolwiek Olaf zrobił Hansowi i Basi to odpowiedź na pewno będzie w środku. Sam stanowczo odmówił zapuszczania się w tamte okolice, więc Bimber na zmianę z Romkiem pełnili dyżury, obserwując uważnie wszystkich, którzy wchodzili, a przede wszystkim wychodzili, ponieważ wiedzieli, że z takiego miejsca wychodzą tylko kolaboranci.
Szczególnie jedna osoba zainteresowała Bociana. Pewna młoda dziewczyna, która przychodziła od czasu do czasu. Wyglądała na zadbaną, zawsze ubrana w sukienkę i gustowny kapelusz. Co zaintrygowało Romka, to fakt, że nigdy nie wchodziła zlękniona, zwykle była uśmiechnięta, a mijający ją gestapowcy witali ją kiwnięciem głowy. To zdecydowanie było podejrzane, ludność cywilna nie darzyła sympatią okupantów, przejawiała negatywny stosunek i opór w różnej postaci. Stasiek, kiedy Bocian podzielił się z nim swoimi spostrzeżeniami, od razu zaproponował pozbycie się kobiety, co oczywiście było absurdalnym pomysłem. Zabójstwo pod więzieniem gestapo w biały dzień było proszeniem się o śmierć.
- Dobra...nie mamy czasu...Kurt, musisz iść jutro ze Staśkiem i nam pomóc. Musimy wejść do środka – zarządził Bocian, kiedy wieczorem wrócili do rezydencji. Z jedzenia jakie było do dyspozycji gotował już lepsze potrawy, a przede wszystkim bardziej treściwe. Po powrocie z obserwacji zawsze mogli liczyć na ciepły i syty posiłek.
- Nie ma mowy...nie włożę munduru...nie pojadę tam...- podniósł głos Kurt, grzebiąc widelcem w swojej potrawce z makaronu. Stasiek zacisnął pięści, mieli coraz mniej czasu, w dodatku współpraca z Niemcem była dla niego uwłaczająca. Gdyby nie to, że swoje słowo traktował jak świętość, a Romek był jego najlepszym przyjacielem, już dawno by go tu nie było. Ba, pewnie tak dla proformy zastrzeliłby Kurta. Dla niego dobry Niemiec to martwy Niemiec.
- Nie mamy czasu na Twoje lamentowanie...weź się w garść – warknął Bimber, odkładając z brzdękiem sztućce – W ogóle co my wyprawiamy! Zadajemy się z Niemcem! Naszym okupantem! Oni zabili naszych bliskich, a my tak po prostu...jemy sobie z nim pierdzielony obiad! - Stasiek gwałtownie odsunął krzesło z taką siłą, że się przewróciło. Bocian spokojnie patrzył na niego znad swojego talerza, ale się nie odzywał. Czuł się odpowiedzialny za stan jego przyjaciela, sam wciągnął go w swój plan, nie zastanawiając się nad konsekwencjami dla psychiki Bimbra, którą przecież uważał za stalową, w końcu był egzekutorem.
- Mi też odebrali bliskich...- szepnął Kurt, patrząc się smętnie na Romka – Najpierw zabrali mi ukochaną osobę, potem matka się zabiła, bo nie mogła znieść tego, co stało się z Olafem i Hansem...chyba nie mogła znieść, że jej synowie byli mordercami. A ja...byłem w obozie, więc wiem, co to znaczy cierpienie. Myślisz, że tylko Ty ucierpiałeś przez wojnę? Że tylko Ty masz prawo do złości i frustracji? Że tylko Tobie wojna coś odebrała? To spójrz na to! – krzyknął, podsuwając rękę na którem miał tatuaż obozowy Staśkowi, z jeszcze wyraźną blizną po próbie samobójczej. Bimber początkowo starał się zachować twarde spojrzenie i niewzruszony wyraz twarzy, ale im dłużej patrzył na tatuaż obozowy Kurta, tym bardziej miękł. W końcu spuścił wzrok, a Niemiec z powrotem go zakrył i mruknął:
- Pójdę tam jutro.
Hania była bardzo zadowolona ostatnio. Nie tylko przyniosła do mieszkania więcej jedzenia, ale również była wyjątkowo miła dla Basi, która z każdym dniem traciła siły, pracując przy praniu mundurów. Jej dłonie wcale nie przypominały już jej smukłych, zadbanych rąk. Były pokryte bąblami ze zdartą skórą.
- Dobrze, że dzisiaj niedziela – mruknęła przy śniadaniu rudowłosa, zalewając im obu dwie filiżanki prawdziwej kawy, którą zdobyła Hania.
YOU ARE READING
Zdrada ma na imię Baśka
RomanceBasia to zwykła dziewczyna, która pomimo wojny wiedzie spokojne życie. W jedną noc, cały jej świat wywraca się do góry nogami. Rzucona nagle w wojenną rzeczywistością i wepchnięta brutalnie w ramiona pewnego Niemca, Basia będzie musiała się odnaleźć...