Kageyama wszedł do wnętrza niewielkiej knajpy, uciekając przed chłodem marcowego wieczoru. Rozejrzał się po wnętrzu, ale nigdzie nie dostrzegł żadnej znajomej twarzy. Zmarszczył nieznacznie nos, ale postanowił się nie zniechęcać. Zdjął swój granatowy szalik oraz szary płaszcz i zostawił go na wieszaku obok wejścia. Prócz jego odzienia nie było zbyty wielu kurtek, więc w barze nie powinno być dużo klientów, a swoich przyjaciół powinien dość szybko odnaleźć.
Swobodnym krokiem ruszył w głąb knajpki. Był tutaj po raz pierwszy, dlatego z zainteresowaniem spoglądał po długim, ciemno brązowym blacie oraz po parawanach, za którymi kryli się nieliczni klienci. Dopiero przy ostatnim stoliku wreszcie znalazł czwórkę swoich przyjaciół.
Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy, była ruda czupryna Hinaty. Shoyo siedział akurat naprzeciwko niego i to on jako pierwszy zauważył jego przyjście. Od razu się rozpromienił i lekko uniósł. Pozostała trójka natychmiast przerwała swoje rozmowy i spojrzała w tę samą stronę, co Hinata.
— Król kazał długo na siebie czekać — skomentował Tsukishima, uśmiechając się pod nosem.
Kageyama przewrócił oczami.
— Myślałem, że już dawno zrezygnowałeś z tej irytującej ksywki.
— Możesz pomarzyć.
— Miło cię widzieć, Kageyama — wtrąciła się Yachi, uśmiechając się do niego promiennie. Siedziała najbardziej wciśnięta w ścianę tuż obok Yamaguchiego.
— I wzajemnie.
— Nie stój tak, Kageyama, i siadaj — Hinata odezwał się po raz pierwszy. Jak zwykle aż wibrował z radości i podniecenia.
Kageyama odchrząknął z zakłopotania. Miał tylko nadzieję, że nie widać po nim, że się rumieni. Był przekonany, że jest gotowy na spotkanie z Shoyo. Widocznie jednak się pomylił i to bardzo.
Usiadł na wolnym miejscu obok Hinaty.
— Zamawialiście już coś? — zapytał.
— Tak właściwie to czekaliśmy na ciebie — przyznał Yamaguchi, który teraz znajdował się naprzeciwko Kageyamy. Tobio zauważył, że nieco zapuścił włosy, odkąd widzieli się po raz ostatni.
— Teraz jednak możemy wreszcie coś zjeść — obwieścił Hinata radośnie, momentalnie przyciągając całą uwagę Kageyamy.
— Jak zwykle zachowujesz się, jakbyś nie widział jedzenia z miesiąc — stwierdził Tsukishima z nutką kpiny. Chociaż Kageyama znał go już na tyle, że wiedział, że ten niewielki uśmieszek na jego ustach oznacza, że tak naprawdę jest rozbawiony. — Karmią cię w ogóle w tym twoim MSBY?
— Zamknij się, Tsukki. Sam też jesteś głodny.
Tsukishima nie skomentował tego w żaden sposób, co oznaczało, że Hinata trafił w sedno.
Jeszcze przez chwilę się przekomarzali, aż w końcu Yachi ich uspokoiła i każdy z nich sięgnął po kartę dań (chociaż Yamaguchi i Tsukishima musieli się podzielić jedną), żeby zdecydować się na coś do jedzenia. Lokal stwarzał pozory skromności, ale okazało się, że ofertę mieli dość bogatą. Nic dziwnego, że Yachi zaproponowała go na ich miejsce spotkania.
Kageyama próbował skupić się na menu, ale mimowolnie jego wzrok co chwilę uciekał w stronę siedzącego obok Hinaty. Nie widział go od kilku miesięcy, gdy spotkali się po meczu, kiedy grali przeciwko sobie. Później już nie mieli okazji zobaczyć się osobiście z uwagi na ich napięty harmonogram treningów i meczów w V.League.
CZYTASZ
Mój osobisty MVP
FanfictionKageyamę, Oikawę oraz Atsumu łączy zaskakująco dużo rzeczy - w tym głupia duma, która nie pozwala im tego przyznać. Na ich nieszczęście dzielą również słabość do tego samego mężczyzny. Tak, Hinata Shoyo całkowicie skradł serca tej trójki rozgrywają...