Atumu siedział w lokalu Osamu, a swoje nieprzytomne spojrzenie zawiesił na nadgryzionym onigiri, które trzymał w dłoni. To było jego ulubione – z tuńczykiem. Jednak z jakiegoś powodu nie potrafił cieszyć się jedzeniem. To znaczy on znał ten powód. Po prostu czekał, aż jego brat o niego zapyta, żeby mógł przelać na niego swoje żale.
— Dobra. Mam cię już dość.
Wreszcie Osamu nie wytrzymał, przerwał swoje aktualne zajęcie i stanął naprzeciwko Atsumu po drugiej stronie blatu. Skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na niego z góry z wyrzutem i zniecierpliwieniem.
— Co ci, Tsumu? — zapytał. — Nie. Pozwól, że zagadnę.
Atsumu podniósł na niego swoje nieprzytomne spojrzenie.
— Istnieją trzy opcje — zaczął Samu. — Pierwsza z nich jest taka, że masz jakiś problem związany z siatkówką. Być może z nowym serwem lub grą kombinacyjną z jakimś zawodnikiem.
— Nie, to nie to — zaprzeczył Astumu, kręcąc głową na boki. — Na treningach jestem fantastyczny. Definitywnie wygramy tegoroczne finały.
Osamu przewrócił oczami, ale nie skomentował tego.
— W takim razie to może znowu sprawka Sakusy. Wkurzył cię czymś?
— Nie — Atsumu zaprzeczył po raz kolejny. — To znaczy Omi wiecznie mnie wkurza, ale to nie o to chodzi.
Osamu westchnął. Wyglądał na dużo bardziej zmęczonego, niż przed rozpoczęciem tej rozmowy.
— Czyli to dotyczy Hinaty — stwierdził z rezygnacją. — Naprawdę miałem nadzieję, że to nie kolejny odcinek twojej niekończącej się dramy pod tytułem Kocham się w Shoyo, ale nie tylko ja.
— Hej! Weź potraktuj to poważnie, Samu! Ja tu naprawdę cierpię!
— Na własne życzenie, durniu — odparł Osamu. — Więc co się stało tym razem?
Atsumu przez chwilę próbował zebrać myśli, obracając w dłoniach swoje nadgryzione onigiri. Wbrew pozorom jego sprawa naprawdę tym razem była bardzo poważna. Chociaż jednocześnie wyglądała jak odcinek takiej dramy, do której Osamu przyrównał jego życie uczuciowe.
— Wczoraj po treningu zaproponowałem Shoyo-kun wspólny trening po godzinach — zaczął, myślami wracając do tamtego wydarzenia. — Wiesz, to normalnie między nami. Tym bardziej, że niedługo gramy w finale.
— Tak, znam tę śpiewkę. Przejdź do rzeczy, Tsumu.
— Shoyo-kun jednak mi odmówił, tłumacząc, że ma już inne plany na popołudnie. Oczywiście powiedziałem, że rozumiem i tak dalej...
— Ale?
— Ale niespodziewanie na salę wszedł Tobio-kun! Wyobrażasz to sobie? To on był umówiony z moim Shoyo-kun i przyszedł odebrać go po treningu.
Osamu ze świstem wciągnął powietrze. Chwilę później wyszedł przed ladę, poszedł zmienić tabliczkę na ZAMKNIĘTE, a następnie wrócił do Atsumu, ściągnął swoją czapkę z daszkiem i zajął miejsce na krześle obok brata. Teraz mógł wysłuchać jego historii, która chyba naprawdę była poważna.
— Wrócili do siebie? — zapytał bez nawet nutki kpiny. Wiedział, jak ważny jest dla Atsumu Hinata, więc nie zamierzał z tego żartować. To znaczy nie tym razem.
— Nie. Jest jeszcze gorzej. — Astumu mimowolnie się skrzywił.
— To znaczy? Jak może być jeszcze gorzej?
CZYTASZ
Mój osobisty MVP
FanfictionKageyamę, Oikawę oraz Atsumu łączy zaskakująco dużo rzeczy - w tym głupia duma, która nie pozwala im tego przyznać. Na ich nieszczęście dzielą również słabość do tego samego mężczyzny. Tak, Hinata Shoyo całkowicie skradł serca tej trójki rozgrywają...