Epizod szesnasty

159 9 3
                                    

Był pogodny, słoneczny i przede wszystkim ciepły dzień. Czuć był, że w końcu nadszedł maj, a wraz z nim prawdziwa wiosna. Jeszcze daleko było do letnich skwarów, ale już teraz miło było przejść się na spacer w samej bluzie lub swetrze. Tym bardziej, że wciąż jeszcze można było nacieszyć widok kwitnącymi kwiatami wiśni.

Shoyo był na randce. Razem z Oikawą wybrali się na spacer po okolicy. Niby oboje pochodzili z Miyagi, ale dopiero od kilku dni mogli cieszyć się swoim towarzystwem w rodzinnych stronach. Hinata musiał przyznać, że czuł się nieco dziwnie w tej scenerii, mimo iż wielokrotnie spędzał podobnie czas z chłopakiem na ulicach Rio. Z jakiegoś powodu czuł się lekko onieśmielony, kiedy wspólnie odwiedzali miejsca, w których dorastali.

Oikawa podjechał dziś rano po niego samochodem, który pożyczył od rodziców. Już samo to było dziwne – Shoyo nie musiał bowiem jechać nigdzie swoim rowerem. Zamiast tego mógł się rozkoszować luksusem siedzenia z przodu na miejscu pasażera w klimatyzowanej i stosunkowo luksusowej toyocie.

Tooru zabrał go w okolice liceum Aoba Johsai oraz osiedla, na którym mieszkał niegdyś on oraz Iwaizumi. Pokazywał Hinacie ważne dla siebie miejsca oraz opowiadał związane z nimi historie z dzieciństwa. Plac zabaw, na którym niechcący wybił Iwie zęba, rzeka, nad którą łapali razem cykady, prowizoryczne boisko, gdzie pierwszy raz próbował grać w siatkówkę – wszystko to Shoyo mógł zobaczyć na własne oczy. Oczywiście nie pozostawał Oikawie dłużny i również opowiadał, jakie głupie akcje odwalił, kiedy był młodszy. A było tego całkiem sporo.

Przy okazji Oikawa zabrał Hinatę do knajpki, do której notorycznie chodził z Iwaizumim, ale czasem towarzyszyli im również Makki i Matsun lub nawet cała drużyna Seijoh.

— Zdaje się, że kiedy byłem kapitanem w gimnazjum, to też zabrałem tu raz całą drużynę — pochwalił się Oikawa, kiedy oboje napychali się burgerami wewnątrz lokalu. — To mi przypomina, jaką minę zrobił wtedy Tobio-chan! Był wtedy bardziej pultaśny, a oczy aż mu się świeciły, kiedy Iwa-chan kupił mu shake'a, a potem potargał go po włosach. Straszny był z niego simp.

Hinata zaśmiał się, prawie dławiąc się swoim burgerem. Oikawa patrzył na to z czułością, która była zupełnie nieadekwatna do sytuacji.

— Też z kolegami z drużyny po treningach chodziliśmy do sklepu po bułki z mięsem — powiedział Hinata, uśmiechając się do tych wspomnień. — To było bardzo miłe.

— A teraz co? Zamiast po bułki, chodzicie na piwo. — Oikawa uśmiechnął się kącikiem ust.

Hinata ponownie się roześmiał.

— Masz rację.

Prócz takich rozmów, Hinacie często zdarzało się odpływać podczas tej randki. Zwłaszcza kiedy Oikawa żywo o czymś opowiadał, więc Shoyo nie musiał brać aktywnego udziału w konwersacji.

Wciąż myślami wracał do sytuacji z Kageyamą sprzed zaledwie kilku dni. Stwierdzenie, że słowa najlepszego przyjaciela go zabolały, było niedopowiedzeniem stulecia. Spodziewał się co prawda po nim podobnej reakcji, ale że aż nigdy nie zaakceptuje jego wyboru? Rozumiał, że nienawidził Oikawy, ale dlaczego aż tak bardzo był przeciwny? Dlaczego chociaż nie próbował go zrozumieć?

Hinata początkowo łudził się, że nie będzie tak źle. W końcu Kageyama spędził czas z nim i Oikawą i nie było aż tak strasznie. Później jednak Tobio zaczął się od niego odsuwać, a sytuacja z mieszkania Tsukishimy nie pozostawiała wątpliwości – Kageyama tak naprawdę nie był w stanie postawić ich przyjaźni ponad niechęć do Oikawy. Czy naprawdę był aż tak małostkowy, a może chodziło w tym o coś więcej?

Mój osobisty MVPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz