Oikawa Tooru skończył przygotowywać dwa drinki – jeden pomarańczowy, a drugi mohito, a potem przyozdobił je fikuśnymi parasolkami oraz kolorowymi słomkami. Krytycznym okiem ocenił swoje działo, po czym skinął głową z aprobatą, uśmiechając się lekko. Chwycił za obie szklanki, a potem ruszył w kierunku wyjścia na taras.
Musiał wspomóc się biodrem, żeby otworzyć drzwi. Na zewnątrz przywitało go ostre słońce i aż się skrzywił. Żałował, że jego okulary przeciwsłoneczne wisiały zawieszone o koszulkę, zamiast tkwić na jego nosie. Na szczęście do pokonania miał tylko kilkanaście metrów, więc ta mała niedogodność w niczym mu nie przeszkadzała.
Wokół jego domu panowała cisza, którą zakłócały jedynie słabe podmuchy wiatru. Nie było słychać nawet jego sąsiadów – po prostu błogi spokój.
Oikawa podszedł do swojego basenu (z którego był bardzo zadowolony, bo taki Ushiwaka na pewno takiego nie miał), a potem wyminął dwa leżaki zwrócone w jego stronę. Przed nimi stał niski, okrągły stolik, na którym odstawił oba drinki. Kostki lodu cicho zastukały o ich ścianki, kiedy to robił.
— Shoyo — zwrócił się do mężczyzny, który leżał na jednym z leżaków. — Przyniosłem nam coś do picia.
Hinata uchylił dotąd przymknięte powieki i spojrzał na twarz Oikawy, a potem na dwie szklanki na stoliku. Na jego ustach pojawił się uśmiech.
— Dzięki — odparł. — Wyglądają świetnie. Jak z jakiegoś filmu o ekskluzywnych wakacjach w tropikach.
— Kochanie, ty masz się tu czuć jak na takich wakacjach. Korzystajmy, póki żaden z nas nie musi wracać na boisko.
Hinata zaśmiał się wesoło, a Oikawa poczuł usilną potrzebę, żeby go pocałować. Dlatego to też zrobił. Pochylił się nad swoim chłopakiem, a potem złączył ich usta w czułym pocałunku. Hinata smakował chlorowaną wodą i potem.
Oikawa usiadł na drugim leżaku i przez chwilę cieszył się lśniącą w słońcu, opaloną i przede wszystkim nagą klatką piersiową swojego ukochanego. Oj tak, było na czym zawiesić oko. Aż czuł, że się zaczyna ślinić na ten widok.
— Tooru — jego imię wyrwało go z zamyślenia.
— Tak, Shoyo?
— Oczy mam wyżej.
— Mhm. Oczy też masz bardzo piękne.
Hinata ponownie się zaśmiał, podczas Oikawa szczerzył się zadowolony ze swojego komentarza. Cała ta scenka wydawała się taka sielska i wciąż nieco nieprawdopodobna, a jednak przywodziła na myśl jego najlepsze chwile w Rio de Janeiro.
Oikawa Tooru był szczęśliwy.
Kiedy zastał Shoyo kilka dni temu przed bramą, miał ochotę przetrzeć oczy, bo nie dowierzał w to, co widzi. Powoli przyzwyczajał się do uczucia pustki, które towarzyszyło mu od czasu zerwania, dlatego nagłe pojawienie się Hinaty dosłownie nim wstrząsnęło. Myślał, że między nimi wszystko jest skończone.
Ale obudziła się w nim nadzieja. Bo skoro Shoyo pokonał dla niego pół świata, to może jeszcze to nie koniec...
Rzeczywistość przerosła jego wszelkie wyobrażenia. Shoyo nie tylko chciał go odzyskać, ale zdecydował się po ostatnim sezonie w MSBY nie przedłużyć z nimi kontraktu i wrócić do Brazylii. To wciąż oznaczało dla nich związek na odległość, ale na zdecydowanie lepszych warunkach. Będą mogli się regularnie widywać i nie będzie między nimi ŻADNEJ różnicy czasu. To było prawie jak sen.
CZYTASZ
Mój osobisty MVP
FanfictionKageyamę, Oikawę oraz Atsumu łączy zaskakująco dużo rzeczy - w tym głupia duma, która nie pozwala im tego przyznać. Na ich nieszczęście dzielą również słabość do tego samego mężczyzny. Tak, Hinata Shoyo całkowicie skradł serca tej trójki rozgrywają...