Epizod ostatni część druga

161 12 12
                                    

Kiedy Hinata był w pierwszej klasie liceum, Tokio było dla niego jak zupełnie inny świat. Z zażenowaniem i jednocześnie rozbawieniem wspomina, jak każda konstrukcja była dla niego Tokyo Tower, a on sam w autobusie przyklejony był do szyby, żeby móc zobaczyć wszystkie wspaniałości stolicy jego ojczyzny.

Dziś wizyta w Tokio była jak powrót do domu. To nie było Miyagi, ale było to drugie miejsce na świecie, gdzie czuł się tak dobrze. W sumie było na równi z Rio de Janeiro, które również miało szczególne miejsce w jego sercu.

To w Tokio odbywały się licealne obozy treningowe. To w Tokio mieszkało rzesze jego przyjaciół, w tym chociażby Kozume Kenma. To w Tokio grał na narodowych. Miał tu wiele dobrych, jak i tych złych wspomnień.

To w Tokio mieszkał aktualnie Kageyama Tobio.

Przed spotkaniem z nim Hinata denerwował się dużo bardziej niż przy konfrontacji z Atsumu. Mimo iż znali się dłużej i lepiej, to jednak w niczym mu to nie pomagało. Paradoksalnie możliwe, że właśnie dlatego był taki zdenerwowany. Bo z Kageyamą łączyła go dużo bardziej skomplikowana historia.

Od Kageyamy wszystko się zaczynało i do niego ostatecznie się sprowadzało. To on był początkiem jego kariery siatkarskiej w gimnazjum i zarazem jej końcem. To on umożliwił mu prawdziwą grę w liceum. I chociaż to nie tak, że wszystko mu zawdzięczał (każdy doskonale pamiętał, jak próbował go stłamsić w pierwszej klasie, kiedy Hinata oznajmił, że nie będzie więcej zamykać oczu podczas gry), to jednak Kageyama był ważną częścią jego życia.

Hinata wiedział, że choćby niewiadomo co się działo w przyszłości, Kageyama zawsze będzie stałą, a ich drogi prędzej i później się przetną. Zawsze będą mieli siebie nawzajem. Może i wątpił w to czasami (np. podczas ich ostatniej kłótni), ale ostatecznie była to prawda niezmienna.

Teraz zaś miał nieco namieszać w relacjach między nimi. Oby to była dobra decyzja, bo w końcu miał spędzić z tym facetem resztę życia...

Nie. To na pewno jest dobra decyzja. Tego chciał. Żadnych wątpliwości.

W Tokio nie dało się znaleźć odosobnionego miejsca, które byłoby tak zwanym neutralnym gruntem. Dlatego Hinata zdecydował się porozmawiać z Kageyamą w jego mieszkaniu. W sumie może to i nawet lepiej. Finał tej rozmowy mógł być naprawdę różny, więc może dobrze, że mieli zapewnione luksusy takiego lokum.

No i tam na pewno nikt im w niczym nie przeszkodzi.

Więc oto był. Stał przed drzwiami swojej pierwszej miłości, pierwszego partnera i najlepszego przyjaciela. Kageyama miał zdecydowanie zbyt wiele ról w jego życiu, ale to tylko tak na marginesie...

— O. To ty — powiedział Kageyama, kiedy wreszcie otworzył mu drzwi.

Hinata przewrócił oczami, a potem przeszedł obok rozgrywającego i wszedł do jego mieszkania.

— A niby kto inny? — odparł. — Przecież mówiłem ci, że przyjdę dzisiaj do ciebie.

— Ale nie mówiłeś o której.

Nie mówił?

— No dobra, Bakageyama. Może i masz rację.

— Mhm. Streszczaj się i wchodź do środka.

— Jeny. Zero gościnności.

Oboje wymienili łagodne uśmiechy. To było takie znajome. Hinata mógłby prowadzić takie głupie dialogi z Kageyamą do końca życia. Dlatego właśnie tak bardzo kochał tego idiotę.

Mój osobisty MVPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz