Epizod trzeci

422 18 10
                                    

Kageyama skończył się przebierać po treningu, więc zamknął swoją szafkę, a torbę sportową przerzucił sobie przez ramię. Uprzejmie pożegnał się ze starszymi kolegami z drużyny i miał już wyjść, kiedy niespodziewanie ktoś zagrodził mu drogę. Z umiarkowanym zainteresowaniem spojrzał w dół na twarz tej osoby.

— Czy coś się stało, Hoshiumi-san? — zapytał ze spokojem. Nie spieszyło mu się, więc tak naprawdę mógł poświęcić jeszcze chwilę ich skrzydłowemu. Niebyt długą, ale jednak. W końcu zawsze starał się dbać o dobre relacje z innymi zawodnikami z tej samej drużyny. Zawsze to znaczy, odkąd poszedł do liceum Karasuno.

— Tak, Kageyama. Stało się.

Kageyama westchnął. Miał szczerą nadzieję, że jednak szybko się z tym uwinie.

— Co takiego, Hoshiumi-san?

— Tak sobie myślałem... — zaczął Korai, kładąc obie ręce na ramionach Tobio. Świdrował go swoim czujnym spojrzeniem, ale na Kageyamie nie robiło to żadnego wrażenia. — Może miałbyś ochotę wyskoczyć ze mną i Ushijimą na jakieś żarełko na mieście?

Kageyama spojrzał w prawo na Ushijimę, który stał obok szafek również z torbą na ramieniu. Wydawało się, że w spokoju przysłuchuje się ich rozmowie.

— Zgodziłeś się, Ushijima-san? — zapytał z lekko słyszalnym zdziwieniem.

— Tak. Skoro Hoshiumi zaprasza, to nie widzę powodów, żeby odmówić.

Kageyama lekko przygryzł wnętrze policzka. Teraz to dopiero miał zagwozdkę. Z jednej strony to nie było coś codziennego, żeby spędzić czas z Ushijimą poza boiskiem. Poza tym byłby też Hoshiumi i chociaż z nim widuje się dość regularnie poza treningami, to jednak była by to kolejna bardzo cenna integracja z drużyną. Praktycznie same plusy. No i Kageyama mimo wszystko lubił ich towarzystwo.

Z drugiej jednak strony...

— Dziś nie mogę — odparł Kageyama z zadziwiająco szczerym żalem w głosie.

— To dość nietypowe — zauważył Hoshiumi, ale bez złośliwości. Wydawał się być jedynie zaciekawiony. — Masz inne plany? — zapytał.

— Tak, umówiłem się dziś już z kimś innym na spotkanie. Przykro mi.

— W porządku — wtrącił się Ushiwaka, podchodząc do niech bliżej. — Jeśli dziś nie możesz, to wyjdziemy gdzieś we trójkę innym razem.

Kageyama skłonił się mu lekko.

— Dziękuję, Ushijima-san.

— Ale jednak rzadko masz plany tak w środku tygodnia — stwierdził Hoshiumi, zamyślając się nad tym. Po chwili na jego ustach pojawił się figlarny uśmieszek. — Czyżby jakaś randka z dziewczyną? — zapytał, szturchając wyższego ramieniem i patrząc się na niego znacząco.

Kageyama odchrząknął, żeby pozbyć się zakłopotania. Nigdy nie lubił rozmawiać na tego typu tematy, ale czasem czuł, że musi. Na przykład dzisiaj, chociaż może niekoniecznie z Hoshiumim i Ushiwaką.

— Nie, to nie randka — odpowiedział na pytanie atakującego. — I jak już to z chłopakiem, a nie dziewczyną — dodał w przypływie śmiałości. Nie to, żeby kiedykolwiek robił z tego jakąś wielką tajemnicę. Praktycznie wszyscy jego znajomi wiedzieli, że kiedyś spotykał się z Hinatą.

— Ohoho — powiedział tymczasem Hoshiumi. Nieprzerwanie wesoło się uśmiechał, ale przynajmniej nie był zniesmaczony odpowiedzią rozgrywającego. — Rozumiem. W takim razie powodzenia na twojej nie-randce.

Mój osobisty MVPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz