Kageyama skończył się przebierać po treningu, więc zamknął swoją szafkę, a torbę sportową przerzucił sobie przez ramię. Uprzejmie pożegnał się ze starszymi kolegami z drużyny i miał już wyjść, kiedy niespodziewanie ktoś zagrodził mu drogę. Z umiarkowanym zainteresowaniem spojrzał w dół na twarz tej osoby.
— Czy coś się stało, Hoshiumi-san? — zapytał ze spokojem. Nie spieszyło mu się, więc tak naprawdę mógł poświęcić jeszcze chwilę ich skrzydłowemu. Niebyt długą, ale jednak. W końcu zawsze starał się dbać o dobre relacje z innymi zawodnikami z tej samej drużyny. Zawsze to znaczy, odkąd poszedł do liceum Karasuno.
— Tak, Kageyama. Stało się.
Kageyama westchnął. Miał szczerą nadzieję, że jednak szybko się z tym uwinie.
— Co takiego, Hoshiumi-san?
— Tak sobie myślałem... — zaczął Korai, kładąc obie ręce na ramionach Tobio. Świdrował go swoim czujnym spojrzeniem, ale na Kageyamie nie robiło to żadnego wrażenia. — Może miałbyś ochotę wyskoczyć ze mną i Ushijimą na jakieś żarełko na mieście?
Kageyama spojrzał w prawo na Ushijimę, który stał obok szafek również z torbą na ramieniu. Wydawało się, że w spokoju przysłuchuje się ich rozmowie.
— Zgodziłeś się, Ushijima-san? — zapytał z lekko słyszalnym zdziwieniem.
— Tak. Skoro Hoshiumi zaprasza, to nie widzę powodów, żeby odmówić.
Kageyama lekko przygryzł wnętrze policzka. Teraz to dopiero miał zagwozdkę. Z jednej strony to nie było coś codziennego, żeby spędzić czas z Ushijimą poza boiskiem. Poza tym byłby też Hoshiumi i chociaż z nim widuje się dość regularnie poza treningami, to jednak była by to kolejna bardzo cenna integracja z drużyną. Praktycznie same plusy. No i Kageyama mimo wszystko lubił ich towarzystwo.
Z drugiej jednak strony...
— Dziś nie mogę — odparł Kageyama z zadziwiająco szczerym żalem w głosie.
— To dość nietypowe — zauważył Hoshiumi, ale bez złośliwości. Wydawał się być jedynie zaciekawiony. — Masz inne plany? — zapytał.
— Tak, umówiłem się dziś już z kimś innym na spotkanie. Przykro mi.
— W porządku — wtrącił się Ushiwaka, podchodząc do niech bliżej. — Jeśli dziś nie możesz, to wyjdziemy gdzieś we trójkę innym razem.
Kageyama skłonił się mu lekko.
— Dziękuję, Ushijima-san.
— Ale jednak rzadko masz plany tak w środku tygodnia — stwierdził Hoshiumi, zamyślając się nad tym. Po chwili na jego ustach pojawił się figlarny uśmieszek. — Czyżby jakaś randka z dziewczyną? — zapytał, szturchając wyższego ramieniem i patrząc się na niego znacząco.
Kageyama odchrząknął, żeby pozbyć się zakłopotania. Nigdy nie lubił rozmawiać na tego typu tematy, ale czasem czuł, że musi. Na przykład dzisiaj, chociaż może niekoniecznie z Hoshiumim i Ushiwaką.
— Nie, to nie randka — odpowiedział na pytanie atakującego. — I jak już to z chłopakiem, a nie dziewczyną — dodał w przypływie śmiałości. Nie to, żeby kiedykolwiek robił z tego jakąś wielką tajemnicę. Praktycznie wszyscy jego znajomi wiedzieli, że kiedyś spotykał się z Hinatą.
— Ohoho — powiedział tymczasem Hoshiumi. Nieprzerwanie wesoło się uśmiechał, ale przynajmniej nie był zniesmaczony odpowiedzią rozgrywającego. — Rozumiem. W takim razie powodzenia na twojej nie-randce.
CZYTASZ
Mój osobisty MVP
FanfictionKageyamę, Oikawę oraz Atsumu łączy zaskakująco dużo rzeczy - w tym głupia duma, która nie pozwala im tego przyznać. Na ich nieszczęście dzielą również słabość do tego samego mężczyzny. Tak, Hinata Shoyo całkowicie skradł serca tej trójki rozgrywają...