Mogłem się spodziewać, że pierwsza noc w tym miejscu będzie dla niektórych (w tym mnie) trudna. Leżałem bezczynnie na łóżku, patrząc w sufit nie wiedząc co mam z sobą zrobić. Nigdy wcześniej brak dostępu do świeżego powietrza mi nie przeszkadzał, jednak teraz miałem naprawdę ogromną ochotę po prostu wyjść na ulice miasta i spokojnie pospacerować.
Nagle usłyszałem znajomy dzwoneczek więc wyszedłem z pokoju, aby zobaczyć, na których drzwiach zapaliła się lampka. Zdziwiłem się mocno, kiedy zobaczyłem, że George właśnie odkrył swoją umiejętność. Podszedłem do jego drzwi, a następnie zapukałem do nich, czekając aż chłopak mi otworzy, co oczywiście się po chwili stało.
- Nick? Czemu nie śpisz? - spytał mocno zaspany, opierając się o framugę drzwi.
- Twoja umiejętność się pokazała. Twoja lampka się świeci. - odpowiedziałem pokazując palcem na wcześniej wspomnianą rzecz. Ten również popatrzył na wspomnianą rzecz, a następnie uśmiechnął się lekko.
- Nawet nie wiem jak go odkryłem, tak szczerze powiedziawszy. - powiedział, zaraz po tym ziewając cicho.
- Coś się dziwnego stało przed chwilą? - spytałem także opierając się ścianę.
- Znaczy... Po prostu poszedłem spać jak każdy i teraz mnie obudziłeś. Jedyne co dziwnego, to to, że miałem sen z Alexem. W sensie to tak trochę jakbym ja wszedł do jego snu. Nie chciałem, aby coś mu się stało więc próbowałem go jakoś obronić i jak dotykałem czegoś w tym śnie to się zmieniało. - opowiedział chłopak, na co od razu popatrzyłem na niego z lekkim zdziwieniem w oczach.
- Może kontrolujesz sny? - spytałem retorycznie, na co ten pokiwał głową. - Spróbuj jeszcze wejść do kogoś snów i jutro spytamy, czy faktycznie mamy rację. - dopowiedziałem zaraz potem odrywając się od ściany.
- A ty gdzie idziesz? - spytał patrząc jak odchodzę w kierunku korytarza, który dzisiaj zwiedziliśmy.
- Zrobię sobie krótki spacerek. Nie mogę za bardzo zasnąć. - odpowiedziałem odchodząc w sobie znanym kierunku.
Powoli przemierzałem korytarze czując jak moje ciało się lekko rozluźnia. Wszystko byłoby nawet okej, gdyby nie jedna rzecz, która powodowała u mnie gęsią skórkę. Cisza. Przytłaczająca cisza i ciche kroki mojej osoby. Chciałem zejść na pierwsze piętro pod ziemią, ale zatrzymałem się widząc kogoś w sali zrobionej na wzór planetarium. Zajrzałem do środka, zaraz po tym także wchodząc do pomieszczenia.
Na jednym z foteli leżał trochę wyższy ode mnie brunet, który od samego początku bycia tutaj był wyjątkowo cichy. Podszedłem do niego, zaraz po tym ostrożnie dotykając jego ramienia, bo widziałem, że chłopak miał zamknięte oczy. Kiedy poczuł na sobie dotyk, otworzył oczy, a następnie spojrzał na mnie, na co mimowolnie się do niego uśmiechnąłem.
- Mogę się do ciebie dołączyć, cokolwiek robisz? - spytałem, a Karl pokiwał głowa, zgadzając się na moje pytanie. Położyłem się więc na fotelu obok niego, zaraz po tym patrząc na sufit, na którym wyświetlały się gwiazdy i konstelacje. - Interesujesz się gwiazdami? - spytałem, uśmiechając się delikatnie czując się jakbym faktycznie oglądał gwiazdy.
- Nie. Słyszałem ze swojego pokoju jakieś głosy więc nie wiem, czy któreś z dziewczyn albo chłopaków nie robili sobie jakiś nocnych pogadanek i nie mogłem przez to zasnąć. Przynajmniej tutaj jest cicho. - odpowiedział chłopak, na co zaśmiałem się cicho. - A ty? Czemu nie śpisz? - spytał a kątem oka zauważyłem, że zaczął na mnie patrzeć.
- Zazwyczaj w nowych miejscach pierwsze noce są dla mnie trudne. Często nie protrafię zasnąć. - odpowiedziałem, zakładając ręce za moją głowę.
- Nie martwi cię to, co myślą, czy robią teraz twoi bliscy? Czy cię szukają, czy w ogóle nie zauważyli twojego zniknięcia? - spytał nagle Karl, na co popatrzyłem na niego nieco zdziwiony.
- Szczerze to mam tylko dwie osoby, które mogłyby się o mnie martwić, chociaż nie wiem, czy w ogóle by to robiły. - odpowiedział zaraz po tym zamykając swoje oczy wracając głową do poprzedni pozycji.
- Twoi rodzice?
- Jeden rodzic. Mój ojciec jest skurwielem i kiedy byłem mały mama wyrzuciła go za drzwi mówiąc, aby spierdalał. Drugą osobą jest mój jedyny przyjaciel. - powiedziałem, na co chłopak po raz pierwszy chyba zaśmiał się lekko.
- Twoja mama musi być bardzo twarda. Wyrzuciła faceta z domu i wychowuje sama syna. - odpowiedział brunet, podczas gdy ja otworzyłem oczy i usiadłem na fotelu patrząc na niego.
- No, ma jaja. Wyrzuciła mojego ojca, poderwała piękną modelkę, z która teraz się spotyka a do tego wychowuje takiego chuja jak ja. - powiedziałem, a z twarzy chłopaka zniknął lekki uśmiech.
- Czemu tak na siebie mówisz? Z tego co widziałem na razie nie jesteś nawet w najbliższym stopniu podobny do bycia chujem. - spytał, na co westchnąłem cicho.
- Staram się być miły, jednak normalnie jestem bardzo chamski i zimny dla innych. Nie przepadam za siedzeniem z ludźmi i poznawaniem ich. Tutaj wiem, że jesteśmy sami, więc staram się być na tyle miły jak bardzo pozwalają mi resztki mojego człowieczeństwa. - odpowiedziałem, a następnie ziewnąłem czując przychodzące do mojego ciała zmęczenie.
- Powinieneś wrócić do pokoju, zaraz zaśniesz tutaj, a ja jak wiesz nie przeniosę cię. - zaproponował chłopak, na co pokiwałem głową, zgadzając się z nim.
- Też powinieneś wrócić. Bardzo możliwe, że już skończyli lub skończyły rozmawiać. -powiedziałem, na co chłopak ponownie się uśmiechnął.
- To wracajmy. - zarządził, więc oboje podnieśliśmy się z foteli, zaraz po tym nadal prowadząc cichą rozmowę. Zatrzymaliśmy się pod drzwiami bruneta, które były bliżej nas niż moje. - Miłej nocy. - powiedział do mnie, a następnie wszedł do pokoju.
- Powinieneś się częściej uśmiechać, masz ładny uśmiech. - odpowiedziałem jeszcze zanim drzwi się zamknęły nie myśląc za długo, jednak kiedy doszło do mnie co powiedziałem, szybko odszedłem od drzwi, zaraz po tym wchodząc do swojego pokoju. Zamknąłem powłokę za sobą, zaraz po tym opierając się o nią plecami. Położyłem dłonie na swoich policzkach czując na nich dziwne ciepło.
Czy ja się rumienię?
CZYTASZ
✅ Hunting game // Karlnap [Zakończone] ✅
Fanfiction!!!TW!!! Szesnastu zwykłych nastolatków, gdzie każdy prowadził swoje życie i zajmował się swoimi problemami. Pewnego dnia obudzili się w zupełnie innym miejscu. Nikt nic nie pamiętał, jednak wiedzieli, że muszą sobie pomagać, aż się stamtąd nie wydo...