Chapter 8

486 84 179
                                    

Noc nastała szybciej niż przypuszczałem. Tak jak powiedziałem wcześniej, kiedy wszyscy już prawdopodobnie spali, ostrożnie wyszedłem ze swojego pokoju i co chwilę oglądając się naokoło siebie ruszyłem w kierunku wielkiego pomieszczenia z roślinami, o której mówiła mi wcześniej Hannah. Musiałem przejść przez stołówkę, a następnie zejść na najniższe piętro. 

Kiedy wszedłem do pomieszczenia, w którym jemy, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to lekka smuga światła dochodząca z kuchni. Zatrzymałem się momentalnie, przestając na chwilę oddychać. Tylko czemu czułem się jakbym został przyłapany na czymś złym przez swoją mamę, kiedy tak naprawdę nie robiłem niczego złego. Ostrożnie ruszyłem w kierunku wejścia do niej i zdziwiłem się mocno widząc w środku aż dwie osoby. 

Pierwszą z nich był William, który obecnie stał przy lodówce szukając czegoś w niej. Za to drugą osobą był Karl. Ten natomiast spokojnie obierał sobie jabłuszko. 

- Nie śpicie jeszcze? - spytałem, na co dwójka obróciła się do mnie przodem, patrząc na mnie lekko zaskoczonym spojrzeniem. 

- Głodny się zrobiłem więc chciałem jedynie jakieś jedzenie wziąć sobie do pokoju, już się zabieram stąd. - powiedział wyższy, a następnie po wzięciu sobie do miski trochę sałatki, która została sprzed ostatnich dni wyszedł z pomieszczenia zostawiając nas samych z Karlem w kuchni.  

- Widziałem, że odkryłeś swoja umiejętność. Wiesz co to jest? - spytałem, uśmiechając się lekko do niego. 

- Nie wiem niestety. Nic szczególnego dzisiaj nie zrobiłem więc nie mam pojęcia czym może być moja umiejętność. - odpowiedział, kładąc ćwiartki owocu na talerzu, który sobie  wcześniej przygotował. 

- Na pewno za niedługo dowiemy się co to jest. - powiedziałem, a następnie ziewnąłem lekko czując zmęczenie po całym dniu. 

- A ty czemu nie śpisz? - spytał chłopak, patrząc na mnie lekko zmartwiony. Uśmiechnąłem się do niego, a następnie tak jak wcześniej dziewczynie, poczochrałem lekko jego włosy, zostawiając swoją dłoń w nich. Były one przyjemnie miękkie więc na chwilę aż się zawiesiłem nadal lekko je dotykając. - Um Nick? - usłyszałem dopiero po chwili, na co otrząsnąłem się lekko od razu odsuwając od niego. 

- Sory, zamyśliłem się. Znowu nie mogłem zasnąć, pójdę się przejść tym razem po drugiej części budynku. - odpowiedziałem uśmiechając się do niego uspokajająco. 

- Mogę pójść z tobą? 

- Chciałbym dzisiaj pójść sam. Muszę przemyśleć parę rzeczy. - odpowiedziałem szybko wymyślając jakieś wiarygodne kłamstwo, aby na razie nie zdradzać swoich prawdziwych zamiarów. Ten zmieszał się lekko jednak nie kontynuował dalszego namawiania mnie. 

- Oh, jasne. Nie chodź za długo. Może jeszcze spotkasz tego mordercę i stracę cię. Znaczy stracimy cię. - powiedział rumieniąc się lekko, na powiedziane przez siebie słowa, na co mimowolnie się uśmiechnąłem. 

- Jasne, też na siebie uważaj. - odpowiedziałem, a następnie wyszedłem z pomieszczenia szczęśliwym krokiem. 

Szybko przebyłem korytarze, a następnie sprawnie zbiegłem po schodach na najniższe piętro, tak szybko, jak jednak zszedłem, zostałem zaciągnięty pod nie, a na moich ustach znalazła się czyjaś dłoń. Szybko obróciłem głowę w kierunku osoby i zdziwiłem się widząc za sobą Ranboo. Chciałem coś powiedzieć, jednak szybko powstrzymałem się widząc idącą wychodzącą zza zakrętu kreaturę. 

Była ona bardzo wysoka, miała ciemną skórę podchodzącą pod kolor czarny pomieszany z fioletowym. Jej oczy błyszczały w kolorze bliskiemu filetu z mieszaniną różowego. W dłoniach trzymała całkiem spory kawałek ziemi z kwiatkiem, z którego spodu było widać jeszcze korzenie roślin, które tam rosły. Po chwili ta zniknęła zostawiając po sobie fioletowe świecące kuleczki, które także zniknęły. 

Odsunąłem się gwałtownie od chłopaka, zaraz po tym wychodząc spod schodów. 

- Co to było?! - powiedziałem mocno przestraszony rozglądając się naokoło za kreaturą. 

- Nie wiem, ale myślę, że nie jest to przyjaźnie do nas nastawione. Co tutaj robisz? - spytał, na co momentalnie się spiąłem. 

- Choruje na bezsenność, zazwyczaj pomaga jak spaceruję. A ty? - odpowiedziałem szybko, a następnie także popatrzyłem an chłopaka, chowając dłonie do swoich kieszeni. 

- Na tym pietrze jest biblioteka, z której wziąłem ostatnią książkę. Przeczytałem ją wiec chciałem wziąć następną, ale zobaczyłem to coś i ukryłem się.  - odpowiedział, na co przypominałem sobie tajemniczą książkę, którą czytał ostatnio chłopak. 

- Właśnie? Było tam coś ciekawego? Coś, co mogłoby nam pomóc? 

- Niestety nie. - powiedział wzdychając smutny. - Ale już mam kolejną może w niej coś będzie. - dopowiedział, na co uśmiechnąłem się do niego lekko. 

- To super. To ja idę dalej na spacer. - powiedziałem, a następnie odszedłem w kierunku, w którym znajdowało się pomieszczenie z wszystkimi roślinami i takimi innymi. Zamarłem jednak w bezruchu widząc na wielkim drzewie, które stało na środku pomieszczenie, kolejne ciało jednego z chłopaków. 

Alex, bo to właśnie jego rozpoznałem, wisiał na jednej z gałęzi, do góry nogami, tak, że cała krew leciała mu do głowy. Od razu zauważyłem, że jest on nieprzytomny więc podbiegłem do niego i szybko wspiąłem się po drzewie do gałęzi. Kiedy tylko jednak wyciągnąłem dłoń w kierunku do pomieszczenia weszła dziewczyna, od razu otwierając szerzej oczy. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę jak to wygląda, wiec prędko odwiązałem linę, przez którą chłopak był zawieszony, a następnie jak najostrożniej jak umiałem opuściłem go na ziemię, aby nie narobić mu dodatkowych szkód. 

Hannah podbiegła do niego jednak kiedy dotknęła jego ciała te nie rozpadło się na piksele, Szybko więc sprawdziła puls, a następnie uśmiechnęła się lekko do siebie. 

- Żyje. - wyszeptała, a następnie popatrzyła na mnie niepewnie. Widziałem w jej oczach strach, wiec mimowolnie odsunąłem się w kierunku wyjścia. Brunetka jednak szybko zareagowała i z pomocą swojej zdolności złapała mnie tak, że nie mogłem się ruszać. 

- Hannah to nie tak, jak wygląda. - zacząłem mówić, jednak ta obróciła się do mnie tyłem, przytulając do siebie nieprzytomnego. 

- To ty ich zabiłeś. Zdradziłeś nas wszystkich. Na śniadaniu powiem im o tym co widziałam, a żebyś przypadkiem nie uciekł z pomocą mojej zatrzymam cię tutaj do tego czasu. - powiedziała, a następnie ostrożnie położyła nieprzytomnego na swoich plecach, tak jakby ten siedział jej na barana. 

- Hannah, posłuchaj mnie. Daj mi to wytłumaczyć. - odpowiedziałem, jednak w moich ustach znalazł się jakiś kwiatek, przez który nie mogłem już nic więcej powiedzieć. Ostatnie, z czym zostawiła mnie dziewczyna to zawiedzione spojrzenie, a następnie wyszła z pomieszczenia, pozostawiając po sobie głuchą ciszę. 

~~~

Obrazek, z którego się wzorowałam opisując postać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obrazek, z którego się wzorowałam opisując postać. 

✅ Hunting game // Karlnap [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz