Chapter 12

453 86 77
                                    

Obudziłem się z mojej małej drzemki, słysząc dźwięk otwierania drzwi. Mój żołądek skręcał się niemiłosiernie, a głowa delikatnie pulsowała od długiego braku picia. Na moje szczęście w drzwiach zobaczyłem postać znajomej dziewczyny, która w dłoni trzymała siatkę z prawdopodobnym jedzeniem oraz zapasem wody dla mnie.

- Jak się czujesz Nick? - spytała, wchodząc do pomieszczenia, a następnie zamknęła za sobą drzwi, aby przypadkiem nikt nas nie zobaczył. 

- Zdrzemnąłem się, więc nie jest tak najgorzej, ale lepiej, abyś miała jakieś jedzenie i picie albo serio tu umrę. - odpowiedziałem, podnosząc się z materaca, na którym leżałem.

- Tak, mam. Przyniosłam ci parę przekąsek, oraz trochę dzisiejszego obiadu. Do picia masz niestety tylko wodę, ale masz sześć litrów. Trzy butelki po dwa litry.- odpowiedziała dziewczyna, a następnie podała mi pudełko, w której zobaczyłem dość dużą porcję frytek oraz kilka kawałków bliżej nieokreślonego mi mięsa. Od razu wyciągnąłem z pojemnika widelec i zabrałem się za jeszcze ciepłe jedzenie.

- Jak wygląda sytuacja? - spytałem, patrząc na Tinę, kiedy ta oglądała, co znajduje się w pomieszczeniu.

- Nie rozmawiają o tym, jednak wydaje mi się, że będą cię nadal szukać. Nie jestem pewna czy też nie zaczną wywarzać niektórych drzwi. - odpowiedziała, na co przekląłem pod nosem, biorąc kolejny kawałek mięsa do ust.

- Nie posiedzę sobie chyba tutaj za długo. - powiedziałem, wzdychając ciężko.

- Są osoby, które nie zgadzają się z tym. Niektórzy uważają, że jesteś niewinny, jednak nie powiedzą swojego zdania na głos, ponieważ boją się tego co się z nimi stanie. - dopowiedziała, a ja spojrzałem na nią lekko zmieszany.

- Kto?

- Ja, Niki, Tommy, Ranboo i Karl. - odpowiedziała, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. - Reszta albo nie chce się wtrącać, albo trzyma stronę dowodzącego, jakkolwiek to nie brzmi. - dopowiedziała, na co poczułem się jeszcze bardziej zmieszany. Ile się odwaliło podczas jednej nocy kiedy mnie nie było?

- Co tam się dzieje? Jaki dowodzący? - spytałem, odkładając pudełko na miejsce obok mnie, aby napić się wody.

- William przejął rolę głównego dowodzenia i powiedział, że powinniśmy się go teraz słuchać. Oświadczył też, że musimy cię znaleźć, a następnie wydać odpowiednią karę, aby ukracać cię za zabójstwo i próbę zabójstwa. - powiedziała, przez co poczułem, jak mi ciśnienie podskakuje.

- Co za chuj, co on myśli, że prezydentem został czy co. - rzuciłem pod nosem, a dziewczyna zaśmiała się cicho na moje słowa. - Czy Alex jeszcze się nie obudził? - spytałem, na co ta obróciła się do mnie, zaraz po tym opierając się o ścianę.

- Obudził, jednak nie dają mu dojść do słowa. Nie pytają go o słowo oraz o to jak to było, tylko mówią, że już złapali mordercę i że ma odpoczywać, ponieważ mu się to teraz przyda. - odpowiedziała, zaraz po tym podchodząc do mnie i zabierając puste pudełko, aby zabrać je z sobą do kuchni.

- Porozmawiaj z nim na osobności. Jego zdanie i to, co pamięta, jest teraz najważniejszym argumentem w tej kłótni lub czymkolwiek to jest. - poprosiłem, na co ta pokiwała głową, na znak zgody.

- Muszę już iść, zaczną jeszcze coś podejrzewać, przyjdę wieczorem, mam ci coś jeszcze przynieść? Zostawię ci też klucz więc zamknij się od środka. Zapukam raz abyś wiedział, że to ja. - odpowiedziała, idąc do drzwi, zostawiając na szafce staro wyglądający klucz.

- Jakbyś mogła jakiś koc mi przynieść, to byłbym wdzięczny. Sprawdź także, czy ktoś jeszcze odkrył swoją umiejętność. - powiedziałem i po jej krótkich słowach zgody, dziewczyna opuściła pomieszczenie, znowu zostawiając mnie samego. 

Czas tutaj mija strasznie wolno, muszę cały czas pozostać cicho oraz bez zapalania światła więc rzeczy, które mogę tutaj robić, ograniczają się do minimum. Większość czasu po prostu spałem, jednak spodziewałem się, że za niedługo w ogóle nie będzie mi się chciało spać. Po około dwóch godzinach ponownie zasnąłem i nie zorientowałem się nawet kiedy minęły kolejne godziny.

Przebudziłem się, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi pomieszczenia, w którym byłem. Wydało mi się to dziwne, więc postanowiłem pozostać cicho, aby potencjalny wróg mógł pomyśleć, że nikogo tutaj nie ma. Pukanie jednak ponowiło się, i kiedy powoli i bezszelestnie wstałem aby chociaż przez dziurkę od klucza zobaczyć kto stoi za nimi, jednak osoba zaczęła uderzać mocno w drzwi, wyraźnie zdenerwowana lub przestraszona. 

- Nick, wiem, że tam jesteś. Otwórz drzwi, błagam albo ten potwór mnie dorwie. - usłyszałem znajomy prawie płaczliwy głos, na którego dźwięk od razu otworzyłem drzwi. Chłopak wpadł do środka od razu upadając na ziemię, a ja zamknąłem za nim drzwi, widząc jak nieznajoma istota, którą ostatnio widziałem z Ranboo, była prawie przy nas. Przekręciłem klucz w drzwiach, a następnie nacisnąłem jeszcze klamkę aby upewnić się, że drzwi są porządnie zamknięte. Dopiero wtedy, obróciłem się w stronę blondyna, który podnosił się z podłogi.

 - Nic ci nie jest? - spytałem, podchodząc do niego, jednak ten od razu przytulił się do mnie mocno, co oczywiście zdziwiło mnie. - Um, Karl? Wszystko okej? - spytałem ostrożnie, obejmując go niepewnie. Po chwili poczułem cos mokrego na swoim ramieniu, wiec szybko wywnioskowałem, że chłopak musiał zacząć płakać. 

- N-Nie mogę już dłużej. Te g-głosy, są tak p-przytłaczające. Nick, pomóż mi, b-błagam. - wyszeptał ledwo, chłopak, na co popatrzyłem na niego, chwytając jego twarz w dłonie. Popatrzyłem mu w oczy i od razu zobaczyłem w nich jego cały ból oraz strach. Objąłem go ponownie tym razem mocniej aby dać mu poczucie wsparcia, którego teraz potrzebował. 

- Pomogę ci. Jak tylko mogę. - odpowiedziałem, wplatając dłoń w jego włosy aby bardziej go uspokoić poprzez delikatne drapanie jego głowy. Muszę mu pomóc. 

✅ Hunting game // Karlnap [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz