Chapter 29

361 63 47
                                    

Nie mogłem spać.

Niedaleko od poprzedniej zagadki znaleźliśmy pomieszczenie, w którym zostały umieszczone piętrowe łóżka, więc szybko domyśliliśmy się, że tutaj mogliśmy zrobić dłuższą przerwę. Szybko dobraliśmy się w dwójki, zostawiając górne łóżka dziewczynom, które były zdecydowanie bardziej podekscytowane spaniem na wyższym łóżku niż którykolwiek z chłopaków.

Nade mną spał Ranboo, a z mojego łóżka widziałem praktycznie każdego innego. W pomieszczeniu było cicho, oraz ciemno, co jedynie mnie bardziej irytowało z uwagi na to, że były to idealne warunki do zaśnięcia. Wstałem więc powoli, a następnie starając się nie obudzić nikogo, ruszyłem w kierunku drzwi. Co chwilę jednak obracałem się, aby upewnić się, że nikt się nie obudził, i przeklinałem w myślach widząc jak Ranboo podnosi się do siadu, patrząc na mnie. Pomiędzy nami panowała całkowita cisza, kiedy ten podniósł się nagle i wręcz jak robot podszedł w moim kierunku. Szybko jednak przeminął moją osobę, wychodząc z pomieszczenia. Od razu ruszyłem za nim, nie chcąc, aby coś mu się stało.

- Ranboo — zawołałem go na tyle głośno, aby mnie usłyszał, ale na tyle cicho, aby nie obudzić reszty. Ten jednak zupełnie nie zareagował i dopiero po chwili zorientowałem się, że ten mógł lunatykować. Zauważyłem dość szybko, znajome nam kreatury więc szybko chwyciłem jego ramię, a następnie pochyliłem nasze głowy w dół, abyśmy patrzyli w podłogę, pamiętając słowa teraz lunatykującego chłopaka, sprzed jakiegoś czasu. 

"- Nazywają się Endermani, jeden to Enderman. Jest stworzeniem neutralnym, lecz staje się agresywny, gdy się go zaatakuje lub zacznie patrzeć wprost w jego oczy. Posiadają możliwość teleportacji. Sprowokowany Enderman będzie usiłował zabić osobę, która go zdenerwowała aż do swojej śmierci, chyba że został zaatakowany przez inną osobę. Ich słabym punktem jest: woda, lawa oraz ogień, jednak, przed uderzeniem z ognia, prawdopodobnie zacznie się przeteleportowac zanim takowy nastąpi. -" 

Widziałem, jak stopy kreatury na chwile zatrzymują się przed nami, na co wstrzymałem na chwilę oddech, mocniej naciskając na tył głowy chłopaka obok, czując, jak ten chciał podnieść swoją głowę. Dopiero w momencie w którym, enderman zniknął z zasięgu mojego wzroku, zmieniłem położenie swojej ręki na jego przedramię i ostrożnie zacząłem prowadzić go z powrotem do pomieszczenia, w którym obecnie znajdowała się reszta. Pomogłem mu wejść z powrotem na piętrowe łóżko i po upewnieniu się, że ten ponownie zasnął i nie ma w planach robić sobie więcej wycieczek, wróciłem na swoje łóżko, także chcąc ponownie zasnąć.

- Nick? - usłyszałem jednak cichy, znajomy głos, na co od razu podniosłem się do siadu, patrząc w stronę chłopaka, który mnie zawołał.

- Tak? - odpowiedziałem szeptem, uśmiechając się lekko do Karla, który patrzył na mnie, bawiąc się swoimi dłońmi.

- Możemy porozmawiać? Tak na osobności? - spytał, na co lekko zakłopotany podniosłem się ze swojego łózka, podchodząc do niego.

- Jasne, tylko musimy uważać, bo endermani chodzą po korytarzach. - odpowiedziałem, na co ten pokiwał głową, od razu idąc za mną. Pierwszy opuściłem pomieszczenie, od razu pokazując chłopakowi, aby patrzył w dół, idąc, co mogło nam zapewnić dość duże szanse na przeżycie. Chwyciłem go pewnie za dłoń, a następnie ruszyłem przy jednej ze ścian, licząc na to, że może takim sposobem uda nam się gdzieś dotrzeć. Ku naszemu zdziwieniu niedługo po tym dotarliśmy na rozwidlenie korytarza, więc szybko poszedłem z chłopakiem w jeden z jego końców i tam na jego zakończeniu zatrzymałam się, zaraz po tym siadając pod ścianą. Zdziwiło mnie to, że w tej części dach był całkowicie przeszklony, dzięki czemu bez problemu widzieliśmy pięknie, gwieździste niebo, a także pełen dający srebrzyste światło księżyc. Chłopak usiadł obok mnie, także nasze kolana stykały się z sobą, co nie było nawet tak bardzo nieprzyjemne.

- Więc, co czym chciałeś ze mną pogadać? - powiedziałem, patrząc na niego z lekką ciekawością. Widziałem, że ten momentalnie się spiął, zgryzając swoją wargę z prawdopodobnego stresu. 

- Tak, s-szczerze chciałem po prostu trochę pogadać, tak trochę cię poznać. - odpowiedział, od razu spuszczając głowę, aby nie musieć na mnie patrzeć. Ja jednak zaśmiałem się lekko na jego słowa oraz zachowanie, uważając je za wyjątkowo urocze. 

- To, co chciałbyś o mnie wiedzieć? Tylko ostrzegam, jestem nudniejszy niż gracze niektórych gier komputerowych. - powiedziałem żartobliwie, na co ten także się zaśmiał lekko z moich słów. 

- Skąd pochodzisz? Chciałbym jeśli to będzie możliwe utrzymać kontakt z tobą. Jesteś tak naprawdę jedyną osobą tutaj która jeszcze jakkolwiek się o mnie martwi. - wytłumaczył, an co westchnąłem cicho, rozumiejąc co chłopak miał na myśli. 

- Teksas, a ty? - odpowiedziałem, zawieszając swój wzrok na twarzy drugiego. Zarejestrowałem to, jak mówi skąd on pochodzi, a następnie pewnie zadaje mi ponownie pytanie, jednak za bardzo zająłem się obecnie podziwianiem tak naprawdę urody chłopaka. 

Siedziałem dość blisko niego, jednak nie mogłem dostrzec na jego twarzy jakiś nawet najmniejszych pozostałości po trądziku, czy innych oznak tego, że chłopak tak naprawdę był prawdziwy. Może to przez tę symulację, a może on po prostu ich nie posiadał. Kiedy teraz się uśmiechał, zobaczyłem na jego policzku delikatny dołeczek, który momentalnie spowodował u mnie znajome uczycie skręcenia się żołądka. Miałem ochotę położyć w tamtym miejscu swój palec, co po chwili bez zawahania zrobiłem, co najwyraźniej mocno go zdziwiło. 

- Nick? - usłyszałem jego głos, który na chwilę mnie wybudził z transu, jednak nie na długo, bo mój wzrok zleciał na jego wargi. Ostrożnie objąłem jego policzek swoją dłonią, którą wcześniej dotknąłem jego dołeczek, a ten niecałą sekundę później wtulił się w nią dość ufnie jak mały szczeniak. 

- Lubisz mnie? - spytałem cicho, patrząc mu prosto w oczy. Ten widocznie na moje słowa się spłoszył i na chwilę przerwał nasz kontakt wzrokowy, jednak po chwili ponownie spojrzał w moje oczy, uśmiechając się do mnie delikatnie.

- Bardzo. - wyszeptał jedynie, kiedy ja powoli się jeszcze bardziej do niego przybliżyłem, zmniejszając tym samym odległość pomiędzy naszymi ustami. Pomiędzy nami pozostała cisza, podczas której chłopak położył swoje dłonie na mój kark, niedługo po tym zatrzymałem się tak, że nasze czoła się o siebie opierały, jednak nadal nie byliśmy na tyle blisko aby się pocałować. - Długo jeszcze będziesz myślał nad tym aby mnie teraz pocałować? - spytał cicho chłopak, na co zaśmiałem się cicho, od razu po tym łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. 

Byliśmy tylko my i przyświecający nam jasno księżyc. 


✅ Hunting game // Karlnap [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz