Chapter 9

447 86 74
                                    

- Hannah, posłuchaj mnie. Daj mi to wytłumaczyć. - odpowiedziałem, jednak w moich ustach znalazł się jakiś kwiatek, przez który nie mogłem już nic więcej powiedzieć. Ostatnie, z czym zostawiła mnie dziewczyna to zawiedzione spojrzenie, a następnie wyszła z pomieszczenia, pozostawiając po sobie głuchą ciszę. 

~~~

Rozejrzałem się szybko po pomieszczeniu chcąc znaleźć coś, co pomoże mi się uwolnić, jednak nic nie było na tyle blisko abym mógł to jakkolwiek wykorzystać. Zgryzłem nerwowo wargę czując coraz większą panikę i irytację zbierająca się w moim ciele. 

Kurwa jak zwykle, coś musiałem spierdolić. - pomyślałem, patrząc na rośliny naokoło mnie. Nienawidzę kurwa kwiatków. 

Nagle usłyszałem znajomy dźwięk, oznaczający, że ktoś odkrył swoją umiejętność. Ucieszyłem się jednak równocześnie, byłem delikatnie wkurzony, ze nie mogłem zobaczyć kto to był. Zamknąłem więc oczy, godząc się na swój marny los. Jutro wszyscy się o tym dowiedzą i prawdopodobnie zostawią mnie tutaj na zawsze. Spróbowałem usiąść na ziemi jednak rośliny jedynie zacisnęły się mocniej na moim ciele. 

Naprawdę? Nawet usiąść nie mogę? - pomyślałem wywracając oczami. Nie wiem ile czasu minęło, zanim zwyczajnie zasnąłem na stojąco. 

W śnie znajdowałem się w pustej przestrzeni, naokoło mnie nie było dosłownie nic. Tylko ciemność, ciemność i ciemność. Nagle w ciemności zobaczyłem George, podbiegłem do niego wiedząc, że ten używa swojej umiejętności.  

- George musisz mi pomóc. - powiedziałem, a chłopak spojrzał na mnie mocno zdziwiony. 

- W czym? - spytał niepewnie, patrząc na mnie trochę nie ufnie. 

- Hannah źle zrozumiała sytuację, w której byłem, związała mnie swoimi roślinami i nie mogę się wydostać. Pomóż mi, muszę wyjaśnić wam tę całą sytuację. - odpowiedziałem chwytając George'a za ramiona. 

- A może ona dobrze zrozumiała sytuację i faktycznie to ty chciałeś go zabić. - powiedział, na co zatrzymałem się w bez ruchu. 

- Powiedziała wam już? Proszę dajcie mi to wytłumaczyć. - poprosiłem, jednak chłopak odsunął się ode mnie.

- Nie powiedziała jeszcze wszystkim, ale jak wstaną przyjdziemy do ciebie i jakoś sobie z tobą poradzimy. - odpowiedział chłopak, na co poczułem jak wszystkie nadzieje ze mnie ulatują. 

- Okej, zostawcie mnie tam, ale jak znajdziecie kolejne ciało, to się nie zdziwcie. - powiedziałem, odsuwając się od bruneta. Zmusiłem własną świadomośc aby się obudzić, ponieważ nie chciałem dalej rozmawiać z chłopakiem, jeśli i tak mi nie wierzył. 

Nie wiem ile kolejnych minut mieneło kiedy właściwie zacząłem po prostu wspominać czasy kiedy moje życie było normalne. Codziennie mama budziła mnie do szkoły swoim typowym "Wstawaj gnojku, bo całe życie zaraz prześpisz". Później niechętnie wstawałem aby coś zjeść i ogarnąć się życiowo, tylko po to aby pójść do tego piekła zwanego szkołą. Tam (praktycznie) zawsze czekał na mnie Luke. Ten głupi blondyn, który przypominał mi o sprawdzianach, kartkówkach i wszystkich innych rzeczach. Nie myślałem, że kiedyś będę tęsknił za jego głupimi teksami i ciągłym przypominaniem mi o wszystkim, o czym chciałem zapomnieć. 

- Nick? - usłyszałem czyiś cichy głos, na którego dźwięk podniosłem swoją głowę patrząc na wejście do pomieszczenia. Zobaczyłem tam jedną z (jeszcze) żyjących dziewczyn. Brunetka podeszła do mnie zaraz po tym wyciągnąć ostrożnie roślinę z moich ust, przez którą nie mogłem nic powiedzieć. 

- Co tutaj robisz? Jeśli przyszłaś aby mi powiedzieć jak bardzo zły jestem i że powinienem... Nie wiem zabić się czy coś to możesz już iść. - powiedziałem, patrząc na nią lekko zimnym wzrokiem. 

- Nie, chciałam się ciebie spytać jak to wyglądało z twojej strony. Nie zachowujesz się w ogóle jak osoba, która by chciała nas po kolei zabić, więc nie jestem do końca przekonana, że to naprawdę ty. Przynajmniej nie będę, dopóki nie usłyszę wersji dwóch stron. - powiedziała dziewczyna, szybko obchodząc mnie naokoło aby zobaczyć jak może mnie uwolnić. 

- Jak sam próbowałem nawet usiąść to jedynie się mocniej zawiązywało, więc nie wiem jak masz mnie z tego uwolnić. - powiedziałem, a dziewczyna westchnęła lekko zaraz po tym sięgając dłonią w okolice swoich piersi. 

Od razu zamknąłem oczy nie chcąc patrzeć na prywatne części ciała dziewczyny. Minęła chwila, w której nie słyszałem nic specjalnego do momentu, w którym poczułem jak właściwie rośliny wokoło mnie stają o wiele luźniejsze. Otworzyłem więc oczy i zdziwiłem się dość mocno widząc jak dziewczyna przecina te rośliny ze scyzorykiem. 

- Skąd ty to wzięłaś? - spytałem, a następnie w końcu rozruszałem swoje ręce i nogi. 

- Kobiecy stanik jest jak damska torebka. Obie rzeczy działa ją jak czarna dziura, w której jest wszystko. - odpowiedziała dziewczyna, an co oboje zaśmialiśmy się cicho. - Zbliża się szósta zaraz wszyscy wstaną, musimy pójść w inne miejsce. - dopowiedziała zaraz po tym idąc w stronę wyjścia, co od razu także zrobiłem jednak z trochę większymi trudnościami. 

- O kurwa, ja pierdole, nie czuje nóg, daj mi chwilę. - poprosiłem, dotykając swoich nóg, aby minimalnie bardziej odzyskać w nich czucie. Po chwili ponownie ruszyliśmy aby znaleźć pomieszczenie, w którym moglibyśmy porozmawiać bez większych problemów.  Przeglądaliśmy kolejne pomieszczenia szukając takiego, w którym będzie najmniejsze prawdopodobieństwo na to, że ktoś nam przeszkodzi. 

- Idealnie, schowek na rzeczy do biblioteki. - powiedziała Tina, a po tym jak ja także wszedłem do środka, zamknęła za nami drzwi, od razu zastawiając je także krzesłem. - A więc opowiadaj, co się tam stało. - dopowiedziała, opierając się o ścianę. 

- Zaczęło się o tego.....



✅ Hunting game // Karlnap [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz