Chapter 32

258 57 66
                                    

Kiedy wszyscy się ostatecznie obudzili, od razu ruszyliśmy dalej, idąc do prawdopodobnie ostatniego pomieszczenia przed zakończeniem tego wszystkiego. Miałem naprawdę ogromną ochotę wrócić już do swojej szarej rzeczywistości, w której byłem jedynie uczniem z problemami mentalnymi. Nawet mogłem już wrócić do ciągłych sprawdzianów i kartkówek, teraz i tak wszystko wydawało się lepsze niż ta symulacja. 

Zatrzymałem się, widząc, jak przed nami znajdowały się dość duże schody prowadzące nas w stronę jakiegoś źródła światła. Powoli zaczęliśmy po niech wchodzić, uważnie rozglądając się naokoło. Minęła chwila kiedy podeszła do mnie Niki, od razu uśmiechając się miło. 

- Mam przeczucie, że nasza przygoda się tutaj zakończy. Czy możemy się wymienić po obudzeniu numerami lub czymś, aby utrzymać kontakt? - spytała, na co od razu także się uśmiechnąłem.

- Jasne, myślę, że wszyscy tak zrobią. To co tu razem przeżyliśmy, na pewno jakoś na nas oddziała, a poza tym spotkałem tu bardzo dużo wspaniałych osób. - odpowiedziałem, a następnie spojrzałem na plecy wysokiego chłopaka przede mną, zastanawiając się nad swoimi słowami. - Może pomijając parę przypadków. - dopowiedziałem, na co dziewczyna zaśmiała się cicho. 

- Słyszałem to! - odpowiedział William, obracając się do nas, aby posłać mi mordercze spojrzenie. - Ale też chętnie bym wymienił się swoim numerem z wami. - odpowiedział, także uśmiechając się do nas, co lekko mnie zaskoczyło. 

- Czyżbyś jednak był człowiekiem i miał jakieś uczucia? - spytałem, uśmiechając się do niego wrednie, na co zauważyłem, jak ten uśmiecha się pod nosem. 

- Mógłbym to samo powiedzieć o tobie. - odpowiedział, a następnie cała nasza grupka zaśmiała się dość radośnie. 

Dalsza droga po tych wysokich schodach zeszła nam dość szybko i kiedy doszliśmy na sam szczyt, wszyscy momentalnie poczuli się lepiej. Z jednej strony rozciągał się piękny górski krajobraz. Liście na drzewach miały żywy zielony kolor, a w oddali mogłem nawet zobaczyć olbrzymi wodospad. Mocno świecące słońce w połączeniu z wodą pokazywało nam słabą, ale jednak tęczę, na której widok mimowolnie się uśmiechnąłem. Poczułem, jak ktoś ciągnie rękaw mojej koszuli, więc obróciłem się na drugą stronę, gdzie widok był całkowitym przeciwieństwem tego co przed chwilą zobaczyłem. Wielka piaszczysta plaża, nad którą panowała ciemna noc, a na niebie świeciło tysiąc gwiazd i wielki srebrny księżyc. Do tego szum morza, oraz zimna bryza znad wody, powodowały, że ponownie czułem się jakbym wcale nie był zamknięty pod ziemią, przez ostatnie tygodnie. 

- Wow. - wyszeptałem, obracając głową raz na lewo, a raz na prawo. 

- Patrzcie, tu są jakieś drzwi. - powiedział Ranboo, pokazując palcem przed siebie. Popatrzyłem tam, tak jak reszta i od razu wiedziałem co te drzwi oznaczają. Koniec naszej wędrówki tutaj. To nasze wyjście. Popatrzyłem po reszcie, która także wiedziała co oznaczały te drzwi. 

- Udało nam się przejść tę symulację. - odpowiedziała Caroline, a następnie wszyscy powoli ruszyliśmy w ich kierunku. Dosłownie parę sekund wszyscy staliśmy przed ich powłoką patrząc na siebie nadwzajem. 

- Tutaj kończy się nasza wspólna wędrówka. - zacząłem mówić patrząc na każdego po kolei. - Naprawdę cieszę się, że mogłem was poznać i chyba wszyscy stwierdzimy to, że pomimo tego co tu zobaczyliśmy, przeżyliśmy razem, nawet nasze kłótnie i parę nabitych siniaków, powinniśmy utrzymać kontakt. Jak i my teraz, oraz reszta, która już się stąd uwolniła.  - dopowiedziałem, an co reszta pokiwała głowami potwierdzając moje słowa. 

- Do zobaczenia po drugiej stronie. - powiedział William i jako pierwszy odważył się otworzyć drzwi, które od razu sprawiły, że jego ciało rozpłynęło się na piksele tak jak te osób, które zmarły, a następnie całkowicie zniknął z naszego wzroku. Kolejną osobą, która postanowiła wrócić była Caroline, która przed dotknięciem drzwi na pożegnanie przytuliła każdego z nas, a następnie także znikła wracając do normalnego świata. 

- To może teraz ja pójdę. - powiedział Ranboo, zaraz po tym podchodząc do nich bliżej. Widziałem jednak, że zawahał się przed dotknięciem ich. - Nick. - dopowiedział, na co od razu odpowiedziałem mu "tak", pokazując, że słucham go uważnie. - Jesteś naprawdę dobrym przyjacielem. - rzucił patrząc na mnie i w momencie nawet z maską wiedziałem, że uśmiechnął się do mnie, a następnie, także dotknął drzwi następnie znikając. 

- Idź Niki. - powiedziałem, a następnie popchnąłem lekko dziewczynę w kierunku drzwi. 

- Do zobaczenia. - odpowiedziała do nas, chwilę później także znikając z symulacji. 

- Pójdę ostatni. - ponownie powiedziałem w stronę swojego ukochanego, patrząc na niego, kiedy momentalnie zatrzymałem się widząc jak ten patrzy na mnie z szaleńczym uśmiechem, w dłoni trzymając pistolet. 

- Muszę cię niestety zasmucić, ale Karl nie wydostanie się stąd. - odpowiedział wirus, patrząc na mnie, psychopatycznym wręcz spojrzeniem. - Ale mogę dać ci wybór. W tym pistolecie jest jeden nabój. Możesz strzelić w Karla, tym samym pozwalając mu się uwolnić stąd i ode mnie, jednak wtedy przejdę do ciebie i to ty tu zostaniesz, lub możesz strzelić sam w siebie, zostawiając go tu na zawsze. - dopowiedział, a następnie podał mi pistolet. 

- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Co jeśli nawet jak go zabiję to się nie obudzi i tutaj zostanie? Zawsze mogę cię siłą popchnąć do tych drzwi. - spytałem patrząc na niego z podejrzeniem w oczach. 

- Jak widzisz na załączonym obrazu. - powiedział, a następnie oparł się o tę samą powłokę co reszta wcześniej, jednak jego ciało nadal było w jednym kawałku. - Nie działa to na mnie. Moim planem zawsze było wydostanie się stąd. Z tej małej przestrzeni, jednak zostałem przywiązany do tego ciała, więc bez niego nie mogę nic zrobić. Nie miałem na celu was zabijać, jednak chciałem jak najdłużej pozostać nieujawniony. Kiedy już się dowiedzieliście, wolałem was wszystkich sprzątnąć, aby z crash'ować cały kod, jednak nie koniecznie mi to wyszło.  - odpowiedział, powoli zbliżając się do mnie. Popatrzyłem an niego, a następnie chwyciłem za pistolet, odbezpieczając go. 

- Mam nadzieję, że zginiesz wraz z zakończeniem tego. - powiedziałem strzelając sobie w czaszkę, tym samym zostawiając wirusa, w świecie, w którym został stworzony. 

✅ Hunting game // Karlnap [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz