🐛38🐛

3.9K 182 68
                                    

Odwróciłem się, spodziewając się co takiego może być za mną. Nie myliłem się. Kacchan zakradał się do mnie od tyłu i Yui go wydała.

- Co robisz? - Zapytałem kiedy ten się nagle zatrzymał.

- Ja? Nic. - Uśmiechnął się niewinnie.

- Zrobiłeś już śniadanie?

- Zrobiłem.

- To świetnie. A zrobiłeś mleko dla Yu?

- Em... nie?

- No to na co czekasz. Hop do kuchni.

- Oczywiście. - Przewrócił oczami.

Zaśmiałem się z jego reakcji. Rozkazywanie Kacchanowi było czymś, co bardzo lubiłem, ale on nie bardzo. Mimo to robił to, o co go prosiłem.

- Dzisiaj dzień spędzisz z babcią, wiesz? - Zwróciłem się do dziecka. - Może to być dla ciebie trochę trudne, ale spróbujemy, co? Powiedz "babcia".

- Ba... - I to by było na tyle.

- Babcia. - Byłem bardzo cierpliwy.

- Ba... ba. Baba. - Zaśmiała się będąc pewna wypowiedzianego słowa.

- Ym, niee. Tak nie mów do babci. Tak mówi twój tatuś i to bardzo nie ładnie. - Ostrzegłem ją. - Jeszcze raz. Ba-bcia. Babcia.

- Ba... cia. Bacia.

- Yh no nie do końca, ale jak na pierwszy raz, to całkiem nieźle. - Pochwaliłem ją.

- Bacia!

- Ślicznie, kochanie. Jesteś taka zdolna. Mój skarb. - Podrapałem ją pod bródką. - Ouch. - Stęknąłem czując nagły ból w podbrzuszu. Zdecydowanie nie spodziewałem się go już o tej godzinie, zwłaszcza, że wziąłem leki.

- Mama? - Zaniepokojony głos Yui sprawił, że podniosłem na nią wzrok próbując się uśmiechnąć.

- To nic, Yui. Nie martw się. - Byłem wzruszony tym, że się o mnie martwi.

- Mama. - Dziewczynka spanikowana chwyciła mnie za policzki i zaczęła je głaskać. Widziałem, że jest bliska płaczu. Dobrze wiedziałem, że Yui nie lubi patrzeć jak cierpię, więc widząc jej łzy i mi zaczęło się chcieć płakać. - Tata!

Sekundę później poczułem, jak duże dłonie alfy obejmują mnie w pasie. Wjechał ręką pod moją bluzę i zaczął masować mój brzuch.

Jako że siedziałem na podłodze, Kacchan podniósł mnie z niej i samemu siadając na kanapie, posadził mnie na swoich kolanach. Wtuliłem swój nos w szyję Katsukiego, a on w tym czasie wziął Yui i przytulił ją do siebie.

- Dlaczego Yui płacze? - Zapytał widocznie zdziwiony jej reakcją.

- To nic takiego, Kacchan. Po prostu nie lubi patrzeć na mnie, kiedy zwijam się z bólu. - Zachichotałem próbując pozbyć się stresu, który w sekundę mnie ogarnął. - 3 miesiące temu było tak samo, tyle że wtedy nie miał nas kto uspokoić.

- Wybacz, że mnie wtedy z wami nie było. - Mruknął ze skruchą.

- Ale teraz jesteś. Więc zajmij się mną i Yui.

- Oczywiście. - Zapewnił odrazu.

Wypuścił więcej uspokajających feromonów, które, chcąc nie chcąc, zaczęły nas usypiać. Mimo że Yui, po całej przespanej nocy posiadała mnóstwo energii, to jako pierwsza zamknęła swoje powieki oddając się snu.

- Chodź zjeść śniadanie. - Mruknął mi do ucha Katsuki nie pozwalając mi zasnąć.

- A co z Yui? - Zapytałem, bo w końcu miałem ją nakarmić.

Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz