🐛33🐛

4.7K 207 40
                                    

Pov. Kacchan
Rano, kiedy tylko się obudziłem, wokół siebie słyszałem ciche szmery. Zdecydowanie nie miałem ochoty jeszcze wstawać, ale ciekawość wzięła nademną górę i niechętnie otworzyłem oczy.

Po drugiej stronie kanapy, dosłownie przy moich nogach siedział Deku i karmił Yui mrucząc sobie pod nosem melodię jakiejś piosenki. Chłopak wyglądał, jakby intensywnie nad czymś myślał, ale sądząc po jego minie nie było to nic złego.

Spojrzałem na zegar. Było lekko przed dziewiątą. Nie zdziwiło mnie to, że omega nie śpi. Zgaduje, że Ashido i Eijiro nadal śpią i będą tak spać przez następne kilka godzin, a dziecko samo się nie nakarmi.

Izuku, jako jej mama, ma bardziej wyczulone zmysły i wie, kiedy taki dzieciak coś chce. Oczywiście nie zawsze, ale w większości wypadków tak.

Ja, jako ojciec, też swoje wyczuwałem, ale nie było to tak intensywne, jak w przypadku Deku.

Wstałem do siadu i przeciągnąłem się chcąc rozruszać zastygniętej kości. Powierzchnia, na której spałem była dosyć mała. W dodatku Deku, który na mnie leżał jeszcze bardziej ograniczał mi ruchy, ale na to akurat nie narzekam.

- Oh, Kacchan. - Pisnął Izuku, prawdopodobnie nie spodziewając się mojego nagłego przebudzenia. - Dzień dobry. - Przywitał mnie miłym uśmiechem. - Obudziłem Cię?

- Nie. - Mruknąłem z lekką chrypką w głosie.

- To dobrze. - Odetchnął. - Zrobiłem śniadanie. Jak chcesz, to jest w kuchni na stole.

Przytaknąłem na znak, że zrozumiałem co do mnie powiedział i ponownie się przeciągając wstałem z kanapy, po czym udałem się do kuchni.

Wziąłem szklankę i nalałem sobie do niej wody, aby trochę się przebudzić. Oczywiście zawartość wypiłem, a zaraz po tym udałem się do łazienki załatwić swoje potrzeby fizjologiczne.

Umywszy ręce wyszedłem z toalety i skierowałem się spowrotem do kuchni, gdzie czekało na mnie wcześniej wspomniane śniadanie.

Usiadłem przy stole i odpływając na chwilę wziąłem się za konsumowanie kanapek. W tym czasie Izuku wszedł do pomieszczenia i kręcił się wokół mnie, ale na początku nie bardzo zwróciłem na niego uwagę.

- Masz jakieś plany na dzisiaj, Kacchan? - Zapytała omega wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia.

- Pewnie posiedzę chwilę w laptopie załatwiając sprawy firmowe, a potem mam wolne. A ty?

- Żadnych planów.

- Znając życie, jak tylko Mina się obudzi, odrazu znajdzie nam jakieś zajęcie, więc nie musimy się martwić, że będzie nam nudno. - Stwierdziłem kończąc jeść.

- Masz rację. - Przyznał. - Ale jest weekend. Mamy jeszcze trochę czasu zanim ta dwójka się obudzi.

- I dobrze. Krzyki z rana, to ostatnie na co mam aktualnie ochotę. - Mruknąłem.

I wtedy, jak na zawołanie, z pokoju obok usłyszeliśmy przeciągły krzyk. Deku spojrzał na mnie zmueszany zapewne odbierając moje słowa nie tak, jak powinien.

Oczywiście natychmiast udałem się do dziecka, które nie szczędziło swojego drobnego gardła. Tak właściwie nic jej nie było. Po prostu przestraszyła się tego, że jest sama.

Wziąłem dziewczynkę na ręce, a ta, gdy tylko poczuła mój dotyk, natychmiast się uspokoiła. Izuku stanął w progu patrząc na nas zakłopotany. Przewróciłem oczami wiedząc, że czasem muszę po prostu ugryźć się w język albo bardziej sprecyzować.

Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz