🐛31🐛

4.9K 223 104
                                    

Pov. Deku
Wstałem z kolan Kacchana i kończąc moją opowieść zacząłem się ubierać, co on także uczynił.

- A resztę już znasz. - Zakończyłem.

Spojrzałem na alfę, który uważnie mi się przyglądał, intensywnie nad czymś myśląc. Sekundy dłużyły mi się niemiłosiernie, a Kacchan nie wyglądał jakby zamierzał coś powiedzieć.

Speszyłem się nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Stałem w miejscu patrząc się w podłogę. Z jakiegoś powodu było mi głupio.

- Ekhem... - odchrząknąłem, nie mogąc znieść rosnącego napięcia. - Masz zamiar coś powiedzieć?

Wyrwałem go z zamyślenia. Blondyn teraz patrzył mi prosto w oczy, jednak nic nie powiedział. Ktoś musiał zacząć mówić, a skoro on nie wykazuje żadnych chęci, to ja jestem zmuszony to zrobić.

- Kacchan, ja wiem, że dla ciebie to może być szok. Zupełnie cię rozumiem, w końcu nie zawsze tak z dnia na dzień dowiadujesz się, że masz dziecko z randomową omegą, która jest twoim przyjacielem i w ogóle. Nie oczekuje też niczego od ciebie. Mimo wszystko już teraz bardzo mi pomogłeś i jestem Ci za to bardzo wdzięczny, ale czy mógłbyś proszę coś powiedzieć, bo zaczynam mieć złe myśli, więc gdybyś tak pisnął chociaż słówko, bardzo by mnie to ucieszyło.

Pomiędzy nami znowu zapadła cisza. Przerwał ją szelest ocieranego o siebie materiału. Spojrzałem w górę. Kacchan przetarł twarz rękoma.

- Miałeś 17 lat. - Westchnął załamany. - Myślałem, że byłeś pełnoletni, bo wpuścili cię do klubu.

- Cóż... mój przyjaciel był ochroniarzem, więc nie miałem większego problemu z wejściem.

- Nie wierzę. - Zaśmiał się na nowo odpływając. Postanowiłem kontynuować swoje tłumaczenia.

- Eto... to przezemnie wylądowaliśmy w łóżku, więc nie wiń się o to, że przespałeś się z małolatem. Całą odpowiedzialność za to wszystko przyjmuje na siebie. Nie chcę żebyś czuł się jakkolwiek zobowiązany.

Ponownie zamilkłem. Kacchan patrzył na mnie uważnie. W czasie mojego krótkiego monologu zdążył zbadać każdy centymetr mojej twarzy, po czym z poważną miną zwrócił się do mnie.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie staniemy się idealną rodzinką od tak, prawda?

- Em... tak, wiem to. - Zmieszałem się lekko nie wiedząc do czego zmierza blondyn, co równało się z coraz mniejszą pewnością siebie.

- Ale myślę, że możemy spróbować. - Dopowiedział.

Moje źrenice rozszerzyły się nienaturalnie, a usta pozostały lekko rozchylone chcąc coś powiedzieć, jednocześnie nie wiedząc co.

- S-serio? - Nie dowierzałem.

- Mhm. - Przytaknął posyłając mi nikły uśmiech. - Zacznijmy od nowa.

- T-to znaczy? - Dopytałem, chcąc wiedzieć, czy ma na myśli, to co myślę, że ma na myśli.

- To znaczy, że zapraszam Cię ma randkę, Deku. - Sprecyzował.

Alfa wstał z fotela, na którym dotychczas siedział i niespiesznym krokiem kierował się w moją stronę. Stanął na przeciw mnie. Utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, co po jakimś czasie zaczęło mnie peszyć.

Blondyn widząc moją niepewność uniósł rękę kładąc ją na moją głowę i zaczął mierzwić moje włosy.

- Takich rzeczy się nie ukrywa, Izuku. Wystarczyło mi po prostu powiedzieć. Przecież wiesz, że was kocham. Czego się bałeś?

Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz