🐛26🐛

4.5K 235 152
                                    

Pov. Deku
Był środek tygodnia, kiedy obchodziłem swoje 19 urodziny. No właśnie. Minął rok, od kiedy wszystko się posypało i zaczęło od nowa układać. No i oczywiście minął rok, odkąd zacząłem swoją przyjaźń z Kacchanem.

Było oczywistym, że chce to świętować. Świętuje każde rozpoczęcie przyjaźni. Chociaż może liczę już od pierwszego spotkania? W końcu trudno powiedzieć, żeby Kacchan był moim przyjacielem od tego pamiętnego dnia.

Wyszedłem z bloku pchając przed sobą wózek. Kacchan pewnie będzie zaskoczony, kiedy do niego przyjdę. Mam tylko nadzieję, że nie będzie zajęty, bo bardzo pokrzyżowało by mi to plany.

Na recepcji oczywiście stał Sero. Jak to miał w zwyczaju, przywitał mnie miłym uśmiechem, który odrazu odwzajemniłemm. To miejsce miało w sobie coś, co sprawiało, że bardzo chętnie się tu przychodziło.

Podszedłem do dużej lady. Hanta wstał z miejsca podając mi rękę, aby się przywitać.

- Co teraz robi Kacchan? - Zapytałem po krótkim przywitaniu.

- Bakugo teraz ma spotkanie biznesowe. - Oznajmił. - Za godzinę będzie przerwa na lunch, więc wtedy powinien być wolny.

- Oh, okej. Mógłbym zostawić gdzieś wózek? Zajmuje dużo miejsca, a nie chciałbym przeszkadzać innym w pracy.

- No pewnie. Możesz postawić go na zapleczu. Będę miał na niego oko. - Wskazał duże drzwi, do których potem się udałem.

Wyjąłem Yui z wózka i wyminąwsze recepcje udałem się do windy. Jednak nie pojechałem na siódme piętro, gdzie swoje biuro ma Kacchan. Zatrzymałem się nieco niżej.

Zapukałem w drzwi, które odrazu po tym otwarłem. Wszyscy, którzy znajdowali się w pomieszczeniu, podnieśli wzrok zaciekawieni, któż przerywa im pracę.

- Cześć! - Pomachałem im uśmiechając się miło. - Dawno się nie widzieliśmy.

- Midoriya-kun. - Ucieszyli się.

Zawitałem do pokoju, w którym jeszcze kilka miesięcy temu pracowałem. Czułem, że jestem winny wyjaśnienia, dlaczego tak nagle zniknąłem.

- Mam nadzieję, że Kacchan nie będzie zły, że wam przerwałem. - Zachichotałem.

- Prawie Cię nie poznałam bez tego ciążowego brzucha. - Zaśmiała się jedna z pań.

- To ty. - Przypomniałem sobie. Wcześniej wspomniana kobieta, była tą, którą zastałem tutaj w rui. - Widzę, że tobie też się powodzi. - Zaśmiałem się widząc jej duży brzuch. - Twoja alfa porządnie się tobą zajęła.

- Hahaha. Lepiej opowiadaj co u ciebie. - Zaproponowała siadając na kanapie, co ja także uczuciem, z resztą podobnie jak reszta pracowników.

- Jestem wam winien małe wyjaśnienia, co? - Zachichotałem. - No więc zapewne Kacchan już wam mówił, dlaczego zniknąłem tak z dnia na dzień, ale co mi tam. Opowiem jeszcze raz. - Położyłem Yui na swoich kolanach, a ta z fascynacją przyglądała się innym. - W lutym urodziłem. Przez pierwszy miesiąc byłem bardzo przewrażliwiony i prawie w ogóle nie wychodziłem z domu. Potem nie było okazji żeby tu wpaść, bo całą swoją uwagę poświęciłem Yui. Na szczęście teraz się trochę ogarnąłem. Było ciężko, ale z pomocą paru osób, jakoś udało mi się przez to przejść. - Zakończyłem swoje opowiadanie. - A u was? Coś się zmieniło?

- Momo trochę nam odpuściła. - Odetchnęli z ulgą. - Pan Bakugo musiał ją ostro opieprzyć.

- Oh, ale wszystko u niej w porządku, tak? - Dopytałem. - Kacchan potrafi być naprawdę straszny, zwłaszcza jak się wkurzy.

Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz