Pov. Deku
Po tym jak zostałem niespodziewanie popchnięty na kanapę straciłem orientację. Dopiero po chwili zdołałem otworzyć oczy na nowo orientując się w sytuacji.Widząc blondyna leżącego bezwładnie na drewnianych panelach podszedłem do niego szybko i kucnąłem nad jego ciałem. Szturchnąłem go lekko w bok mając nadzieję, że ten da jakiś znak życia.
- Kacchan, wszystko w porządku? Żyjesz? Boli Cię coś? Co ty tak właściwie zrobiłeś? Dlaczego mnie popchnąłeś? Myślałem, że się nie lubimy. Nie wiedziałem, że jesteś w stanie się poświęcić dla mnie.
- Więc to ja jestem "Kacchan", hm? - Prychnął podnosząc się z ziemi.
- Tylko tyle wywnioskowałeś z mojej wypowiedzi? - Westchnąłem pomagając chłopakowi usiąść na kanapie.
- Kazałeś mi się domyślić, to się domyślam. - Stwierdził na co przewróciłem oczami.
- Boli, co? - Zapytałem widząc jak czerwonooki trzyma się za nos.
- Zaraz mi przejdzie - Stwierdził.
- Jesteś stuknięty. Mogłeś zrobić sobie większą krzywdę. Mi nic by nie było. Nie pierwszy i nie ostatni raz miałbym bliskie spotkanie z podłogą.
- Nie pierdol głupot. Jesteś w drugim miesiącu ciąży. Ryzyko poronienia nadal jest wysokie. Nie wiesz jak ten upadek mógłby się skończyć dla ciebie i twojego dziecka. Musisz na siebie uważać. - Zauważył.
- No, ale mogłeś zrobić sobie krzywdę. - Zabrałem rękę z jego nosa przypatrując się, czy aby na pewno nic mu nie jest. - Krew Ci leci. Poczekaj.
Wstałem z kanapy udając się do łazienki, w której Mina trzyma wszystkie rzeczy, w tym chusteczki higieniczne. Wziąłem jedno opakowanie i wróciłem do blondyna grzecznie czekającego na mnie.
Wziąłem dwie chusteczki i przyłożyłem do nosa chłopaka.
- Trzymaj tu i nie przechylaj głowy do tyłu bo możesz się zadławić. - Rozkazałem co chłopak wykonał.
Wziąłem następną chusteczkę i wyciągnałem drugą rękę alfy, bo w tej zrobiła się już dość spora kałuża z krwi. Nie chciałem żeby chłopak coś obrodził.
- Przepraszam. - Mruknąłem smutno wycierając dłoń starszego.
Matem oka zauważyłem, że ten otworzył dotąd przymrużone oczy spoglądając na mnie niezrozumiale.
Wyrzuciłem brudną chusteczkę do kosza. Odważyłem się spojrzeć Alfie w oczy, jednak niewiele zobaczyłem, ponieważ moje oczy były przeszklone. Niewiele brakowało bym się rozpłakał, ale co ja mogę na to poradzić.
Nigdy nie chciałem żeby komuś stała się krzywda z mojego powodu. Nawet jeśli nie przepadam za tą osobą.
Mój wzrok znów zjechał na dół. Zacisnąłem pięści będąc zły na siebie za moją głupotę. Ja naprawdę nie chciałem zrobić mu krzywdy.
Usłyszałem ciche westchnięcie ze strony starszego. Nie brzmiało to pozytywnie. Bardziej jakby był zirytowany. Teraz tym bardziej nie chciałem żeby nasze spojrzenia się skrzyżowały.
Byłem wystraszony i roztrzęsiony przez co nie kontrolowałem łez, które zaczęły powoli spływać po moich policzkach.
- No i czego beczysz? - Zapytał po krótkiej chwili ciszy, która przerywana była tylko pociągnięciami nosa z mojej strony. - To był wypadek. Każdemu mogło się to zdarzyć więc przestań się mazać i pomóż mi iść do łazienki.
Tak jak chciał chłopak tak zrobiłem. Zaprowadziłem go do łazienki, ponieważ ten nadal miewał lekkie problemy z równowagą.
Alfa podparł się o zlew wyrzucając przesiąkniętą chusteczkę do śmietnika. Spojrzał na siebie w lustrze wzdychając.
CZYTASZ
Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||
Fiksi PenggemarIzuku to siedemnastoletnia omega, która przez swoją głupotę w młodym wieku zachodzi w ciążę. Fakt iż jest samotną omegą z dzieckiem w drodze sprawia, że znalezienie pracy staje się dla niego trudne. Przyjmuje go Katsuki Bakugo. Szef światowej firmy...