🐛45🐛

3.4K 161 85
                                    

Pov. Deku
Dzień naszego ślubu nadszedł znacznie szybciej, niż myślałem. W mgnieniu oka znalazłem się w białym garniturze oraz w długim, tego samego koloru, welonie na głowie.

Kacchan był ubrany w garnitur koloru czarnego, który swoją drogą bardzo podkreślał jego umięśnioną sylwetkę. Właśnie dlatego uwielbiałem go widywać w takim wydaniu.

Na twarzy miałem lekki makijaż, ale tyle go było, że prawie w ogóle. Nic w tym dziwnego. W końcu od kiedy tylko pamiętam miałem bardzo ładną, zadbaną cerę, więc nie potrzebowałem go dużo. A po drugie nadal jestem chłopakiem, który na co dzień nie ma na sobie ani grama makijażu, więc pewnie było by mi ciężko utrzymać go w całości przez kilka godzin.

Opiekę nad Yui powierzyłem mojej mamie. Od czasu, kiedy się ponownie spotkaliśmy, widywaliśmy się naprawdę często, więc Yui już przyzwyczaiła się do obecność swojej drugiej babci, którą swoją drogą bardzo polubiła.

Postanowiliśmy wziąć ślub w jakimś ładnym miejscu. Wystrój był podobny do tego, jaki mieli na swoim ślubie Ashido i Eijiro. Pogoda także dopisywała, więc mogliśmy być na świeżym powietrzu.

To miejsce nie było jakoś bardzo oddalone od miejsca naszego zamieszkania, więc wszelkie przygotowania do obrzędu mogliśmy odbyć w domu.

Ja i moi "pomocnicy" zajęliśmy naszą sypialnie, natomiast Kacchan i osoby, które mu pomagały, siedzieli w salonie ma parterze.

Mitsuki wprowadzała ostatnie poprawki w całym moim wyglądzie, w czym pomagała jej moja mama, kiedy do naszych uszu dobiegło ciche pukanie w drzwi.

- Mogę? - Zapytał blondyn otwierając drzwi.

Dziewczyny spojrzały na mnie, a ja przytaknąłem. Wpuściły chłopaka, a same wyszły z pomieszczenia dając nam trochę prywatności.

- Wyglądasz tak pięknie, jak zawsze. - Skomplementował mnie już na wstępie.

Ujął moją zawstydzoną twarz unosząc ją lekko ku górze. Drugą rękę położył na moim biodrze dając mi tym poczucie bezpieczeństwa.

- Postaraj się tam nie wybuchnąć, okej? - Zaproponowałem.

- I kto to mówi? - Prychnął. - Założę się, że to ty będziesz beczał ze wzruszenia jeszcze zanim będziesz na miejscu.

- To bardziej niż pewne. - Przyznałem. - Ale będę się starał.

- Okej. Muszę iść. Pewnie już mnie przeklinają, że się tak wlecze, bo i tak jesteśmy spóźnieni, ale chciałem cię zobaczyć. - Ucałował mój nos. - Do zobaczenia na miejscu.

- Tak. Papa. - Pomachałem mu.

Alfa wyszedł z pomieszczenia, co ja również po chwili uczyniłem. Dziewczyny także na mnie czekały co chwila patrząc na zegarek.

Mieliśmy wyjechać chwilę po mężczyznach, więc nie zaskoczyło mnie to, że zniecierpliwione stukały obcasem o podłogę.

- Jak się czujesz, kochanie? - Zagadnęła mama przyglądając mi się.

- Jest okej.

- Stresujesz się?

- Nie bardzo.

- To świetnie. Coś czuję, że stresuje się za ciebie. - Zaśmiała się.

- Wszystko w porządku, mamo? - Zapytałem niepewny jej stanu.

- Tak, tak. Ja po prostu nie mogę uwierzyć, że mój mały chłopiec wychodzi za mąż. To jest dla mnie takie... nie do pojęcia.

Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz