Jakiś czas później. Nie wiem. Przypadkowa cyfra. 4. 4 miesiące później.
Pov. Kacchan
Jako że Deku jest w ciąży, a ja nie pozwolę mu się przemęczać, poszliśmy razem na zakupy. Takie rodzinne, bo Yui też z nami była.Tylko Izu jakiś taki nie w humorze. Od rana źle się czuł, więc zaproponowałem mu, żeby udać się tu później, ale on się uparł.
Niby wiedziałem, że to przejściowe, bo jest w prawie piątym miesiącu, a z tego co wyczytał w internecie jest to okres, w którym powinien czuć się lepiej.
No ale każda omega jest inna. W dodatku fakt, że jest chłopakiem nie pomaga.
No i przez to, że Deku nie tryskał energią, jak to miał w zwyczaju, Yui także była markotna. To jeden z tych dni, w którym mam ochotę trzymać się z daleka, a jednak wiem, że nie mogę, bo inaczej cały dzień by przepłakali.
- Kacchan. - Mruknął zwracając tym moją uwagę. - Weź Yui i idźcie do auta. Ja tylko skoczę do łazienki.
- Może jednak poczekamy na ciebie tutaj, co? - Zaproponowałem.
- Nie, nie musicie. - Zapewnił. - Zaraz do was przyjdę.
- No okej, ale gdyby coś się działo, to dzwoń.
Omega chciał mi podać dziecko, jednak Yui kurczowo trzymała się jego bluzy i nie chciała puścić.
- Kochanie, idź do tatusia. - Poprosił.
- Nie! Chce być z mamą. - Wrzasnęła.
- Mama idzie tylko do łazienki. Nie możesz z nim tam pójść. - Oznajmiłem jej. - Chodź.
- Nie! - Nadal nie chciała.
- Yui. - Westchnąłem. - Dalej chodź. Im szybciej puścisz mamę, tym szybciej do ciebie wróci.
- Nie chce! - Zarzekała się.
Nie zwracając uwagi na jej słowa, po prostu wziąłem ją na ręce i pozwalając Deku odejść sam zacząłem kierować się w stronę podziemnego parkingu.
Yu oczywiście musiała wydrzeć mordę na całą galerię i się rozpłakać, ale co mogłem zrobić. No nic nie mogłem zrobić, bo ona chce do mamy, a ja mamą nie jestem.
Ludzie naturalnie wlepiali w nas wzrok, ale w piźdźie to miałem. Conajmniej jakby nigdy nie widzieli płaczącego dziecka.
Kiedy zeszliśmy na parking nie mogłem już znieść jej krzyku, więc westchnąłem i zaproponowałem jej propozycje nie do odrzucenia.
- Puść!
- Posłuchaj. Puszczę Cię, ale musisz mi obiecać, że nigdzie nie uciekniesz. Okej?
- Mh. - Mruknęła niezadowolona.
- Okej? - Ponowiłem pytanie chcąc mieć pewność, że młoda będzie się mnie trzymała.
- Tak. - Przytaknęła.
Odłożyłem torby z zakupami i postawiłem Yui na ziemi. Oczywiście nie minęło długo zanim jej małe nóżki poszły w ruch.
Niby krótkie, a jak zapierdalają. Taki trochę paradoks.
- Yui! - Pobiegłem za nią.
Ponownie wziąłem ją na ręce, a ta znowu się wydarła. Postawiłem ja na ziemi, bo będąc szczerym wolę gonić ją po całym parkingu, niż słuchać tych wrzasków.
- Okej. Jeszcze raz. - Westchnąłem. - Puszczę cię, ale idziesz ze mną. Jeśli będziesz grzeczna, dostaniesz lizaka.
- Dostanę?
CZYTASZ
Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||
FanfictionIzuku to siedemnastoletnia omega, która przez swoją głupotę w młodym wieku zachodzi w ciążę. Fakt iż jest samotną omegą z dzieckiem w drodze sprawia, że znalezienie pracy staje się dla niego trudne. Przyjmuje go Katsuki Bakugo. Szef światowej firmy...