🐛23🐛

4.7K 221 244
                                    

Pov. Kacchan
Wszystko odbywało się w bardzo przyjemnej atmosferze. Rodzice chyba naprawdę polubili Izuku, bo bardzo chętnie go słuchali. Cieszył mnie ten fakt.

Chwilę po tym, jak Deku skończył jeść, z pokoju obok usłyszeliśmy ciche gaworzenie. Omega wstał od stołu i przeprosił nas. Pół minuty później wrócił do pomieszczenia z dzieckiem na rękach.

Wziął butelkę z mlekiem i znów usiadł przy stole. Kiedy Yui była w trakcie jedzenia, rozmowa, która wcześniej została przerwana, teraz była kontynuowana.

Zaczęliśmy sprzątać po kolacji, a Yui dopijała swoje mleko. Kiedy ta skończyła, Deku włożył butelkę do zmywarki, a ja ją włączyłem.

To dziecko było dzisiaj bardzo ruchliwe. Co prawda nadal dużo śpi, ale jak na ilość zabawy, jak i nowo poznanych osób, to całkiem nieźle się trzyma. Przynajmniej w nocy będzie dobrze spać.

Izuku usiadł na kanapie i bawił się z Yui. Młoda naprawdę lubiła wkładać innym swój smoczek do buzi, ponieważ i Deku musiał skosztwać jej śliny. Ale czego się dziwić. To dziecko.

Usiadłem obok i położyłem głowę na ramieniu omegi. Yui była zajęta bawieniem się piegami Deku, więc dopiero po chwili przypomniała sobie o mnie.

Patrzyła to na mnie, to na Izuku. Wyglądała jakby nad czymś myślała, ale co takie prawie pięciomiesięczne dziecko może wymyślić. Jak ona nawet nie może się poruszać. Jedyne co robi to macha rękami, bo nad nimi ma jakąkolwiek władze.

Dziewczynka wyjęła z ust Deku smoczek i wcisnęła go mi. Czyli jednak coś tam myśli.

- Yui, skarbie. - Zwrócił się do dziecka. - Nie możesz każdej napotkanej osobie wkładać smoczka do buzi. Nie każdemu może podobać się wizja posiadania twojej śliny w swoich ustach, wiesz?

- To akurat była twoja ślina. - Zauważyłem.

- Ćsiii Kacchan. Jak już masz tego smoczka, to przynajmniej staraj się nie mówić, bo ci ślinka pocieknie. Jestem w trakcie pouczania swojej córki.

- Ja tylko stwierdzam fakty. - Prychnąłem. - Ale mama ma rację. - Zwróciłem się do dziewczynki, która patrzyła na mnie uważnie. - Nie widzi mi się mieć ślinę jakiegoś randoma w ustach.

- Randoma? - Deku uniósł jedną brew do góry.

- No, twoją ślinę już miałem, więc mi to różnicy nie robi, ale na przykład ślinę mojej matki... - Skrzywiłem się. - Podziękuję.

- Ale ty głupi jesteś, Kacchan. - Zaśmiał się i spojrzał na zegar. - Późno już.

- Zostań na noc, Izuku. - Zaproponowała matka.

- Ah... - Nie spodziewał się takiej propozycji. - A-ale nie mam tutaj ubrań dla Yui, ani kosmetyków. Nie wspominając już o pampersach i zabawkach.

- Wszystko mam. - Zarzekała się.

- Zaplanowałaś to sobie, co? - Prychnąłem wyjmując smoczek z ust.

Kobieta w odpowiedzi puściła mi oczko. Westchnąłem wiedząc, że ta osoba potrafi zrobić wszystko, żeby postawić na swoim.

- Oh... no skoro tak, to mogę zostać. - Uśmiechnął się.

Moja matka ucieszona zaczęła grzebać w rzeczach, które kupiła specjalnie dla dziecka. Podała wszystkie potrzebne przedmioty oraz ubrania mi i zadowolona z siebie zniknęła wchodząc spowrotem do kuchni gdzie był mój ojciec.

- Tooo... co robimy najpierw? - Zapytałem.

- Najpierw trzeba się wykąpać. - Oznajmił wstając z kanapy. - Chodźmy.

Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz