🐛19🐛

4.1K 232 237
                                    

Pov. Kacchan
Trochę mnie poniosło, przez co Deku znowu zaczął beczeć. Dałem sobie w twarz, w myślach. Przecież dobrze wiedziałem jak zareaguje.

- Eh... - Westchnąłem. - Chodź tu.

Omega powoli weszła mi na kolana. Przytulił się do mnie uważając, żeby przypadkiem nie zrobić krzywdy Yui.

- Przepraszam. Poniosło mnie. Nie chciałem krzyczeć. - Mruknąłem drapiąc go za uchem, które pojawiło się sekundę wcześniej. - Ja naprawdę chciałbym wam pomóc, ale nie wiem jak.

- Kacchan... - Szepnął pociągając nosem. - Wypuść swoje feromony. - Zaproponował.

- Ale... jesteś omegą.

- Wiem, ale jako alfa bardziej panujesz nad swoim zapachem. Dzieci mają bardzo wyczulony węch. Skoro nie płacze przy tobie, to znaczy, że lubi twój zapach. Jest po prostu za mało wyczuwalny żeby się uspokoiła. Sam powiedziałeś, że feromony ją uspokoją. Chyba, że będzie Ci przeszkadzać to, że być może trochę się do Ciebie pokleje.

- Mi przeszkadzać nie będzie, ale Tobie chyba tak.

- Nie obchodzi mnie to, Kacchan. Ja po prostu chce żeby Yui przestała płakać.

- No dobra. - Westchnąłem.

Uwolniłem swój zapach. Uspokajające feromony rozniosły się wokół nas, niczym niewidzialna chmura.

Poczułem, że Deku zaczyna mi się niespokojnie kręcić na kolanach. Przyłożył nos do moich gruczołów zapachowych zaciągając się.

- Ładnie pachniesz. - Mruknął.

- Em, dzięki? - Zaśmiałem się lekko.

Zignorowałem lepkie rączki Izuku, które bez wstydu sięgały gdzie tylko mogły i skupiłem się na dziecku. Yui zaczęła powoli się uspokajać. Kilka sekund później dziewczynka przestała płakać i zaczęła lekko przysypiać.

- Chyba już starczy, co? - Zwróciłem się do omegi.

- Jeszcze chwilę. - Poprosił.

- Zaraz ty też zaczniesz mi przysypiać. Z tego co wiem, szykowałeś się do łapania bukietu. - Przypomniałem.

- Minutę. - Patrzył na mnie maślanymi oczami. - Nie proszę o dużo.

- Ugh, dobra. - Zgodziłem się.

Osiemnastolatek nie odsuwał się odemnie chociażby na centymetr. Chyba naprawdę spodobał mu się mój zapach. Najważniejsze, że nie robił niczego, co z perspektywy osoby trzeciej mogło by wyglądać niemoralnie.

- Okej, starczy. - Oznajmiłem na nowo blokując feromony.

- Mh. - Mruknął smutno.

Odsunął się od mojej szyi, a cała jego uwagę przyciągnęła śpiąca dziewczynka. Doglądał jej zapewne szukając przyczyny płaczu.

- Coś ją ugryzło. - Stwierdził.

- To chyba ma po Tobie. - Prychnąłem.

- Nie, Kacchan. Mówię serio. Yui chyba miała swoje pierwsze spotkanie z komarem. Swędziało ją, więc zaczęła płakać. - Pokazał mi mały czerwony plac na ręce dziecka.

- A.

- No cóż. Niektórych rzeczy nie da się uniknąć. - Pogłaskał czerwonooką po policzku. - Chodź. Zaraz Mina rzuca bukiet. Muszę go złapać.

Pospieszył mnie. Zszedł z moich kolan i czekał aż ja też wstanę.

- Dzieciak. - Prychnąłem idąc za nim.

Zacznijmy od nowa ||Bakudeku a/b/o||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz