Śmierć Padmè

3.1K 122 11
                                    

Tak kolejne dni, spędziłam w towarzystwie Eyio. I chętnie bym jeszcze tam została. Życie w ukryciu pomagało mi w zapominaniu. Jednak, dziś w nocy nie mogłam zasnąć. Dręczyły mnie koszmary. Chociaż, w tych koszmarach wszystko było rozmazane, to słyszałam krzyki, cios miecza świetlnego, płacz dziecka... Nagle, wszystko się rozjaśniło. Zobaczyłam Padmè. Leżała na stole medycznym. Zapłakana. Następnie, usłyszałam wołanie Obi-Wana. Obudziłam się. Nie ma co! Kurs na Couruscant! Wziełam dwa pistolety, z kolekcji mojego kuzyna (ma ich sporo), zszarpnełam z siebie moją brązową, obcisłął sukienkę i założyłam jinsową spódnicę z białym krzyżem (Na Shili, symbol żałoby) oraz mandaloriański hełm, z kolekcji mojego kuzyna. Miałam też czarną, luźną koszulę. Napisałam list do Eyiego:
Drogi Eyio.
Dzięki za gościnność i tak dalej. Muszę iść. Czuję zakłócenia mocy i czuję że mnóstwo osób zgineło. Wzięłam twoje dwa pistolety i hełm z twojej kolekcji. Przepraszam. Zabrałam też spódnicę z białym krzyżem i czarną koszulę. W zamian, zostawiam moje stare ciuchy. Możesz je sprzedać. Są zrobione z cennego materiału. Zaopiekuj się Sky. Obiecuję, że jeszcze kiedyś wrócę.
Ahsoka Tano.

Była noc. Wsiadłam do jednego ze statków moich rodziców i odleciałam. Gdy znalazłam się blisko Couruscant, poczułam zakłucenia mocy. Wylądowałam, koło świątyni Jedi. Pomyślałam, że lepiej nie wchodzić normalnie przez drzwi. Lepiej wejść wentylacją. Zerwałam klapę od rur wentylacyjnych i się wcisnełam. Znalazłam się w świątyni. Ku mojemu zdziwieniu, nie było tam żadnych Jedi. Nie było też adeptów. Były tylko same klony. Przez szpary w rurach, usłyszałam rozmowę Komandora Rexa i Cody'iego.
  — Na pewno wszyscy Jedi nie żyją?—Zapytał Rex. To pytanie przyprawiło mnie o ciarki! Wszyscy?! Jedi?! Nie żyją?! Boże!
  — Nie masz się czego obawiać. Przecież nikt się spodziewał, że pracujemy dla Sithów.
  — Sithów!?—Wyrwało mi się. Zatkałam sobie ręką usta.
  — Słyszałeś to?—Powiedział Rex.
  – Nieeee. Przesłyszało ci się.— Powiedział Cody. Potem, zaczeli rozmawiać o nowej super broni. A mnie to już nie interesowało. Szłam dalej, przez wentylacje. I nagle, zauważyłam straszny widok! W dużej sali, gdzie nie było klonów, leżały ciała chyba wszystkich Jedi! Zerwałam klapę od wentylacji i zeskoczyłam na dół. Zobaczyłam Aaylę Securę, Luminarę Unduli, Bariss, Plo Koona, Windu, Kita, Ki -Adi Mundiego i innych Jedi. Nie mogłam znieść tego widoku. Jednak, niemogłam znaleźć ciał Anakina, Obi Wana, Shaak Ti, Yody i Kanana. Klęknełam nad ciałami moich przyjaciół, którzy mnie szkolili i znowu ryknełam płaczem. Wtedy, do pomieszczenia wpadli Obi -Wan i Yoda. Pewnie pomyśleli, że jestem jakimś łowcą nagród, bo wyjeli miecze. Ja wyjełam oba pistolety.
  — Łapać go!- Krzyknął Obi-Wan. Cała dwójka, rzuciła się na mnie. Uniknełam ich i zaczełam uciekać.
  — Ona to, chłopak to nie jest— Powiedział Yoda, przygnieciony przez Obi-Wana. Ha! Powpadali na siebie! Pęknę ze śmiechu! Posłałam kilka strzałów w ich kierunku. Przebiegając przez pomieszczenie, Obi-Wan i Yoda zostali zaatakowani, przez klony. No, tego już zawiele! Postrzeliłam otaczające ich klony i podeszłam do nich. Miałam już zdejmować hełm, lecz wtedy Obi-Wan mnie ogłuszył, pistoletem klona. Obudziłam się na statku. Związana. Zbliżali się do mnie Obi-Wan i Yoda. Ściągneli mi hełm.
  — Ahsoka?! To ty? Co ty tu robisz?!—Obi-Wan patrzył na mnie, jakby zaraz miał mnie przedziurawić mieczem. Wiedziałam że tego niezrobi. Negocjator.
  — Wpadłam was odwiedzić... Nie cieszycie się?!—Starałam się być wredna.
  —Wielkie niebezpieczeństwo groziło, tobie.—Powiedział Yoda.
  — Można wiedzieć jakie? I czy mogę odzyskać, mój hełm?—Zapytałam z poirytowaniem. No, proszę was! Najpierw mnie ścigają, potem mnie ogłuszyli, następnie związali i ściągneli hełm! To mają być Jedi?! Obi-Wan opowiedział mi, o tym jak kanclerz Palpatine okazał się być lordem Sithów, jak Padmè i Anakin wzięli ślub, jak Annie przeszedł na ciemną stronę, o rozkazie 66, o tym że niektórzy Jedi przeżyli, o pojedynku na Mustafar i powiedział, że lecimy teraz na Polis Massa. To ośrodek medyczny, w którym rodziła Padmè. W milczeniu, dałam się odwiązać ale w mojej głowie był alarmowy stan. Nie mogłam uwieżyć, że Anakin tak łatwo przeszedł na ciemną stronę. Myślałam że jest silny. Myślałam, że w słowach które mi kiedyś powiedział: Nigdy w życiu nie będę Sithem! Było choćby ziarno prawdy. Czyli jak podejrzewałam, jestem od niego mądrzejsza. Dolecieliśmy na Polis Massa i pierwsze co zrobiliśmy, to udaliśmy się do sali gdzie leżał senatorka.
  — Padmè!—Podbiegłam do niej, i ścisnełam ją za ręke.
  — Ahsoka. Ja umieram— Padmè wzkazała ręką, na dwoje dzieci.- To Luke i Leia. Gdy mnie już niebędzie, czuwaj nad nimi.- Obi-Wan i Yoda tego niesłyszeli, gdyż poszli z senatorem Organą porozmawiać o Jedi którzy przeżyli.
  — To prawda? Ty przez cały ten czas byłaś żoną Anakina?!—Padmè smutno przytakneła.
  — Annie z pewnością będzie chciał cię przeciągnąć na ciemną stronę. Nie daj mu się.
  — Padmè, błagam! Nie umieraj!—W moich oczach, zaszkliwiły się łzy.
  — Temu się już nie da zapobiec—W tej chwili, gdy senatorka wypowiadała te słowa wkroczył Obi-Wan.
  — Ahsoka, idź już! Koniec wizyty!- Powiedział do mnie. Wściekłam się i wyszłam. Jak on śmie!? Przychodzę do umierającej przyjaciółki, a on mnie wygania! Nie, nie poddam się tak łatwo!! W końcu od czego jest klatka wentylacyjna?! Tak jak w świątyni, zszarpnełam klapę od wentylacji i wlazłam do środka. Gdy znalazłam się nad pomieszczeniem, spojrzałam przez szparę w wentylacji. Zobaczyłam konającą Padmè. Nad nią stał Negocjator. Zdążyłam usłyszeć ostatnie słowa senatorki.
  — Obi Wan, było w nim dobro, ja wiem...— Kobieta zmarła. I znowu ryknęłam płaczem! Ostatnio dużo płaczę. I ja się nie dziwie! Moi przyjaciele albo giną, albo przechodzą na ciemną stronę! No, ile można?! Chwilę potem, coś mi się przypomniało. Przecież mam czuwać nad Luke'm i Leią. Gdzie zamieszkają? Jak na zawołanie, pojawiła się odpowiedź. Do gabinetu wszedł Senator Bail Organa.
  — Co będzie z dziećmi?- Zapytał rudasek.
  — Moja żona i ja weźmiemy dziewczynkę. Zabierzemy ją na Alderan.—Odpowiedział Bail.
  — A chłopca, odwiozę na Tatooine do Owena Larsa. Zaopiekuje się nim.- Dokończył Kenobi. I proszę! Odpowiedź jak na talerzu! Ale co może im się stać, gdy jeszcze nawet nie umią chodzić!? Fajnie, mam jeszczę chwilę dla siebie...

Star Wars- Ostatnia Jedi (poprawa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz