Star Wars- Ostatnia Jedi (poprawa)

Jestem sama...

Uwaga!! To na razie ja. Autorka-mania2308(Ahsoka Tano). Wyniki głosowania na perspektywy:2. Wyniki przeciw perspektywom:0. Ale uwaga! perspektywy będą rzadko dodawane bo sama nie lubię perspektyw. Będą dodawane gdy w jakims rozdziale niewystępuje Ahsoka lub niema jej w danym momencie. Przejdźmy do rozdziału na razie z perspektywy Ahso:

Idę, idę, idę. Sky ma sople na ogonie, a ja na montralach. Kotka miałczy, bo jest głodna a ja niemogłam jej wyżywić. Sama byłam śmiertelnie głodna. Zjadłabym konia z kopytami. Nawet niemyślałam aby zjeść Sky. Mam mózg! I coś takiego, nigdy mi do głowy nieprzyjdzie. Nawet mi sie nieprzyśni! Potrzebowałam schronienia i to jak najszybciej. Nagle, Eureka! Przede mną była lodowa jaskinia. Weszłam do niej bez namysłu. W jaskini było ciepło i... Fuj! Pachniało padliną!Nagle kotka, schowała się za moimi nogami. Niewiedziałam o co jej chodzi. Lecz po chwili zobaczyłam ludzkie kości. Krzyknełam. To jaskinia jakiegoś potwora! Zaczełam uciekać w stronę wyjścia z jaskini. Byłam tuż przy wyjściu, gdy drogę zagrodziła mi wampa. Nie miała jednej ręki. Ale drugą miała nadal sprawną. Zamachnął się by chwycić Sky, lecz odciełam mu błyskawicznym ruchem drugą rękę, a następnie ją spaliłam. Poszłam w głąb jaskini licząc że znajdę coś tam do jedzenia i picia. Jednak nic nieznalazłam jak na złość. W końcu byłam tak zmęczona i wycieńczona że musiałam odpocząć. Położyłam się na zimnej powierzchni i niewiadomo po jakim czasie, zasnełam. Śniło mi się wylanie z zakonu. Jednak coś lub ktoś mi ten sen narzucał. Niemogłam od tego snu uciec. A nawet otworzyć oczu. Nagle poczułam pocałunek w policzek. Zerwałam się gwałtownie z zimnego podłoża i rozejrzałam się. Nikogo niebyło, lecz przede mną stał nowiutki statek. Bez namysłu do niego wsiadłam i wystartowałam. Jednak przez cały czas niewiedziałam kto podrzucił mi statek... No kto?

Hey! Jak myślicie kim był ten ktoś??? Wiem że tu na razie niema perspektyw ale będa w rozdziale ,, prawa i lewa ręka imperatora?".