Koniec Różowej Strony Mocy

1K 60 11
                                    

Postawmy sprawę jasno. Od kąd wróciłam na dobrą stronę rozpoczeła się era Różowej strony mocy. To jej zakończenie. Mam już czterdzieści lat. Leia ma dwadzieścia i jej statek został uprowadzony przez imperium. Laura zabrała Luxowi miecz więc zrobił dwa nowe: żółty i zielony. Ostatnie chwile na Alderan: biegałam po pałacu. Szukałam Luxa. Jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć. Pomagały mi w poszukiwaniach Alen i Sha Dow. Ale kiedy poszły na chwile do pokoju Alen, już z tam tąd niewróciły. W końcu postanowiłam najpierw znaleźć moje smarkulo-padawanki. Weszłam do pokoju Alen. Na jej stole leżało urządzenie do odtwarzania hologramów. Koło niego leżała koperta z kasetą. Odtworzyłam hologram z dziś. Moim oczom ukazał się Vader.
- Witajcie Alen i Sha Dow! Nagrywam to tylko dla tego że uprowadziłem Ahsokę! Tak! Jeśli naprawdę wam na niej zależy lećcie po nią. A tak w ogóle Ahsoka z którą szukacie Luxa to tylko klon! Hahaha!- Tak się wściekłam na tę machinę nierozumną że przedziurawiłam moim mieczem, urządzenie. Dosyć tego zasmarkanego widoku! Skoczyłam do pierwszego lepszego statku i odleciałam w stronę gwiazdy śmierci. Zobaczyłam że w stacji uruchamia się super laser zniszczenia! Był skierowany w stronę Alderanu! Zobaczyłam jak baza różowej strony mocy, znika w płomieniach! Zginą Bail! I wiele innych ludzi! Rozpłakałam się lecz leciałam dalej.
***
Alen i Sha skradały się do więzienia w którym rzekomo miałam siedzieć ja. Były już blisko! Sha wyjeła spinkę z włosów i robiła z nich wytrych. Już blisko! Już blisko! Były przed więzieniem! Otworzyły je na oścież i... Tam nie było mnie! Tam stał Vader i dwóch szturmowców.
- Hahaha! Dobranoc! - powiedział Vader. W tej chwili Sha została ogłuszona. Alen chciała uciekać lecz i ją trafił promień ogłuszający.
***
Sha Dow obudziła się w ciasnym pomieszczeniu. Drzwi były zabarykadowane. Na pierwszy rzut oka nikogo nie było widać. Jednak nagle zobaczyła swojego ojca. Krążył w okół niej milcząc. Nagle powiedział:
- Powiedz, jakie możliwości daje ci jasna strona mocy?
- Różowa strona mocy! - Poprawiła ojca, Sha.
- To samo! Powiedz!
- Kwa! Kwa! Nie słucham cię i nie przejdę na zasmarkaną ciemną stronę mocy! - Drażniła się.
- Posłuchaj mnie, zauważ że jesteś tylko zwykłym padawanem! Nikim więcej!
- I co z tego młotku!
- To z tego że równie dobrze mogło by cię niebyć! Rozumiesz to? Moja córeczko, przejdź na naszą stronę. - Powiedział Palpatine. Sha Dow zaczeła się zastanawiać. Czuła że budzi się w niej inne myślenie. Już nie była sobą. Dzięki paplaninom jej ojca zmieniła tok myślenia.
- Ojcze, teraz wiem że to moje przeznaczenie. I muszę przejść na ciemną stronę. I to zrobię...
- Świetnie. Tylko musisz coś dla mnie zrobić. Kogoś zabić...
***
Alen obudziła się w równie ciasnym pomieszczeniu. Rozejrzała się. Przed nią stał jakiś Togrutan. Wyglądał jak Eyio Tano którego widziała na zdjęciach rodziny Ahsoki. Nagle coś ją oświeciło. Ten togrutan to Eyio!
- Witaj Alen.
-Jesteś kuzynem Ahsoki! Zdradziłeś ją!!
- Od zawsze byłem Sithem. Byłem tajemnie szkolony przez Sidiousa. Dlaczego tak cenisz twoją mistrzynię?
- Bo jest niezwykła! Odwal się! Zdrajco!
- To ona jest zdrajczynią. Po ciemnej stronie będziesz miała więcej korzyści. I przestaniesz nosić tę protezę, wstawimy ci nowoczesną, sztuczną dłoń a nie kawał metalu.
- Guzik mnie obchodzi jakaś nowoczesna sztuczna dłoń! Wypuść mnie!
- Jak nie przejdziesz na naszą stronę będe musiał użyć bolesnych metod! - Eyio podniósł głos. Alen pokazała mu język. - Uprać jej mózg! - Na Alen niezrobiło to żadnego wrażenia. Ona jest Jedi! Natychmiast na jej głowie pojawił się pranton. Po skończonym praniu mózgu, Eyio powiedział:
- Jesteś moją padawanką. - Powiedział.
- Nie jestem twoją padawanką! - odkrzykneła. Wtedy Eyio zrozumiał że nie przeciągnie siostry Aayli na ciemną stronę.
- Nie mam wyboru kochana... Do więzienia z nią! - do pomieszczenia wpadły klony. Wzieły wyrywającą się Alen i wtrąciły do więzienia. Nagle przed więzieniem młodej Secury pojawiła się Dow.
- Sha Dow! Jak dobrze że tu jesteś. Szybko! Uwolnij mnie!- Alen już się uśmiechała. Na słowa Twi'lekanki, Sha podniosła brew.- Zaraz! Co!? Ty jesteś po ciemnej stronie?!
- Sprytniutka jesteś Alen Securo. Ale niemartw się. Niedługo nie będziesz tu sama. Hahaha!
***
Wylądowałam na lotnisku na gwieździe śmierci. Zobaczyłam też statek Hana Solo. Kupa złomu! Niech ratują Leię. Ja mam uratować jeszcze dwie smarkule! Nagle zobaczyłam że biegnie do mnie jakaś znajoma postać. To Eyio!
- Ahsoka! Ahsoka! - krzyczał.
- Eyio! - biegliśmy do siebie by się uściskać lecz gdy byłam tuż przy nim zobaczyłam że on wyjmuje... Czerwony miecz świetlny!
- Ręce do góry! - krzyknął gdy byłam w zasięgu jego ostrza.
- Eyio!? Ty, ty... Ty jesteś Sithem?!
- Nawet w okresie wojen klonów nim byłem. I jeszcze jedno. To JA zabiłem twoich rodziców!
- Co!? Ty zdrajco! Jak ty mogłeś!?
- Zabiłem ich tuż przed twoim przyjazdem! Myślisz że jakieś głupie droidy unicestwiły by Kate i Olivera Tano? Dosyć tej gawędy! Darht Vader ma ci coś ciekawego do pokazania! - mówiąc to, Eyio zabrał mi broń. Zaprowadził mnie do Darhta Vadera. Ta machina pociągneła mnie za jeden z moich głowoogonów i uniosła w górę. To tak bolało że myślałam że się zaraz oderwie.
- Witaj śliczna. - zaczął.
- Puść mnie! I moje padawanki!
- Chyba padawankę.
- Co!? O co ci chodzi!?
- Zaraz zobaczysz. - Powiedział Vader. Zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia. Było tam ciemno. - Dobra, zapalić światła! - gdy to krzyknął zrobiło się jasno. Zobaczyłam uwięzionego Luxa. Przede mną stała Sha Dow.
- Sha! Nie wierzę! Ty jesteś z Sithami!- krzyknełam z rozpaczą.
- Było się tego spodziewać! Traktowałaś mnie jak gorszą od ciebie! - odkrzykneła.
- Nie traktowałam cię tak! Co ty wygadujesz!? - z moich oczu trysneły łzy.
- Dosyć tego gadania! Sha Dow! Zabij go!! - powiedział Vader. Sha ruszyła w stronę Luxa. Stałam przerażona. Chciałam lecieć mu z pomocą. Ale niemogłam. Vader trzymał mnie za głowoogon. Co mnie tak bolało!! Sha zapaliła miecz. Była tuż, tuż. Nagle Lux krzyknął.
- Ahsoka! Kocham cię!! Aaaa... - krzyki mojego ukochanego zanikły. W jego sercu znajdowała się gigantyczna dziura, wypalona mieczem świetlnym. On mnie kochał!
- NIIIEEEE!!! - krzyknełam. Ryknełam płaczem.
- Do więzienia z nią!! - wydał rozkaz Darht Vader. Wtargneły do pomieszczenia szturmowcy. Zabrali mnie i wtrącili do paki. Kraty były laserowe i ustawione tak blisko siebie że nie było mowy abym się przez nie przecisneła. Nawet pod postacią ognia. Przed celą staneli dwaj szturmowcy pilnujący.
- Też cię kocham,Lux...

Star Wars- Ostatnia Jedi (poprawa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz