Laura Orttes. Czyli jak wpakować się w kłopoty.

1.2K 56 11
                                    

Zapraszam na krótki quiz. Będe wdzięczna temu co go rozwiąże.
1. Dlaczego moje życie jest pasmem cierpień?
A) bo jestem tylko idiotyczną dziewczynką.
B) tak ci się tylko wydaje.
C) to tylko przypadek i niepowinnam się przejmować.
2. Dlaczego moim najgorszym koszmarem jest Laura Orttes- senatorka z imperium która pocałowała się z Luxem.
A) bo chcesz mieć Luxa tylko dla siebie.
B) bo Lux cię niekocha. Kocha Laurę.
C) to zbieg okoliczności.
3. Dlaczego jestem taką straszną idiotką?!
A) bo nią jesteś.
B) jeśli będziesz tak o sobie myśleć napewno jesteś idiotką.
C) jesteś idiotką bo jesteś samolubna.
Ok. To cały Quiz. Pewnie się zastanawiacie dlaczego dałam go wam do rozwiązania. Zacznijmy od początku. Gdy byliśmy z powrotem na Alderan który z czasem stał się bazą Alen, Sha Dow i moją, nadal kłóciłam sie z Luxem.
- Nie pozwoliłeś mi lecieć bo chciałeś się z nią pocałować!!- Krzyknełam na Luxa.
- Mogę się całować z kim chcę!!!- Odkrzyknął mi Lux.
- Myślałam że ty mnie kochasz!!
- A powiedziałem ci to?!
- Noo... Nie.
- To czego się czepiasz!
- Myślałam że nasz pocałunek coś znaczył!!
- Najwyraźniej nie!
- Wiedziałam!! Wiedziałam!! Nikt mnie nie kocha!!- Krzyknełam i ryknełam płaczem jak chisyeryczna sześciolatka która chce lizaka. Dobra. Przepadam za lizakami ale to tylko takie porównanie. Następnie uciekłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wiedziałam!! Wiedziałam!! Wiedziałam!! Wtuliłam głowę w poduszkę i zaczełam płakać. Lux mnie nie kochał!! Pocałował się ze mną tylko na znak zwycięstwa. On kocha polityka Imperium!! Nagle do mojego pokoju wleciała Shika- kruk Sha Dow. W dziobie trzymała zwitek papieru i mi go podała. Ja pogłaskałam ją po piórach. Ona przymilnie się przytuliła. Sha Dow ma fajnego kruka! Przypomina mi Sky. Rozłożyłam papier i przeczytałam.- Ahsoka! Gdzieś ty była! Alen mówiła że niepowinnaś tam lecieć! Teraz staw się jak najszybciej w szpitalu! Alen się rozchorowała. Sha Dow.- Jak to przeczytałam zerwałam się z łóżka i pobiegłam z Shiką na ramieniu do szpitala. Wpadłam przez drzwi w ciągu kilku sekund byłam przy chorj padawance.- Alen!!- Krzyknełam i ścisnełam ją za rękę.- Co jej jest? Dlaczego mi nieodpowiada?- Pytam się Sha Dow która stoi naprzeciwko niej.
- Ktoś ją otruł...- Odpowiedziała Sha.
- Czyli ona... Nie żyje?!- Krzyknełam i przytuliłam się do ciała Twi'lekanki.
- Nie. Ona żyje. Musieliśmy ją uśpić. Ktoś wszczepił pod protezę Alen truciznę. Musimy jej zdjąć protezę i założyć nową.- Odpowiedziała. Po jej słowach odetchnełam z ulgą. Moja proteza dotkneła jej protezy.- Mam nadzieję że przeżyje tę operacje. Czy są jakieś tropy kto ją otruł?
- Tak są. Chodź. Pokażę ci nagranie z dzisiaj.- poszłam za Sha do pomieszczenia z nagraniami. Córka Palpatine'a wyjeła z szafki jakąś płytę. Wzieła czytnik do płyt i odtworzyła płytę. Zobaczyłyśmy śpiącą Alenę. Do jej łóżka podchodziła jakaś postać. W ręku miała strzykawkę z zatrutą substancją. Zobaczyłyśmy jak postać wstrzykneła Twi'lekance trującą ciecz. Nagle po długim przyglądaniu się postaci zobaczyłam kim ona jest!!
- TO LAURA ORTTES!!!!!- Krzyknełam.
- Kto?!- Pyta Sha Dow która niewie kto to jest. Więc musiałam jej opowiedzieć o tym wszystkim.- Czyli jak rozumiem ona kręciła się koło Luxa tylko po to aby otruć Alen!?
- Najwyraźniej. Chociaż gdybyś tego niepowiedziała niewpadło by mi to do głowy.- Powiedziałam patrząc na dwudziestolatkę kręcącą się w okół mnie.- Jednak pozostaje tylko jedno pytanie: Kto będzie nowym celem Laury?- Zaczełyśmy się zastanawiać. Po chwili Dow krzykneła:
- LUX!!!- Pobiegłyśmy do jego pokoju by go ostrzec i uratować poraz setny skórę. Gdy wpadłyśmy do pokoju w nim było pusto.
- Spuźniłyśmy się!!- Krzyknełam.
- Lotnisko!! Może tam jest!!- Powiedziała Sha. Biegłyśmy na lotnisko odnaleźć Luxa. Zobaczyłyśmy Laurę z Luxem wsiadających do statku Laury. Mirialanka trzymała przy plecach Luxa blaster. Chciałyśmy wskoczyć do statku za nimi ale nie zdążyłyśmy.
- NIEEEEE!!!!- Krzyknełam na całe gardło.
- Uspokój się!! Jesteś mistrzynią!- Ogarneła mnia Sha.
- Tam jest statek! Lecimy!!- Krzyknełam wzkazując na statek stojący nieopodal. Wskoczyłyśmy do niego i puściłyśmy się w pogoń za statkiem Mirialanki. Śledziłyśmy statek Orttes aż dotarłyśmy do dziwnej małej planety. Wylądowałyśmy za głazem który wystarczył do ukrycia statku. Planeta była pusta i ciemna nagle mi się przypomniała! To Kortoja!! Prowadziłam tu w czasie wojn klonów bitwę z rozbrajaczem wojennym i jego wojskiem. Ale czegoś mi tu brakowało- Kanibali!!- To Kortoja.- szepnełam do Sha. Następnie obie ruszyłyśmy za Luxem i Laurą. Doszłyśmy do dziwnej, małej windy. Wsiedli do niej Lux i Mirialanka i zjechali w dół. Gdy byli na dole zrobiłyśmy to samo. Byłyśmy w bazie Laury. Znajdowałyśmy się chyba we wnętrzu jakiegoś zegara bo wszędzie było pełno zawiasów, śrubek, kolczatek poskładanych ze sobą i tak dalej. Zobaczyłyśmy mostek pod którym była przepaść. W dole widać było mnóstwo części zegarowych. Szłyśmy przez most ostrożnie ponieważ nie było ogrodzeń. W każdej chwili mogłyśmy się potknąć i spaść. Nagle jakaś spora część odpadła od zegara i wpadła na Sha Dow. Dziewczyna się potkneła i... Zaczeła spadać w przepaść!!!
- Ahsoka!!!!- Krzyczała.
- Sha Dow!!!!- Krzyknełam i rzuciłam się w przepaść za nią. Padawanka próbowała się złapać jakiś części zegarowych albo zamienić się w powietrze ale jakoś jej to niewychodziło. Pewnie spadała za szybko.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!- Goniłam spadającą uczennicę. Pójdę za moimi smarkulami w ogień!!! Który potrafiłabym ugasić. W jednej chwili zobaczyłam co jest na dole. Na dole był loch rankorna!! Gdy zobaczyła to Dow rozkrzyczała się jeszcze bardziej. Ale ona ma fale głosowe!! Myślałam że mi uszy pękną!! Leciałam tak za nią ale w końcu chwyciłam się jakiegoś zawiasu i przyciągnełam mocą do siebie padawankę. Zawisłyśmy kilka metrów nad lochem rankorna.
- A ja niesłyszałam dziękuję! Pewnie gdy krzyczałaś ogłuchłam.- Powiedziałam uśmiechając się do Sha.
- Jestem ci winna życie! A właśnie! Ahsoka, mam pytanko: dlaczego gdy spadałam niemogłam użyć mocy?
- Bo spadałaś za szybko. Tak to oddziałuje na niektórych Jedi. Ale można coś z tym zrobić. Jeszczę zdąże was nauczyć jak temu zapobiegać.
- Ok. Czasami mi się wydaje że ja się gorzej uczę od Alen...
- COO??!!! Zkąd! To że spadłaś z tego mostku to jeszcze nieznaczy że jesteś głupsza! Nie myśl tak! Dobra mam już dosyć tego wiszenia tutaj. Niewiem jak ty ale ja wracam!- Powiedziałam do Dow i zaczełyśmy się wspinać z powrotem napowierzchnię. Gdy byłyśmy na mostku ostrożnie ruszyłyśmy dalej. Dotarłyśmy do jakiegoś lochu. Było tam mnóstwo jakiś kościotrupów. Przeraźiłam się. W ostatnim lochu siedział Lux.- Lux! O mój boże nic ci nie jest?- Pytam z troską. On podnosi głowę i nagle krzyczy.
- Nie! Ahsoka, Sha Dow! Uciekajcie! Jest za wami!- Krzyknął Bonteri. Obróciłyśmy się gwałtownie. Za nami stała Laura z fioletowym mieczem świetlnym Luxa. Wyjełyśmy miecze.
- Hahaha! Jakie to romantyczne. Zaraz się rozpłaczę! Ahsoka rusza na pomoc ukochanemu! Jednak czy on cię na pewno kocha?- Mówi Laura.
- Zamknij jopę!- Krzyknełam.
- Ach tak? Przypomnij sobie! Byłaś zwykłym padawanem. Niewiesz czy ukończyłaś trening. A teraz coś o Sha Dow! Jedi zpokrewniona z Sithami?! Co to za rycerz jedi?! Po za tym szkoli cię była padawanka która nieukończyła treningu!- Laura bez przerwy nadawała swoją wkurzającą stację radiową!
- Uwolnij je! Puść je żywe!- Krzyknął Lux.
- Niezostawimy cię!!- Krzyknełam.
- Aww! Jakie urocze! Szkoda że romansik nie potrwa długo! A zresztą ty Ahsoka Marie Tano jesteś moim nowym celem!- Mirialanka zaśmiała się złowieszczo i rzuciła sie na nas. Odbiłyśmy jej cios. Laura atakowała bezustannie. Lux w milczeniu się przyglądał. Może jak pokonam Laurę, Lux wreszcie wyzna mi co do mnie czuję! Orttes ma racje! Jakie to romantyczne! Jednak tak rozmyślając zagapiłam się i Laura wytrąciła mi miecz z ręki. Następnie błyskawicznie ogłuszyła. Została tylko moja uczennica. Gdy Mirialanka podchodziła by mnie zabić Sha Dow Krzykneła:
- NNIIIEEEEE!!!- I tak zabiła Laurę. Po chwili się obudziłam. Sha podała mi mój miecz świetlny.- Wszystko dobrze?- Zapytała z troską.
- Tak, wszystko ok.- Odpowiedziałam podnosząc się. Następnie uwolniłyśmy Luxa. Zaczął się tak na mnie dziwnie patrzeć.
- Er... No... Ahsoka, więc... Bo ja... Cię- Próbował coś powiedzieć Bonteri. I gdy już widziałam że on chce powiedzieć ,,kocham cię" Sha krzykneła.
- Ahsoka! Lux! Jaskinia się wali! Uciekajcie!- Krzykneła Dow. Cała nasza trójka zaczeła uciekać. Z tyłu za nami waliła się baza Mirialanki. Która już i tak nieżyła! Dzięki Sha Dow! A my biegliśmy co sił w nogach. W końcu byliśmy przy windzie. Nagle gdy już miałam wsiadać, grunt się zaczął pode mną walić. Chwyciłam się dłoni Luxa i zwisając nad przepaścią wspiełam się do windy. Gdy byliśmy na powierzchni ziemi, poszliśmy do statku i odlecieliśmy.
- Hej, Sha Dow. Dzięki za uratowanie mi życia. Zachowałaś się odważnie i bohatersko. Ora zrobiłaś kolejny krok w treningu Jedi!- Pochwaliłam na statku Sha.
- Ale ty mnie uratowałaś gdy spadałam do rankorna.- Odpowiedziała Dow. Gdy wróciłyśmy na Alderan, Alen była już cała i zdrowa. Miała nową protezę a w skórze nie miała trucizny. Opowiedziałyśmy jej wszystko co się zdażyło. Jednak Lux nadal mi niepowiedział że mnie kocha...

Star Wars- Ostatnia Jedi (poprawa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz