Gdy tylko otworzyłam zaspane oczy, jęknęłam. Skronie pulsowały mi niesamowicie boleśnie, w gardle czułam taką suchość, że każde przełknięcie śliny aż bolało, a ciało niemo błagało o jeszcze chwilę odpoczynku.
Zerknęłam na telefon na poduszce obok i wzięłam głęboki wdech, rozpoznając z daleka zdjęcie mojego brata. Mruknęłam coś niezrozumiale pod nosem, a następnie sięgnęłam po smartfona, odbierając połączenie.
— Cześć, Maddy. Obudziłem cię? — usłyszałam jego łagodny ton i mimowolnie się uśmiechnęłam.
— Cześć, tak, ale to dobrze, bo jest już późno... — wychrypiałam, wzrokiem szukając butelki wody, która zawsze stała obok mojego łóżka. Przełączyłam na głośnomówiący, a następnie pociągnęłam kilka, sporych łyków chłodnej wody. Boże, to było niczym zbawienie.
— Wybacz, chciałem się upewnić przed snem, że wszystko w porządku.
— Oczywiście, że tak, wszystko gra.
Naprawdę wierzyłam, że Elton o niczym go nie poinformował. Przecież to byłaby katastrofa, gdyby Gabriel dowiedział się, że doprowadziłam siebie do takiego stanu pod jego nieobecność, gdy obiecywałam, że nie będę robiła głupot. Cokolwiek by się nie wydarzyło, mój brat nie mógł się o tym dowiedzieć.
— Cieszę się.
— Jak ci minął dzień? Zmęczony?
— Och, i to jak — zaśmiał się chrapliwie. — Miałem dzisiaj trzy spotkania, potem byłem na kolacji i jestem teraz padnięty. Towarzystwo jest w porządku, ale ta różnica czasu jest okropna, chodzę niewyspany.
— No tak, minie trochę zanim się do niej przyzwyczaisz. U mnie wszystko gra, nie martw się i odpocznij, żebyś się tam nie przemęczał.
Gabriel zdecydowanie był pracoholikiem i nie widział nic innego poza obowiązkami związanymi z nią. To dobra cecha, ale w zdrowej dawce, a ja chciałam, by wrócił do mnie cały i zdrowy.
— Ach, i jeszcze jedno, Maddy — dodał nagle, na co lekko się spięłam i oczekiwałam spokojnie jego słów. — Dzisiaj, w godzinach lunchu, przyjdzie do ciebie Jacob, poznałaś go już. Czuwa teraz z Eltonem na budowie, a ja zapomniałem przekazać mu jednej istotnej teczki. Leży w moim biurze, oznaczona czerwoną kartę z literką P. Przygotuj ją dla niego i daj mu, gdy przyjdzie, okej?
— Nie ma problemu, zaraz jej odszukam.
— Dziękuję. Gdybyś jednak jej nie odnalazła, bo bardzo możliwe, że zostawiłem tam bałagan, to daj znać.
Machnęłam dłonią, gdyż od razu wiedziałam, że nie będę do niego dzwonić i przerywać jego zasłużonego odpoczynku, przecież to nie igła.
— Poradzę sobie, dobranoc.
— Miłego dnia, Maddy, nie siedź sama.
Rozłączył się, a ja rzuciłam telefon na kołdrę i wstałam powoli, od razu się rozbierając i zmierzając do łazienki. Wczoraj wieczorem zasnęłam bez kąpieli, więc czułam się brudna i śmierdząca, a może po prostu taka byłam. Zdecydowanie wypiłam za dużo i w tej chwili żałowałam swojego wyskoku, choć musiałam przyznać, że taki chwilowy reset chyba dobrze mi zrobił. Rozluźniłam się, poczułam szczęście oraz wolność, a to poprawiło nieco mój humor, więc chyba nie było aż tak źle. Teraz cierpiałam i plułam sobie w brodę, ale było warto, a ja miałam prawo, by wreszcie się rozluźnić i zapomnieć o tym, co siedziało mi w głowie przez ostatnie dni.
Elton mógł potępiać moje zachowanie, ale nie rozumiał. Nikt mu nie siedział na głowie i nie pilnował każdego jego ruchu. Z tego, co widziałam to nie był fanem alkoholu i raczej nie doprowadzał się do takiego stanu, co ja, ale mimo to, nieco przesadzał i zachowywał się tak samo, jak kilka lat temu, gdy znalazł mnie pijaną w klubie.
CZYTASZ
Ryzyko |18+
RomanceMadelaine Clancy od kiedy tylko sięga pamięcią jest zauroczona w tym samym mężczyźnie. Elton Bowers jest jej ideałem, największym, skrytym marzeniem i obiektem ciągłych westchnień. Jakby tego było mało, jest również najlepszym przyjacielem jej stars...