Rozdział czwarty

16.2K 491 84
                                    

Luźny rozdział, w podziękowaniu za Waszą aktywność :)
________

Gdy tylko przekroczyłam dział z dziecięcymi ubraniami, na moment się rozmarzyłam, szczerząc do siebie jak kompletna idiotka. Nie mogłam jednak nic poradzić na to, że te maleńkie sukienki i buciki pobudzały instynkt macierzyński wewnątrz mnie.

— Nie wiem, czy baby shower to dobry pomysł... — odparła z grymasem Darcy, cicho wzdychając. — Wszystkie moje koleżanki namawiały mnie do aborcji, więc będzie trochę dziwnie, gdy nagle przyjdą z prezentami, bądź balonami z gratulacjami.

Parsknęłam śmiechem pod nosem, nie potrafiąc tego skontrolować.

— Wybacz...

— Cholera, masz prawo się śmiać, bo to jest komiczne! — odparła również z rozbawieniem widocznym na twarzy. — Wierzę, że szanują moją decyzję, ale wszystkie uważają, że to zmarnowanie młodości. Szczególnie, że będę samotną matką i nie mam chyba zbyt dużego powodu do świętowania.

Mimo mojego wcześniejszego śmiechu, teraz całkowicie spoważniałam i dotknęłam ramienia blondynki, posyłając jej troskliwe spojrzenie.

Nie mogłam pozwolić, by myślała w taki sposób. Dziecko mogło wywrócić jej życie do góry nogami, ale w ten pozytywny sposób. Nie było nic silniejszego niż ten rodzaj miłości.

— Możemy zrobić sobie baby shower we dwójkę, Darcy. Ja naprawdę cieszę się z twojej pociechy i uważam, że jak najbardziej mamy powód do świętowania — oznajmiłam pewnym tonem i posłałam jej delikatny uśmiech. — Poza tym, nie potrzebujesz mężczyzny. Jesteś na tyle silna, że dasz sobie radę bez niego, przecież zawsze tak było, prawda?

Darcy uniosła lekko kącik ust i pchnęła niewielki,
pusty wózek do przodu.

— Mój też przecież wyszedł i nie wrócił — wzruszyła obojętnie ramionami. — Masz rację, Mads.

Podeszłam bliżej malutkich bucików i chwyciłam w ręce beżową parę trampek. Były uniwersalne, więc wyglądały ślicznie zarówno u chłopca, jak i u dziewczynki. Bez zastanowienia wrzuciłam je do mojego koszyka i ruszyłam dalej, wrzucając do środka zwykłe body lub skarpetki, które przecież zawsze się przydawały.

I tak właśnie spędziłyśmy najbliższą godzinę, robiąc zakupy dla naszej pociechy.

— Matko, ile ja tego nabrałam... — zachichotałam, gdy reklamówka z mojego koszyka nie chciała zmieścić się do środka mojego Mini Coopera.

Nie zamierzałam jednak oszczędzać, jeśli chodziło o dziecko mojej przyjaciółki. Nie miałam kogo wcześniej rozpieszczać, więc teraz chociaż był ku temy dobry powód.

— Mam zapas ubrań chyba na cały rok. Przesadziłam z tymi zakupami — odparła z wybałuszonymi oczami i usiadła na miejscu pasażera, gdy tylko zamknęłam bagażnik. — Masz jakieś plany na dziś?

Ruszyłam spod sklepu i włączyłam się do ruchu, na moment skupiając na drodze, na której panował totalny chaos.

— Jadę dzisiaj oglądać mieszkanie. Jestem umówiona za dwie godziny z agentem nieruchomości, którego polecił mi Elton — poinformowałam ją, na co ta uniosła brwi.

— Elton?

— Tak, Elton... — mruknęłam i spojrzałam na nią przelotnie, próbując powstrzymać uśmiech, który zawitał na mojej twarzy.

Darcy roześmiała się głośno, wskazując palcem na moje rumieńce i uśmiech. Przejrzała mnie, jak zwykle.

— Mads, przecież ty jesteś w nim zakochana.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz