Otworzyłam zaspane oczy, czując leniwe pocałunki wzdłuż żuchwy, szyi oraz dekoltu, na co lekko zachichotałam, czując gilgotanie. Spojrzałam prosto na bruneta, który przykrył mnie swoim ciałem, zaczynając spełniać obietnicę z wczoraj.
— Dzień dobry, skarbie... — wychrypiał tuż przy moich uchu i przejechał nosem po szyi, zaciągając się moim zapachem. — Jest już po dziesiątej, pospałaś.
Nie miałam pojęcia, że jest tak późno, a ja przespałam z dobre kilkanaście godzin. Chyba jednak było mi to potrzebne po tych ostatnich kilku, ciężkich dniach. Teraz, gdy miałam przy sobie Eltona, nie miałam żadnych powodów do zmartwień, więc wierzyłam, że jestem na dobrej drodze.
— To prawda, pospałam. Ale teraz możesz mi pomóc się rozbudzić... — odparłam kokieteryjnym tonem i przejechałam dłonią po jego opalonym oraz umięśnionym torsie.
Boże, mój Elton był idealny w każdym słowa tego znaczeniu.
Zaśmiał mi się prosto do ucha, a następnie złączył nasze usta w wygłodniałym pocałunku, gładząc mój policzek. Wziął w posiadanie moje wargi, które rozchyliłam, pogłębiając tę pieszczotę, przez co wtargnął do środka językiem.
Ścisk, który czułam na dole brzucha był nie do opisania, a przyjemne skurcze zapowiadały to, co miało niebawem nadejść. Na samą myśl o tym miałam ochotę wywrócić oczami z przyjemności. Nie chcąc dłużej czekać, uniosłam się do siadu i pchnęłam go lekko tak, by oparł się plecami o łóżko.
— O nie, kochanie. Najpierw ja — wtrącił i ułożył mnie z powrotem na materacu, zniżając się na ramionach. Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza, gdy uświadomiłam sobie co planował. — Tak długo na to czekałem. By mieć cię całą dla siebie... Nie wiem, czy teraz będę próbował się opanować.
Zadrżałam, gdy szeroko rozsunął moje nogi, przez co owiał mnie chłód, który został zastąpiony od razu jego ciepłem.
— Kto powiedział, że masz nad sobą panować? — zapytałam z przekąsem, gdy zdjął moje szorty wraz z topem, przez co leżałam przed nim całkowicie naga, a on skanował mnie wzrokiem, jakbym była jakimś dziełem sztuki.
Jeszcze nikt nigdy tak na mnie nie patrzył i nie sprawiał, że czułam się wyjątkowa. Tylko Elton miał taką moc i jednym swoim spojrzeniem potrafił zwalić mnie z nóg. Uwielbiałam to, że mieliśmy do siebie taką słabość.
— Jesteś cudowna. Nie ma fragmentu twojego ciała, który by mi się nie podobał... — jego słowa przyprawiały mnie o drganie.
Wiedziałam, że chciał, bym czuła się z nim komfortowo, ale o to nie musiał się martwić. Ufałam mu i w tej chwili pozwoliłabym mu na wszystko, byleby był ze mnie zadowolony. Chciałam być dla niego tak samo dobra, jak on dla mnie.
— Elton... — wypowiedziałam jego imię po raz pierwszy, gdy zaczął obcałowywać moje uda, trzymając je w dłoniach. Lizał moją skórę, zasysał ją i dmuchał na wrażliwe miejsce, doprowadzając mnie do istnej gorączki. Nie lubiłam, gdy się tak ze mną droczył. — Proszę, naprawdę nie chcę dłużej czekać...
Poczułam gęsią skórkę na ciele, gdy uniósł na mnie swoje ciemniejące spojrzenie z dołu.
— Co tylko zechcesz.
Wtulił twarz w moje podbrzusze i zostawił kilka pocałunków na wzgórku, zaraz przenosząc usta na strategiczne miejsce. Jęknęłam, gdy przesunął ustami po łechtaczce, omiatając ją sprawnym językiem. Moje ciało samoistnie wbiło się w materac, a nogi próbowały zacisnąć, dlatego jeszcze szerzej je rozsunął, robiąc dla siebie miejsce.
CZYTASZ
Ryzyko |18+
Storie d'amoreMadelaine Clancy od kiedy tylko sięga pamięcią jest zauroczona w tym samym mężczyźnie. Elton Bowers jest jej ideałem, największym, skrytym marzeniem i obiektem ciągłych westchnień. Jakby tego było mało, jest również najlepszym przyjacielem jej stars...