Rozdział dwudziesty ósmy

13.4K 403 17
                                    

Chwyciłam w dłoń młotek i rozłożyłam instrukcję, unosząc wysoko brew. Po krótkiej chwili spojrzałam na narzędzie z zawahaniem, rozważając wszystkie za i przeciw, by wykorzystać go na mojej głowie.

— Cholera, to nie może być takie trudne... — jęknęłam boleśnie i opadłam tyłkiem na panele, wywołując śmiech Darcy.

Chciałam być niezależna i powtarzałam sobie, że żadna z nas nie potrzebuje mężczyzny do złożenia mebli, ale chyba się myliłam.

— Chciałabym ci pomóc, ale mam za wielki brzuch, by tak ukucnąć — rozłożyła bezradnie ramiona i opadła na krzesło obok, wspierając mnie jedynie duchowo.

Wzięłam głęboki wdech i obiecałam sobie, że się nie poddam tak szybko. Miałam instrukcje, wszystkie potrzebne rzeczy i potrzebowałam jedynie nieco więcej siły.

— Chciałam bawić się w zastępczego ojca, to teraz mam — mruknęłam pod nosem z rozbawieniem i wzięłam do ręki śrubki.

Trzy godziny, dwa popsute młotki i obity palec później, łóżeczko wraz z przewijakiem stało gotowe, na co zaklaskałam ze szczęściem, dumna z siebie. Być może miałam całe obolałe dłonie i jeden siny palec, ale najważniejsze, że się udało, a Cassio miał przyszykowane miejsce do spania.

— Maddy, wiedziałam, że ci się uda! Jestem ci bardzo wdzięczna, wiesz? — objęła mnie ramieniem i ułożyła głowę na moim barku.

— Nie ma sprawy, cieszę się, że wszystko gotowe — odpowiedziałam, posyłając jej lekki uśmiech.

Gdyby nie ona, chyba nie dałabym rady przeżyć tych kilku dni. Miałam ochotę płakać z poczucia winy, które mnie wyniszczało od środka. Pragnęłam zapić wszystkie smutki i choć na chwilę zapomnieć o tym koszmarze, ale nie mogłam uciekać w używki, bo to nie było dobre wyjście. Darcy jednak codziennie nade mną czuwała i upewniała się, że trzymam się bez tego. Nie wyznałam jej jednak całej prawdy, bo nie chciałam, by się martwiła. Sama miała wiele istotniejszych spraw na głowie niż moje rodzinne oraz miłosne rozterki.

Najgorsze było rozczarowanie, które czułam. Rozczarowanie mną, bratem oraz Eltonem, który tak łatwo odpuścił. Być może faktycznie postąpiliśmy zbyt pochopnie i nie powinniśmy traktować naszej relacji tak poważnie. Najwidoczniej to wcale nie było niczym istotnym, skoro nie próbował o mnie walczyć, a po prostu pogodził się z odrzuceniem.

No chyba, że również miał pogawędkę z Gabrielem i też musiał dokonać wyboru. Skoro tak, to absolutnie nie zamierzałam go winić, bo w końcu sama zrobiłam to samo. Mimo to, było mi przykro, że po prostu na to pozwolił. Gdyby o mnie powalczył i od razu zadziałał, najprawdopodobniej wyznałabym mu całą prawdę, a nie kończyła to, co było dla mnie ostatnio sensem życia.

Elton wpływał na mnie bardzo pozytywnie. Chciałam dla niego dojrzeć, stać się prawdziwą kobietą i dać mu wszystko, czego będzie potrzebował. To dla niego zmieniłam swoje życie, dla niego starałam się być lepszą wersję siebie i wreszcie ruszyć na przód od wszystkich przeżyć, które mnie do tej pory ograniczały.

Bolała mnie świadomość, że wystarczyła jedna jego prośba czy próba przekonania mnie do zostania, a naprawdę stanęłabym po jego stronie.

Gdy się z nim pożegnałam, wyglądał bardziej na wściekłego niż zranionego. Prawdopodobnie był zły, że dostał kosza, a nie z powodu tego, że naprawdę zakończyłam naszą relację.

Głowa rozbolała mnie od tych wszystkich myśli i mętliku. Chciałam przestać, ale to wszystko samo pojawiało się w mojej głowie na nowo. Czułam się jak w pułapce, z której nie potrafiłam się uwolnić i to również było dołujące, bo byłam więźniem własnych myśli.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz