Rozdział szesnasty

16.5K 485 47
                                    

Uściskałam Gabriela, uśmiechając się na widok jego rozpromienionej twarzy. Najwidoczniej musiał odpocząć na swoim wyjeździe i cieszyłam się, widząc go w tak dobrym stanie. Jego twarz nie była już taka blada, a fioletowe sińce nie odznaczały się pod oczami, które błyszczały na mój widok.

W środku czułam się naprawdę podle. Oszukiwałam go, umawiając się z mężczyzną, który był dla mnie zakazany. Gdyby tylko mój brat się o tym dowiedział, zabiłby Eltona za spojrzenie na mnie w tak niewłaściwy sposób. Nie zrozumiałby tego, że byłam już przecież dorosła i jego przyjaciel nie robił nic złego. To po prostu się wydarzyło, pod wpływem chwili i napięcia, które było między nami wyczuwalne. Nie mogliśmy powstrzymać się od pocałunku, który kompletnie wstrząsnął moim poukładanym dotychczas życiem.

Mimo to, czułam się z nim naprawdę dobrze. Swobodnie i bezpiecznie, co nie zdarzało mi się zbyt często w obecności mężczyzn, z dosyć wiadomych przyczyn. Był jedynym, który pobudzał moje serce i sprawiał, że czułam to, co wcześniej było mi zupełnie nieznane. Gdy już raz tego spróbowałam, nie wiedziałam przestać, uzależniłam się od niego i uczuć, które mnie niemal paraliżowały, gdy tylko był obok, a jego skóra dotykała mojej.

— Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa.

— A co miało mi się stać? — uniosłam brew z rozbawieniem. — Nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo, poza tym Elton zaglądał do mnie wieczorami, gdy znalazł chwilę.

Blondyn przytaknął i cmoknął mnie w czubek głowy, ciągnąc za sobą niewielką walizkę.

— I jak było w Dubaju? Liczę, że odpocząłeś.

— Oczywiście, że tak. Byłem w świetnym hotelu ze spa, więc codziennie z tego korzystałem, gdy udało mi się znaleźć czas wieczorem. Nigdy chyba nie byłem tak odprężony jak wtedy — posłał mi lekki uśmiech i rozpiął swój bagaż, wypakowując się.

Widząc stertę jego ubrań od razu wiedziałam, że będę miała trochę roboty z praniem i wyprasowaniem wszystkich jego ciuchów. Po co on ich tyle nabrał?

— Muszę cię kiedyś zabrać tam ze sobą. Powinnaś zobaczyć to miejsce — oznajmił po chwili, podając mi niewielki pakunek, na co zmarszczyłam brwi.

— Co to? — zapytałam, gdyż nie spodziewałam się żadnego prezentu.

Odwinęłam papier, a moim oczom ukazało się niewielkie pudełko z Prady, przez co rozchyliłam je ze zdziwieniem.

— Gabriel...

Spojrzałam na czarne, piękne okulary ze znaczkiem na boku. Były eleganckie i minimalistyczne, idealne na codzień. Gabriel zawsze wiedział, co mi się spodoba, tak dobrze mnie znał.

— Dziękuję, są piękne, ale nie musiałeś... Przecież kosztują kupę kasy — dodałam z lekkim grymasem, czując jak uderzają we mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia!

— Wiedziałem, że ci się spodobają. Twoje ostatnio ci się popsuły, prawda?

— Tak... Dziękuję — wyrzuciłam z siebie po raz kolejny, zakładając je na twarz. — Pasują mi?

— Oczywiście, że tak, Maddy. Tobie wszystko pasuje.

Gabriel zawsze prawił mi komplementy i nie pamiętałam sytuacji, gdy kiedykolwiek podciął mi skrzydła.

Uśmiechnęłam się w jego stronę i schowałam je ponownie do pudełka, by ich nie uszkodzić z powodu mojego niepewnego chwytu. Z każdą chwilą czułam się gorzej, widząc jego uroczy uśmiech i łagodne spojrzenie, którym mnie obrzucił.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz