Rozdział drugi

18.4K 548 59
                                    

Zacisnęłam dłonie w pięści z nerwów i położyłam druk na biurku brata, który bacznie obserwował moje poczynania. Wyglądał na zdziwionego, ale chyba podejrzewał już to wcześniej, gdyż na pewno rozmawiał na ten temat z Eltonem.

— To moje wypowiedzenie, braciszku.

Nie spodziewałam się, że podejmę tę decyzję aż tak szybko. Być może nawet trochę zbyt pochopnie, choć czułam, że tak właśnie powinnam się zachować. Dusiłam się na tym stanowisku, nie rozwijałam w żaden sposób i zajmowałam miejsce komuś, kto naprawdę zasługiwał na tę pracę. Byłam pewna, że poradzę sobie bez pomocy Gabriela i dlatego zamierzałam wziąć życie w swoje własne ręce.

To był właśnie ten pierwszy krok.

— Przemyślałaś to? — zapytał, po czym poprawił dłonią swoje jasne włosy tak, jak zazwyczaj, gdy sytuacja nie szła po jego myśli. — Nie chcę, żebyś żałowała i za dwa miesiące prosiła mnie o powrót, gdy znajdę na twoje miejsce kogoś innego. Dobrze wiesz, że nigdy bym ci nie odmówił, ale będzie mi głupio zwalniać kogoś dla ciebie.

Uniosłam lekko kącik ust i pokiwałam głową z dezaprobatą, zajmując miejsce naprzeciwko niego.
Wygładziłam dłonią swoją ołówkową spódnicę i tym samym obiecałam sobie, że to ostatni raz, gdy mam ją na sobie.

— Moja decyzja może wydawać się nieco pochopna, ale dużo o niej myślałam. Tak będzie najlepiej, a ja poradzę sobie bez ciebie. Zawsze znajdę jakieś wyjście, przecież wiesz.

Gabriel skinął i sięgnął po dokument, uważnie go czytając.

— Nauczyłaś się tego ode mnie — mrugnął do mnie okiem, na co zachichotałam i przytaknęłam.

— Zapewne tak. Odziedziczyłam po tobie naprawdę wiele zachowań... — westchnęłam ciężko. — Szczególnie rozrzucanie skarpetek po całym apartamencie. Już sama nie wiem, czy to moje czy twoje na korytarzu.

Niestety, oboje czasami byliśmy niezłymi bałaganiarzami i gdy gdzieś się spieszyłam, kompletnie zapominałam o utrzymywaniu porządku.

— W porządku, zostaniesz w firmie do końca tygodnia. Jestem pewien, że znajdę kogoś w przeciągu dwóch dni.

— Bardzo mnie to cieszy. Jeśli jednak będziesz miał z tym problem, to pożal się Eltonowi. Obiecał, że w razie potrzeby przyśle do ciebie kogoś ze swojej firmy — oznajmiłam ze wzruszeniem ramion, na co mój brat uniósł ciekawsko brew.

— Rozmawiałaś o tym z Eltonem?

Zacisnęłam na krótki moment usta, zastanawiając się nad rozsądną odpowiedzią. Nie chciałam sprawić mu przykrości i powiedzieć, że w sumie to każdy wiedział o mojej decyzji, tylko nie on. Gabriel może i nie za często ze mną rozmawiał, ale on już taki był. Skryty i małomówny, a ja zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Wiedziałam jednak, że brat kochał mnie mimo wszystko i zawsze chciał dla mnie jak najlepiej, choć nie zawsze potrafił to pokazać.

— Tak. Jakoś tak wyszło... Uświadomił mi kilka rzeczy i dzięki rozmowie z nim, doszłam do pewnych wniosków i podjęłam tę decyzję — wyznałam zgodnie z prawdą, posyłając mu lekki uśmiech.

Patrzył na mnie tym swoim niezidentyfikowanym spojrzeniem, którego przez tyle lat wciąż nie potrafiłam odczytać. Wyglądał, jakby był rozczarowany, zły, wściekły albo po prostu znudzony. Mógł być również szczęśliwy, bo jego uśmiech bardzo przypominał ten lekki grymas, który widniał na jego twarzy w tamtym momencie.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz