Rozdział siedemnasty

14.9K 478 32
                                    

Spojrzałam na zadowolonego Eltona, który wysiadł z niemalże tira i nonszalancko oparł się o jego bok. Wiedziałam, że wszystko załatwi, ale spodziewałam się po prostu jakiegoś większego samochodu, a nie tek ogromnej furgonetki.

— Elton, czy ty w ogóle potrafisz tym jeździć?

Brunet roześmiał się, a potem przejechał językiem po zębach i westchnął, machając dłonią, bym podeszła.

— Oczywiście, że tak, inaczej nigdy nie wpadłbym na ten pomysł — sprostował, na co odetchnęłam z ulgą i posłałam mu uśmiech, kapitulując.

Podeszłam bliżej niego i poprawiłam torbę, która wisiała na moim ramieniu. Byłam ubrana na sportowo, tak samo jak mężczyzna, którego rzadko mogłam oglądać w takim wydaniu. Miał na sobie zwykłą czarną koszulkę, która opinała jego barki i luźne spodnie w tym samym kolorze. Podobał mi się taki, wyglądał mniej poważnie niż zazwyczaj, a sportowy styl odejmował mu lat.

— Kiedy ja ostatnio widziałam cię bez koszuli? — udałam zamyśloną, przechylając głowę w bok.

— Koszula nie byłaby rozsądnym wyborem na zakupy i przeprowadzkę...

— Oczywiście, że nie. Podobasz mi się w takim wydaniu — potwierdziłam z radością, na co on uniósł ciemną brew do góry.

Teraz przynajmniej między nami zacierały się pewne różnice. Podczas, gdy ja wyglądałam jak nastolatka, a on jak poważny mężczyzna w koszuli i garniturowych spodniach, widać było gołym okiem, że byliśmy zupełnie różni. Wtedy Elton wyglądał bardziej jak mój ojciec niż partner, a takiego efektu żadne z nas nie chciało.

— Naprawdę wolisz mnie w tym wydaniu niż w garniturze? — zapytał prześmiewczo, a następnie odpalił silnik i ruszył z parkingu.

— Nie, wolę ciebie w garniturze mimo wszystko. Ale tak wyglądasz młodziej i nie widać między nami aż tak dużej różnicy wieku — wzruszyłam ramionami.

— To prawda — przyznał po chwili i zmierzył wzrokiem moją twarz, na co mimowolnie się spięłam. — Ładnie wyglądasz, nie pomalowałaś się.

Fakt, że to zauważył i jeszcze mnie skomplementował uznałam za niezwykle uroczy. Kiedyś nie lubiłam siebie bez makijażu, więc jego słowa sprawiły, że poczułam ciepło w sercu i posłałam mu słodki uśmiech.

— Makijaż nie byłby rozsądnym... — zaczęłam z rozbawieniem, lecz mężczyzna od razu mi przerwał.

— Ty mała jędzo...

— Hej! Jędzo okej, ale nie mała — wycelowałam w niego palcem i posłałam mu mordercze spojrzenie.

— Zaraz zawrócę, wysadzę cię pod mieszkaniem i sam pojadę na te zakupy.

Od kiedy był z niego taki żartowniś? Nie przypominałam sobie, by kiedykolwiek lubił się ze mną tak droczyć.

— Nie zrobiłbyś tego — oznajmiłam pewnie i skrzyżowałam ręce na piersiach.

— Chcesz się przekonać? — zapytał po chwili i przybrał tak poważny wyraz twarzy, że sama zgłupiałam.

— Elton...

Nie wiedziałam jakim cudem potrafił zachować powagę, gdy ja miałam ochotę roześmiać się na cały głos.

— Przestraszyłaś się, przyznaj to — parsknął śmiechem na wyraz mojej niewyraźnej miny.

— Nagle tak spoważniałeś, że sama się pogubiłam!

Oboje roześmialiśmy się na moje słowa, po chwili uspokajając i skupiając na tym, co naprawdę ważne. Wyjęłam telefon i spojrzałam na całą listę rzeczy, które potrzebowałam, a było tam dosłownie wszystko.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz