Rozdział dwudziesty drugi

14.3K 441 18
                                    

Otworzyłam drzwi mojemu bratu i spojrzałam na niego z udawanym uśmiechem, by tylko nie rozszyfrował tego, jak bardzo zdenerwowana byłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło, że kazałam Eltonowi schować się w garderobie, zamiast stawić temu czoła, ale nie byłam gotowa na tak wczesną konfrontację.

Podniecenie całkowicie ze mnie spłynęło, a na jego miejsce wstąpił stres i ból, że w ogóle taka sytuacja miała miejsce. To nie było normalne i jeśli wraz z Eltonem chcieliśmy to zmienić, to wypadało nad tym pomyśleć, a potem podjąć jakąś decyzję. Nie mogliśmy ukrywać się w kółko i liczyć, że akurat tego dnia Gabriel nie złoży mi wizyty.

— Cześć, Maddy. Co tak długo otwierałaś drzwi?

Faktycznie trochę mi to zajęło, bo najpierw wepchnęłam bruneta do garderoby, a potem usunęłam wszystkie dowody po nim, chowając buty oraz marynarkę w głąb szafy. Zanim przybiegłam do drzwi i nieco się ogarnęłam, czas zleciał.

— Wybacz, ale byłam w łazience i tak wyszłam najszybciej jak mogłam — odpowiedziałam z nutką rozbawienia licząc, że to zadziała.

Boże, czułam się w tej sytuacji okropnie. Nie chciałam wyganiać brata, to było podłe, ale myśl, że Elton siedział zamknięty w garderobie również była nieznośna.

— Co tam robisz? Skończyłem pracę na dziś i pomyślałem, że do ciebie zajrzę — oznajmił pogodnie i usiadł w salonie, na tym samym miejscu, co wcześniej Elton.

Ech.

— Trochę sprzątałam i ogarniałam się, jak to wieczorem — mruknęłam w odpowiedzi, wzruszając ramionami. — Jak w pracy?

Gabriel rozejrzał się po moim salonie, a zaraz po tym uniósł brew do góry, naśmiewając się ze mnie pod nosem.

— Sprzątałaś? A ten rozwalony koc, kubek i paczka żelków to co?

Przewróciłam oczami, a następnie zabrałam wszystkie rzeczy z pretekstem pójścia do kuchni.

Myśl, Madelaine.

To niemożliwe, by Elton wyszedł niezauważalnie, gdy mój brat siedział w salonie. To go musiałam zagonić do kuchni! Chwyciłam telefon i napisałam wiadomość do Eltona, licząc, że zabrał z łóżka telefon.

Madelaine:
Za pięć minut wyjdź z garderoby. W szafie masz swoje rzeczy, pośpiesz się proszę, Elton. Wyjaśnimy to kiedy indziej.

— Gabriel! Chodź do mnie, zrobię nam coś do picia — zawołałam go, wbijając mocno zęby w wargę.

Jeśli to się uda, to czuwa nade mną jakiś anioł stróż!

Odetchnęłam z ulgą, widząc go w kuchni. Usiadł przy blacie i tym samym całkowicie stracił z pola widzenia korytarz, dzięki czemu mój plan mógł się udać.

— Czym przyjechałeś?

— Autem — odpowiedział. — A co, chciałaś mnie poczęstować drinkiem?

— Tak i zrobię to, ale muszę zastąpić czymś jeden składnik... — wyjaśniłam, na co lekko skinął. — Fajnie, że przyszedłeś, trochę się nudziłam. Byłam dzisiaj w spa z Darcy, a potem leżałam i męczyłam jakiś głupi serial.

Następną rzeczą, którą zrobiłam to podłączenie telefonu do telewizora, przez co w moim mieszkaniu rozbrzmiała muzyka. Spojrzałam na brata oczekująco, uśmiechając się szeroko.

— Wiedziałeś, że mam taką funkcję? Codziennie mam imprezę — odparłam z udawanym zachwytem, co zdecydowanie go rozbawiło, bo parsknął śmiechem.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz