Rozdział dwudziesty piąty

12.7K 390 68
                                    

Obawiałam się rozmowy z bratem, ale chciałam mieć to już za sobą. Wiedziałam, że nasza dyskusja zakończy się awanturą, więc byłam przygotowana na krzyki i rozczarowanie. Jeśli jednak nie porozmawiałabym z nim teraz, już nigdy nie byłabym bardziej gotowa.

Nacisnęłam dzwonek do mieszkania i ścisnęłam mocniej w dłoni torebkę, zaciskając wąsko swoje usta.

Gdy tylko usłyszałam przekręcanie klucza, poczułam jak na moim gardle zaciska się jakaś niewidzialna pięść, odcinając dopływ tlenu. Stałam jednak twardo na nogach, nie chcąc pokazać Gabrielowi tego, jak wiele obaw w sobie miałam.

— Jesteś — oznajmił na powitanie i wpuścił mnie do środka, zamykając za mną drzwi.

Atmosfera między nami jeszcze nigdy nie była tak napięta, jak teraz. Było tak gęsto, że miałam problemy z oddychaniem, a wściekła mina brata przyprawiała mnie o dreszcze na ciele. Liczyłam, że po wczorajszym uderzeniu napięcie trochę z niego zeszło, ale jak widać Elton dostał w twarz na marne.

— Nie chcę, żebyś na mnie krzyczał, okej? To wszystko było moją świadomą decyzją i wiedziałam, co robię — odparłam pośpiesznie, unosząc ręce w obronnym geście. — Tak samo, nie chcę, abyś mścił się na Eltonie, wina leży po obydwóch stronach, a nie tylko jego. Odpuść.

Nie chciałam, by nasza relacja odbiła się na mężczyźnie w taki sposób. Razem z Gabrielem prowadzili interesy, mieli ze sobą wiele wspólnego i nie mogłam pozwolić, by to wszystko zaprzepaścili z takiego powodu. Nie chciałam, by ich przyjaźń dobiegła końca ze względu na mnie, jeszcze wszystko mogło wyglądać normalnie, albo chociaż prawie tak jak przedtem, jeśli załatwimy to jak dojrzali ludzie.

— Nie będę na ciebie krzyczał, Maddy. Wciąż stoję przy tym, że Elton cię wykorzystał. Nie traktuje cię na poważnie i nie daj mu się zwieść — warknął przez zaciśnięte zęby i usiadł na przeciwko. Utrzymywanie z nim kontaktu wzrokowego przynosiło mi wiele trudności, więc czułam się bardzo niekomfortowo. To nie powinno w ogóle mieć miejsca. — Spodziewałbym się wszystkiego, ale nie tego.

— Nie ty jedyny — mruknęłam beznamiętnie i wzięłam głęboki wdech, dodając: — Prawda jest taka, że jestem w nim zakochana od kiedy tylko stałam się nastolatką. Zawsze mi imponował, czułam się z nim dobrze i skrycie marzyłam, żeby zwrócił na mnie uwagę, czego nie zrobił do momentu aż nie stałam się dorosła. Dopiero dwa miesiące temu zasugerował mi, że moje uczucia mogą być odwzajemnione.

Mój brat skrzywił się, jakby te słowa raniły jego uszy. Mówiłam samą prawdę i chciałam, by to docenił.

— Wiem, że wiele nas dzieli i to nie powinno mieć miejsca, ale trudno, stało się. Dlaczego nie możesz tego zaakceptować? — jęknęłam z bólem, który rozsadzał moje serce. — Elton to najbardziej zaufana ci osoba, wiesz, że nigdy mnie nie skrzywdzi. On traktuje mnie tak, jak nikt inny jeszcze tego nie robił!
Z żadnym innym mężczyzną nie będę tak bezpieczna i szczęśliwa, jak z nim.

Jego mina wciąż pozostawała chłodna, mimo słów, które wypowiadałam. Siedział na przeciwko mnie, jakby był zbudowany ze stali i niezdolny do jakiejkolwiek zmiany. Obawiałam się, że nic na niego nie wpłynie i ta sprawa tak szybko się nie rozwiąże.

— Przestań pieprzyć, Madelaine — odpowiedział ostro, na co wciągnęłam gwałtownie powietrze, rozpoznając kierunek, w jakim zmierzała nasza rozmowa. — Elton nigdy nie był z żadną kobietą dłużej niż miesiąc, nie traktuje związków poważnie, a ty dałaś się nabrać jak zwykła gówniara. Nie pomyślałaś co będzie, gdy się rozstaniecie, a my wszyscy będziemy do końca tkwić w tym niekomfortowym trójkącie?

Zwilżyłam wargi językiem i opadłam na kanapę, przymykając z bezsilności powieki. Był zbyt uparty, bym go przegadała.

— Gabriel, ja nie chciałam... Nie zrobiłam tego specjalnie, naprawdę.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz