Rozdział czternasty

15.7K 539 97
                                    

Szliśmy cichym parkiem, przez moment milcząc. Kolacja przebiegła miło, sporo rozmawialiśmy i odniosłam wrażenie, że między nami jest po prostu inaczej. Wydawało mi się, że przestał postrzegać mnie jak dzieciaka, a zrozumiał, że byłam dorosła i potrafiłam dać sobie radę sama.

Marzyłam, żeby było tak już zawsze, ale jednocześnie wiedziałam, że to niemożliwe. Elton nie był mój, a ja choć już od długiego czasu byłam jego, nie mogłam liczyć na nic więcej z jego strony oprócz spotkań, które mieszały mi w głowie i dawały pustą nadzieję.

Co, jeśli nagle sobie kogoś znajdzie? Odejdę na boczny tor i będę cierpiała, żałując, że to nie ja jestem przy jego boku.

Teraz było miło i tylko to się liczyło. To, co nadejdzie... nie miało dla mnie w tamtej chwili większego znaczenia.

Skupiłam na nim swoją uwagę, gdy ściągnął z siebie swoją marynarkę i bez słowa okrył nią moje zmarznięte ramiona, przez co jej zapach i ciepło natychmiast mnie otuliły.

— Dziękuję, bałam się zapytać... — kącik moich ust drgnął, gdy zacisnęłam dłoń na marynarce.

Nie byłam przygotowana na spacer, więc nie wzięłam nic na wierzch, a z racji, że robiło się późno, było mi zimno w samej sukience na grubych ramiączkach.

A może po prostu zrobiłam to specjalnie, by sprawdzić, jak wielkiem dżentelmenem jest Elton.

— Zorientowałem się po twoich trzęsących się ramionach, wystarczyło powiedzieć — odpowiedział łagodnym tonem, który ujmował moje serce. — Nigdy bym ci nie odmówił, nawet jeśli to ja miałbym marznąć.

Elton zdecydowanie zdał test na dżentelmena i to z oceną celującą!

— Jeśli ty miałbyś marznąć, to bym nie poprosiła... — rzuciłam w odpowiedzi natychmiast. — Często tu przychodzisz?

Brunet poderwał lekko głową i wbił wzrok w ścieżkę przed nami. Całe szczęście, że park był niemal pusty i mogliśmy czuć się swobodnie. Nikt nas nie obserwował ani nam nie przeszkadzał, było idealnie.

— Nieczęsto. Ale kiedyś lubiłem to miejsce, przychodziłem tu z mamą i siostrą — wyjaśnił, a ja słuchałam go uważnie. Uwielbiałam, gdy o czymś opowiadał i dzielił się ze mną swoimi historiami. Do tej pory tak niewiele o nim nie wiedziałam, że pragnęłam usłyszeć wszystkie możliwe historie z jego życia. — Mój ojciec miał problemy z alkoholem. Był uzależniony i był taki okres, gdy mama często wyprowadzała nas z domu, byśmy nie musieli na to patrzeć.

Dotknęłam z czułością jego ramienia, chcąc dodać mu wsparcia i pokazać, że naprawdę go słuchałam oraz doceniałam to, że powoli się przede mną otwierał.

Matko, miałam ochotę skakać do nieba, bo to oznaczało, że mi ufał. Do tej pory tego nie okazywał, a nasze rozmowy sprowadzały się do kilku, niezobowiązujących zdań, gdy po prostu chciał mnie zagadać.

— Spędziłem tu wiele czasu, ale nie należał on jednak do najprzyjemniejszych. Mama płakała, rozmawiała przez telefon, a ja zajmowałem się moją siostrą, bo była wtedy jeszcze niewielkim dzieckiem, a ja nie chciałem, by tego wszystkiego słuchała — dodał, po czym zerknął na mnie z góry, na co posłałam mu słaby uśmiech.

W jego wzroku czaiła się jakaś delikatność, której nie dało się dostrzec zbyt często. Zazwyczaj był taki beznamiętny, nie potrafiłam nic wyczytać z jego wzroku, lecz teraz było inaczej.

Zrobiliśmy krok na przód.

— Ile lat ma twoja siostra? Nigdy o niej mi nie wspominałeś — zauważyłam po chwili, gdy wciąż szliśmy razem, a ja trzymałam się jego ramienia, co najwidoczniej żadnemu z nas nie przeszkadzało.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz