Rozdział trzydziesty szósty

10.6K 378 27
                                    

Usiadłam na ławce z małym w ramionach i uśmiechnęłam się do Darcy, która ciągnęła wózek. Cassio trzymał mnie za końcówki włosów, rozglądając się dookoła parku, w którym byliśmy.

— I jak z mamą? — zagadnęłam ją, gdy już usiadła obok nas.

— Chyba dobrze. Przeprosiła mnie i w końcu dużo pomaga mi przy małym — odpowiedziała zbyt beznamiętnie, bym jej uwierzyła.

— Nie brzmisz na szczęśliwą — podsumowałam cicho i zakołysałam chłopczyka w swoich ramionach, całując jego malutkie rączki.

Cassio od razu zdobył moje serce i wyglądało na to, że ja również przypadłam mu do gustu. Nie bał się mnie, a gdy brałam go w ramiona wydawał się spokojny, więc Darcy miała chwilę dla siebie. Czuwałam nad nim ostatnio całą noc, odciążając zmęczoną przyjaciółkę i choć było to ciężkie zadanie, mały przyzwyczaił się do mnie.

— Dziwnie się czuję. Kocham małego i jestem wdzięczna, że jest cały i zdrowy, ale nie mogę poradzić nic na to, że czuję pustkę. Oprócz niego, nic mnie nie cieszy i jak myślę, że nasze życie zawsze będzie już takie nijakie, to chce mi się wyć — przyznała szczerze z bólem w głosie, od którego zapiekło mnie w klatce piersiowej.

Westchnęłam i zwilżyłam usta językiem, próbując znaleźć odpowiednie słowa, by ją pocieszyć.

— Darcy, to normalne po ciąży. Ostatni czas kosztował cię wiele nerwów, dopiero teraz to wychodzi na wierzch. Może powinnaś udać się do specjalisty, który z tobą porozmawia? — poleciłam jej z lekkim uśmiechem. — Na pewno lepiej się poczujesz, gdy porozmawiasz z kimś, kto cię zrozumie. Być może to depresja poporodowa, w końcu często się zdarza.

Wydarzenie takie jak poród, to wielkie przeżycie dla kobiety. To normalne, że kosztował ją wiele nerwów i bólu, a teraz wszystkie odbija się na jej psychice.

— Nie wiem, czy jest sens. Czuję się po prostu samotna, to całe macierzyństwo nie wygląda tak, jak sobie zawsze wyobrażałam. Miałam mieć partnera, który będzie mnie wspierał, wychodził z naszym dzieckiem na spacery i pomagał mi w nocy. Niby mam mamę, ale wiesz, że to nie to samo — blondynka pokręciła głową z rozpaczy, a jej dolna warga zadrżała, przez co dotknęłam jej ramienia, okazując wsparcie.

Nie wyobrażałam sobie nawet, jak ciężkie oraz przygnębiające musiało to dla niej być. Nigdy nie chciałabym znaleźć się w jej skórze i przechodzić przez ten okres sama, bez partnera.

— Naprawdę mi przykro, kochanie.

— Wiem, Mads, wiem... — sapnęła bezsilnie i schowała twarz w dłoniach. — Czuję się złą osobą, bo mały powinien być dla mnie wystarczający, a ja wciąż czuję żal i smutek. Czy to czyni mnie złą mamą?

Boże, jej słowa rozdzierały moje serce na strzępy. Ciężko mi było patrzeć, jak moja niegdyś zawsze uśmiechnięta, szalona przyjaciółka, traciła swój blask i znikała.

— Darcy, oczywiście, że nie. Masz prawo do smutku, to normalne, że jest ci ciężko. Kochasz małego i wiem, że zrobisz wszystko, by było mu dobrze, to czyni cię właśnie najlepszą mamą na świecie — wyjaśniłam jej łagodnym tonem, spoglądając przelotnie na chłopca, który powoli zasypiał.

Gdy patrzyłam na jego łagodną, uroczą twarz, czułam ukłucie w sercu. Cassio powinien mieć ojca i wychowywać się w pełnej rodzinie, zasługiwał na to. Był taki mały i niewinny, a ja chciałam dać mu całe dobro tego świata.

Pocałowałam go w głowę, na której miał błękitną czapeczkę i przykryłam go szczelniej kocykiem, by nie było mu chłodno.

— Będzie lepiej, naprawdę. Teraz to wciąż jest dla ciebie nowe i przytłaczające, ale w końcu zrozumiesz, że Cassio cię uratował — oznajmiłam z lekkim wzruszeniem i stwierdziłam, że jestem ciepłą kluchą przez małego. Obudził we mnie instynkty, o których wcześniej nie miałam pojęcia.

Ryzyko |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz