Zaczęłam mieć coraz większe problemy z oddychaniem, gdy poczułam ramiona oplatające mnie. Przytulił mnie i zaczął głaskać mnie uspokajająco po głowie, przy tym mówiąc mi cicho do ucha, że wszystko będzie dobrze. Jednak ja wiedziałam, że nic nie będzie dobrze. Po chwili już się uspokoiłam i spojrzałam swoimi spuchniętymi i czerwonymi oczami na Lokiego.
- On przyjdzie i nie będzie dobrze.
Tylko tyle powiedziałam po czym wyrzuciłam go magia z pokoju, od razu zabezpieczając go zaklęciami, aby Loki nie mógł wejść. Położyłam się na łóżku i znowu zaczęłam płakać. Najpierw godzinę, później dwie, trzy aż w końcu zasnęłam z przemęczenia.
Rano szybko się wykąpałam i ubrałam:
Od razu po tym poszłam do jaskini. Usiadłam po turecku na wodzie i zaczęłam medytować, żeby się uspokoić i w spokoju pomyśleć.
Tymczasem w domu Bartonów:
Narrator 3 - osobowy
Każdy chodził poddenerwowany w domu. Jak Stark zadał w wczorajszej grze to pytanie, wszyscy nagle wytrzeźwieli. Mieli wyrzuty sumienia, że po tym co się stało chcą ją zostawić na kolejne z jej bratem spotkanie tylko, że sam na sam bez nikogo w pobliżu.
Miało się to odbyć dzisiaj gdy pojechali by do miasta po zakupy do kuchni. Nie byłoby wtedy nikogo to czyli tak jak zażądał sobie jej tata.
No dodatek złego nie mogli nigdzie znaleźć białowłosej. Szukali by pewnie dalej gdyby Loki im nie powiedział, że poszła do sadzawki w lesie, aby odreagować.
Gdy było coraz bliżej spotkania bohaterowie mieli mieszane uczucia. Czy pojechać czy może gdzieś się przyczaić i w razie potrzeby pomóc. Nie którzy jeszcze myśleli nad tym, aby czarnowłosy zrobił się niewidzialny i po prostu obserwować w razie czego reagować. Żadne jednak z pomysłów nie zostało rozważanych z innymi.
Loki za to siedział na łóżku podrzucając sobie jakiś przedmiot. Myślał nad tym co zrobić w tej sytuacji z jednej strony chciałby zostać, aby pomóc, z drugiej jednak obejmowała go umowa która podpisali.
Chociaż od kiedy on przestrzega jakichś umów czy zasad. Pomyślał nad tym i przypomniał sobie słowa Odyna, że jeśli złamie chociaż jedną zasadę która go obejmuje znowu trafi do więzienia.
Z trudem wszyscy odjechali, przed tym informując Sabinę, żeby przyszła do domu. Gdy jechali minęli się z czarnym dużym autem z pociemnanymi szybami. Wiedzieli kto to i niebyli ani trochę z tego zadowoleni, ale co mogli zrobić.
Dużo, jednak nic z tym nie zrobili.Pov. Sabina
Pod dom podjechał jakiś czarny duży samochód. Zdziwiłam się ponieważ nikt w domu nie miał takiego auta. Wysiadł z miejsca pasażera mój brat i od razu ruszył do drzwi. Bez pukania otworzył je i rozglądając się po pomieszczeniu podszedł do mnie.
- Wiesz, miałem z tobą co innego dzisiaj robić, ale pewni ludzie dali mi za ciebie niezłą sumkę więc...- złapał mnie mocno za ramię ciągnąc do wyjścia. Wyrywałam się jak tylko mogłam, ale on cały czas mnie albo kopał w brzuch, albo dawał z liścia.
Zapierałam się nogami coraz mocniej gdy chciał mnie wepchnąć do auta. Pomogli mu jednak osoby które były w środku. Związali mi ręce i zakleili buzię, przypięli mnie mocno pasami do siedzenia i ruszyli. Jak tylko mogłam rozejrzałam się i zobaczyłam na wojskowych mundurach które mieli ci ludzie czerwoną czaszkę z mackami.
Hydra. Mój przyrodni brat sprzedał mnie Hydrze. Kierowca zatrzymał się po jakimś czasie drogi. Spojrzałam wolno i zobaczyłam dom w którym się wychowywałam. Dał Davidowi kopertę z pieniędzmi.
- Miło się robi z wami interesy. Myślę, że do zobaczenia.- powiedział po czym wyszedł.
Nie wiem dlaczego ale znowu zaczęłam się wyrywać z tych pasów chociaż wiedziałam, że to bez sensu. Bez problemu bym je rozerwała, ale nie chcę pokazywać tego co umiem. Mężczyzna siędacy obok mnie wziął strzykawkę z kieszeni i wbił mi ją w szyję, a ja poczułam się bardzo senna.
^_________^^_________^^_________^^______^
Obudziłam się cała obolała na zimnej i mokrej podłodze. Nadgarstki i plecy najbardziej mnie bolały. Wstałam podpierając się o ścianę, aby nie upaść bo nadal nie miałam zbytnio siły. Mimo, że substancje takie jak środki nasenne nie powinny na mnie działać to te zadziałały tylko dlatego, że byłam osłabiona przez płacz całą noc.
W bardzo małym pokoiku nie było nic oprócz wilgoci i starych drzwi które wyglądały jakby miały za chwilę runąć na ziemię. Podeszłam do nich i lekko otworzyłam. Zobaczyłam tam łazienkę była tam umywalka wanna i zlew, ale nie będę mówiła jak dokładnie wyglądała bo to by nie był przyjemny opis.
Weszłam bardziej do środka i na ścianie obok przejścia było popękane lustro. Cofnęłam się jednak szybko do tamtego więzienia i zamknęłam drzwi do "łazienki". Naprawdę jeśli nie będę musiała to na pewno tam wchodzić nie będę.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam w jednym rogu celi i czekałam na cokolwiek. Długo jednak czekać nie musiałam bo jakieś pięć do dziesięciu minut nie wiem tutaj traci się poczucie czasu jak nie masz okien lub zegarka. Nawet pojęcia nie wiem czy jest noc czy dzień.
Ktoś otworzył pancerne drzwi. Wszedł mężczyzna niezbyt dobrze zbudowany więc na pewno żołnierzem nie był. Miał jakiś dziwny garnitur z broszką Hydry. Obstawiałam, że to szef bo wokół niego pojawili się obrońcy z załadowaną bronią. Uśmiechnął się do mnie psychopatycznie.
^_________^^_________^^_________^^_____^
843 słów
CZYTASZ
Przypadek nie sądzę |Loki | Avengers|
General FictionSabina pewnego dnia spotyka czarnoskórego mężczyznę w salonie rozmawiającego z jej ojcem. Każe jej zamieszkać na jakiś czas w Avengers Tower. Kogo spotka w wieży i jak poradzi sobie z uczuciem którego nigdy nie czuła. Jak zaakceptuje nowych przyjaci...