...pod stałą kontrolą.

524 28 4
                                    

    Pierwsze zdanie brzmiało tak...

Test na ojcostwo Chris Scoot

Data wymazu: 30.06.2013

Data wykonania testu: 15.07.2013

Ten dokument do mojego taty przyszedł w drugi dzień mojego porwania. Zrobił on też go przed moimi urodzinami które są szóstego lipca, ale na moich urodzinach zachowywał się normalnie jakby nie miał żadnych zastrzeżeń, że nie jestem jego córką. To by też wyjaśniało dlaczego tak chłodno mnie przywitał jak wróciłam do domu choć to nadal nie trzyma się kupy. Już wtedy wiedział, że nie jestem jego córką, a własna żona go zdradziła. Ale dobra najpierw muszę sprawdzić czy moje przepuszczenia są dobre.

Ominęłam te wszystkie rubryki z jakimiś badaniami cukru czy co tam jest i szukałam tylko jednego zdania. Jednego słowa czy test jest pozytywny i wtedy moje domysły byłyby błędne, albo negatywny wtedy miałabym rację. I znalazłam to jedno słowo.

Negatywny

To czyli moje domysły były prawdą. Ale jestem ciekawa kto jest moim prawdziwym ojcem choć mam pewne przeczucie, które mnie nigdy nie zawodzi. Wzięłam więc zdjęcie mamy z tamtym gościem i przyjrzałam mu się dokładniej. I moje przeczucie znowu nie zawiodło po pierwsze na zdjęciu widać było już lekko większy brzuszek. Po drugie miałam takie same oczy jak ten mężczyzna i podobne rysy twarzy.

Zawsze się zastanawiałam w kogo się bardziej wrodziłam czy w mamę czy tatę, a jak kiedyś myślałam że Chris jest moim ojcem to myślałam że w mamę. Jednak teraz widzę, że wrodziłam się w ojca tylko którego nigdy nie poznałam i nie zobaczyłam na oczy. Odwróciłam to zdjęcie i zaskoczyła mnie data która była na nim.  27.05.1996. to była data w której mój przybrany ojciec oświadczył się mamie i świętowania również jej ciąży.

Zdjęcie na którym moja rodzicielka całuje się z tym mężczyzną jest ta sama data z dopiskiem " Jeszcze będziemy razem". Napisane przez moją mamę. Oczy zaszły mi łzy nie mogłam uwierzyć, że ona cały czas pewnie chciała do niego wrócić i przy pierwszej lepszej okazji po prostu upozorowała swoją śmierć. Pewnie teraz sobie żyją szczęśliwie i może faktycznie mam jakieś rodzeństwo.

Rzuciłam tym wszystkim o stół przez co skrzyneczka która stała na rogu upadła i całkiem się roztrzaskała. Ukucnęłam przy niej aby ją podnieść gdy z podstawy wyleciała koperta, a co najdziwniejsze była ona zaadresowana do mnie. Chwyciłam ja drżącymi rękami bo już bałam się dowiadywać więcej na temat swojej "rodzinny". Otworzyłam i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to pismo mamy.

Droga Córeczko.

Na samym początku przepraszam, że cię zostawiłam. Jednak od początku jak wiesz nie jesteś zwykłym człowiekiem masz moce które są bardzo silne. Ja i Twój prawdziwy tata pochodzimy z dziesiątej planety Xarter. Jest ona uznawana za legendę ale istnieje naprawdę. Pewnego dnia jednak jednak odnalazł ktoś nasza planete i ja zaatakował. Byłam wtedy na początku ciąży więc zesłano mnie na Midgard dla bezpieczeństwa bo byłam tam królową. Gdy wojna tam trwała poznałam na ziemi Chrisa zakochał się we mnie i po krótkim czasie mi się oświadczył. Tego też dnia na ziemię przybył mój ukochany i powiedział abym znalazła tutaj kogoś aby się zaopiekował naszą dwójką, a jak wyremontuje całą planetę przyjdzie po nas i będziemy żyć jak normalna rodzina. Dlatego też zgodziłam się na te zaręczyny. Plany się jednak pokomplikowały gdy złapała mnie Hydry, akurat w dzień przeprowadzki na naszą rodzinną planetę. Właśnie też dlatego zostawiłam cię na ziemi z twoim ojczymem który dowiedział się przez badania, że nie jesteś jego córką przez co mocno się wtedy pokłóciliśmy. Pewnie się zdziwiłaś dlaczego twoja krew jest w połowie człowieka w połowie Xartanki, otóż mój ukochany Lucas też jest w połowie człowiekiem i masz te geny. Jeszcze raz cię przepraszam, ale wiedz że pewnego dnia przybędziesz na rodzinną planetę i będziesz nią rządzić bo jesteś moją pierworodną.

Mama.

To jest chyba jakaś kpina. Po pierwsze to jaką ja do kurwy nędzy zostanę królową jakiejś planety o której istnieniu nikt nie ma pojęcia. Po drugie to nie jest żadne wyjaśnienie dlaczego mnie tu zostawiła. Do moich oczu znowu zebrały się łzy, ale już ich nie powstrzymywałam. Teleportowałam się do mojego pokoju i zniszczyłam moją iluzję. Położyłam się na łóżku brzuchem do dołu i płakałam cicho w poduszkę.

Po dłuższym czasie wstałam wzięłam piżamę z garderoby i poszłam wziąć kąpiel której naprawdę potrzebuje. Nalałam sobie wody do wanny i dodałam jakiegoś olejku. Weszłam i siedziałam tam dopóki woda nie stała się zimna. Ubrałam się i wyszłam z łazienki, podeszłam od razu do książki która zaczęłam dzisiaj czytać aby odpędzić nie przyjemne myśli krążące mi po głowie.

Była już dwudziesta i od dwóch godzin czytam i jestem już w połowie. Zdziwiłam się, że Loki nie był dzisiaj wogule u mnie aby porozmawiać, pooglądać coś czy po prostu w ciszy spędzić ze sobą czas. Wyszłam z pokoju zobaczyć czy coś się dzieje bo dopiero teraz też ogarnęłam, że jest podejrzanie cicho.

Szłam ostrożnie przez korytarz będąc gotowa na oparcie jakiego kolwiek ataku z każdej możliwej strony. Gdy byłam bliższa salony zaczęłam słyszeć podniesione głosy bohaterów. Był też jeden który kojarzyłam ale nie umiałam dopasować do żadnej osoby która znam.

Oparłam się o ścianę tak aby mnie nie widzieli ale też tak abym ja mogła ich bez problemu słyszeć. Tak wiem, że nie ładnie jest podsłuchiwać ale cóż takie życie.

- To jest dziecko więc oby dwa wyjścia są nie odpowiednie.- wykrzyczał Stark do jak się okazało pirata.

- Ona jest nie bezpieczna więc albo zostanie Avengerem i będzie pomagała, albo zostanie zamknięta w specjalnej celi  z możliwością wyjścia raz na tydzień.

- Powtórzę jeszcze raz to jest dziecko i po pierwsze powinna skończyć szkołę, a po drugie aby mieć nad nią kontrolę może zamieszkać już na stałe w wieży. Wtedy to będzie twoja specjalna cela tylko, że w luksusowej wieży i z wychodzeniem bez ograniczeń tylko z osobą towarzyszącą. Bez bycia w drużynie i bez jakiejś klatki.- cały czas upierał się przy swoim Stark.

- Dobrze niech ci będzie, ale teraz będę przychodził o wiele więcej razy niż dotychczas.

Słyszałam że kieruje się do wyjścia więc szybko przeteleportowałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku i nie mogłam uwierzyć słowom jakie tam padły. Tarcza naprawdę postrzega mnie za zagrożenie które trzeba gdzieś zamknąć lub mieć pod stałą kontrolą.

^_________^^_________^^_________^^______^

1016 słów

Przypadek nie sądzę |Loki | Avengers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz