...powiedziałam im wszystko.

506 27 3
                                    

    Pov. Stark

- Co my mamy z tym zrobić?- zapytała po raz kolejny przejęta Wanda.

Siedzieliśmy w salonie w sumie to nawet się z niego nie ruszaliśmy ponieważ wczoraj tutaj zasnęliśmy. Jednak dzisiaj w okolicy piątej rano obudziły nas krzyki. Przez to, że mieliśmy wszyscy potwornego kaca (który minął od razu po tym co się dowiedzieliśmy) dlatego też zapytaliśmy się F.R.I.D.A.Y co się stało. Wtedy właśnie nasz kac zniknął. Moja sztuczna inteligencja powiedziała, że Sab obudziła się z krzykiem z jakiegoś koszmaru, a jak się zapytaliśmy co teraz robi, powiedziała że jest w łazience a tam kamer nie ma. Jednak po skanie po wyjściu odnotowała rany cięte w okolicach nadgarstka które zrobiła sobie sama.

Dlatego teraz siedzimy i nie wiemy po pierwsze jak z nią o tym porozmawiać i nie tylko w sumie o tym. Po drugie co z tym zrobić czy załatwić jakiegoś psychologa czy co. Tak rozmawiając doszliśmy do wniosku, że musimy z nią poważnie porozmawiać i szczerze bo nie ukrywajmy dużo spraw jest nie wyjaśnionych i zamiecionych pod dywan.

- Przede wszystkim trzeba zrobić z nią poważna, szczerą rozmowę jak mówiliśmy, a później będziemy się zastanawiać czy wynająć jakiegoś psychologa. Najlepiej jest to też zrobić teraz aby o tym nie zapomnieć, ani żeby się nie pogorszyło. - wszyscy pokiwali głowami, że się zgadzają ze mną.- Więc jak się zgadzacie to... F.R.I.D.A.Y powiedz Sabinie aby przyszła do salonu o godzinie jedenastej.

- Dobrze.

- Dlaczego nie od razu, teraz?

- Musimy się do tej rozmowy odpowiednio przygotować.- odpowiedziałem Stevowi. Pokiwał ze zrozumieniem głową i wszyscy zaczęli się zbierać do pokoi aby tak jak mówiłem przygotować się na zapewne długą rozmowę.

Pov. Sabina

Do spotkania w salonie mam jeszcze czterdzieści minut więc odłożyłam książkę i postanowiłam przebrać się z piżamy. Weszłam do garderoby i wzięłam ubrania.

 Weszłam do garderoby i wzięłam ubrania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przebrałam się myśląc nad powodem spotkania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przebrałam się myśląc nad powodem spotkania. Popatrzyłam na godzinę i stwierdziłam, że zdążę jeszcze włosy zapleść w jakąś fryzurę aby mi nie przeszkadzały.

 Popatrzyłam na godzinę i stwierdziłam, że zdążę jeszcze włosy zapleść w jakąś fryzurę aby mi nie przeszkadzały

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zaplotłam i od razu ruszyłam do salonu bo zastały dwie minuty. Wchodząc do pomieszczenia zobaczyłam, że wszyscy na mnie czekają z poważnymi minami. Przełknęłam z trudem ślinę czując wzrastający strach i niepokój który mną od razu zawładnął. Usiadłam na jedynym wolnym miejscu to czyli na fotelu idealnie postawionemu naprzeciwko ich. To nie był przypadek, że akurat tutaj muszę siedzieć i już to wiem. Coś się kroi.

- Sabino musimy z tobą poważnie porozmawiać. Oczekujemy szczerej rozmowy.- powiedział jako pierwszy poważny Stark. Śmiać mi się trochę chciało bo miałam już dużo tych ich "poważnych rozmów" i jakoś zawsze  kończyło się tym, że jest zabawa.- I nie ta rozmowa będzie w pełni poważna a nie jak tamte.

Okej. Dobra przestało mi być do śmiechu bo widzę, że mówi prawdę. Tylko o czym oni chcą ze mną gadać?

- Na początku zaczniemy od łatwiejszych spraw czyli, twoje moce. Powiedz nam proszę jakie masz zdolności bo zawsze nas zbywałaś.

- Umm...- gula ogrzęsła mi w gardle. Dobra faktycznie chcą poważnej rozmowy.- No to mam moce takie jak Wanda, ale i dodatkowo władanie nad źywiołami, bycie niewidzialną, super siłę, szybszy metabolizm i szybsza regeneracja.- powiedziałam cicho tak jak napoczątku naszej znajomości. Znów bałam się odezwać, a nie miałam tak długo, że aż samo to uczucie strachu jest nowe jak i takie znane.

- Dobrze, jak podniosłaś młot Thora?

- Sama nie wiem po prostu wzięłam za uchwyt i podniosłam. Dlaczego jestem godna nie wiem.

- Okej, następne pytanie. Już wchodzimy w strefę która nie będzie ani trochę przyjemna.- przestraszyłam się na te słowa bo po tych dwóch pytaniach miałam dość, a co dopiero jak dopiero miało zacząć być nie przyjemnie.

- Dlaczego nic nie jesz?- popatrzyłam na Steva zaskoczona. Jednak zauważyli. - Myślałaś, że nie zauważymy jak nie jesz. Nawet spytaliśmy się F.R.I.D.A.Y kiedy ostatnio coś jadłaś i się okazało, że cztery dni temu. A jak nam powiedziała co zjadłaś to nie mogliśmy w to uwierzyć. Na cztery dni starcza ci jedno jabłko. Jesteś wogule głodna? Teraz w tej chwili.

Pokręciłam głową na nie. Mi naprawdę starcza jedno jabłko na pięć czy sześć dni.

- To czyli mamy rozumieć, że popadłaś w anoreksję i wogule chyba nie starasz się jej wyleczyć.- Znów pokiwałam głową tylko tym razem na tak.

Miałam cały czas spuszczoną głowę w dół i bawiłam się palcami które stały się nie zwykle ciekawe. Nie miałam też odwagi aby na nich spojrzeć a wiedziałam, że najgorsze dopiero przedemną i się nie myliłam. Steve do mnie podszedł uklęknął przede mną i złapał moje dłonie. Nie wiedziałam o co chodzi gdy zaczął podwijać rękawy bluzki. Oni wiedzieli. A ja tak się teraz bałam. Bałam się, że teraz będę musiała im to wszystko opowiedzieć. Przerażała mnie myśl, że nie dość, że wiedza to jeszcze to zobaczą. Moje tajemnice zostały odkryte, a ja nadal nie chciałam ich ujawniać ale no cóż jednak nadzieja na ukrycie została zgaszona gdy pierwszy rękaw był już w górze.

W moich oczach stanęły łzy gdy zobaczyłam dzisiejsze ranh jak i blizny po starych ranach. Rękaw drugi poszedł do góry a na już nie hamowałam łez które jedna po drugiej spływały po moim policzku. Prawa ręka wyglądała lepiej bo miała tylko blizny. Gorzej lewa ponieważ ona najczęściej jest okaleczania tak samo jak moja prawa nogą dokładniej udo i łydka.

- O matko.- wyrwało się Natashy i Wandzie w tym samym czasie. Widziałam, że miały łzy w oczach gdy to zobaczyły. Podeszły do mnie odganiając Steva i usiadły przedemną, jedna biorąc lewa rękę druga prawą. Mi nadal leciały łzy i nie chciały przestać.

- Dlaczego?- zapytał Stark. Nigdy bym się nie spodziewała ale też miał łzy w oczach tak jak wszyscy, nawet Loki ale on stanął gdzieś w rogu aby tego nie było widać.

- Wszystko zaczęło się po śmierci mamy...- powiedziałam im wszystko, nawet o moich próbach samobójczych i o koszmarach. Musiałam po prostu musiałam to powiedzieć bo za długo trzymałam to w sobie. Wszyscy pod kończeniu mojego monologu mnie przytulili i powiedzieli, że teraz będą mnie pilnowali jak oka w głowie i nie pozwolą aby stała mi się znowu krzywda czy to zrobiona przez samą siebie czy kogoś innego.

Zdecydowali, że zamieszka ze mną Loki w jednym pokoju bo jemu ufam najbardziej i mam z nim najlepszy kontakt. Zgodziłam się i właśnie bożek teraz pakuje swoję rzeczy do mojego pokoju. A ja od razu walnęłam się na łóżku zmęczona wszystkim co się dzisiaj stało.

^_________^^_________^^_________^^______^

1043 słów.

Przypadek nie sądzę |Loki | Avengers|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz