Kierowaliśmy się właśnie w stronę bifrostu. Wczoraj gdy ustaliliśmy, że lecimy ich ostrzec poszliśmy spać aby z samego rana wrócić na ziemię. Jednak przy wyjściu z zamku zatrzymał nas strażnik oznajmując, że Odyn mnie wzywa do siebie. Więc poszliśmy od razu w tamtą stronę aby nie tracić zbędnie czasu.
Weszłam przez wrota które jak zawsze otwierają żołnierze. Podchodząc pod tron jak zawsze się ukłoniłam.
- Domyślam się co chcecie zrobić i od razu mówię żebyś cię się pospieszyli, ponieważ jak się dowiedzieliśmy ma on już dwa kamienie. Na ziemi aktualnie jest też ich dwa więc pewnie wasza planeta będzie następna. Ale chciałabym ci coś jeszcze dać zanim opuścicie Asgard. Choć za mną.- wstał z tronu i zaczął kierować się za niego. Przez drzwi które tam były zeszliśmy w dół po schodach. Gdy schody się skończyły szliśmy długim korytarzem które na końcu miał wielkie grube wrota, a wokół nich w tym małym pomieszczeniu stało chyba z ośmiu strażników.
Jak oni się tu pomieścili.Gdy zobaczyli króla zaczęli je otwierać, a gdy już do zrobili ukazał się pokaźnych rozmiarów skarbiec. Szłam nadal za starcem który szedł cały czas w głąb pomieszczenia. Gdy już zaczęło wokół być coraz mniej rzeczy zaczęłam się trochę bać. W pewnym momencie w końcu przystanął przy ścianie wokół nie było żadnego artefaktu.
- To jest księga która od zawsze była tajemnicą wiedźm i czarodziei. Otóż nikt ale to nikt nawet ja nie mógł tej księgi otworzyć, albo nawet podejść za blisko bo jest wokół niej bariera. Run też nie potrafili odczytać przynajmniej nie wszystkich. Jednak gdy przybyłaś do zamku stało się coś dziwnego te pęknięcia w ścianach wokół książki i same werzeźbienia w niej samej zaświeciły się na zielono. Wtedy dostrzegłem, że na okładce jest postać wiedźmy najpotężniejszej ze wszystkich istot i bytów. Dokładniej jest to księga Szmaragdowej Wiedźmy. Dlatego teraz potejdź do niej i weź to co twoje. - wskazał ręką na księgę.
(Uznajmy, że na tym drzewie jest jakaś postać ok?)
Podeszłam powoli do księgi i wyciągnęłam powoli do niej rękę pamiętając, że jest jakaś tarcza obronną. Jednak gdy nic mnie nie odepchnęło, dotknęłam jej dwiema rękami i podniosłam. Nagle książka zaświeciła się na jasno zielono i wyleciała mi z rąk. Gdy oślepiające światło zniknęło zobaczyłam, że lata ona nad moją głową otwarta.
- A tyle się każdy męczył żeby ją otworzyć, a ona sama się otworzyła.- wzięłam księgę i ją zamknęłam postanawiając obejrzeć ją dokładnie na ziemi.
- Możemy wracać?- zapytałam. Wszechojciec tylko kiwnął głową i wyszliśmy z skarbca. Pożegnałam się gdy już byliśmy w sali tronowej pożegnałam się i wyszłam do wyraźnie zirytowane go bożka.
- Dłużej się nie dało?- zapytał po czym spojrzał na to co trzymam w rękach.- Jak to możliwe, że ja wzięłaś? Jeszcze powiedz, że ona się otworzyła. Próbowałem to zawsze zrobić.
CZYTASZ
Przypadek nie sądzę |Loki | Avengers|
General FictionSabina pewnego dnia spotyka czarnoskórego mężczyznę w salonie rozmawiającego z jej ojcem. Każe jej zamieszkać na jakiś czas w Avengers Tower. Kogo spotka w wieży i jak poradzi sobie z uczuciem którego nigdy nie czuła. Jak zaakceptuje nowych przyjaci...