Rozdział 17

864 58 88
                                    

Powinna poczuć ulgę, prawda? Więc dlaczego efekt był zupełnie odwrotny do zamierzonego? Ten chłopak prał jej mózg, nie robiąc zupełnie nic. Ściskał ją w swoich ramionach i nie chciał wypuścić. Był jak wnyki, podczas gdy ona stała się zwierzyną, która w nie wpadła. Im bardziej starała się wyszarpać, tym mocniej wpadała w jego sidła. Jednak podjęła decyzję. Najlepszą z możliwych. Najlepszą dla nich oboje.

-Jake, co Ty ze mną robisz?-wykrztusiła, zanosząc się płaczem.

To był czas tylko dla niej i dla jej emocji. Potrzebowała przetrwać tę burzę po swojemu, we własnym tempie. Właśnie zakończyła pewien etap swojego życia. Okres, który był najcudowniejszy i najgorszy zarazem. Słodko-gorzka mieszanka ekscytacji i zauroczenia, okraszona nutą bólu i rozczarowań.

Ten tajemniczy haker rozbudził w niej uczucia, które były dla niej zupełnie obce. Był jej najskrytszym pragnieniem. Każda cząstka jej ciała i duszy chciała być przy nim. Marzyła, aby był obok. Z każdą swoją niedoskonałością, w masce lub bez niej, milczący lub rozgadany, stary, młody, wysoki, niski, wysportowany lub nie. Nieistotne. Najważniejsze, żeby po prostu był i zapewnił ją, że wszystko będzie dobrze.

Ale tego nie zrobi. Dlaczego? Bo była tylko środkiem do jego celu? Bo odwaliła całą brudną robotę? Była posłuszną, zagubioną owieczką, która bez słowa sprzeciwu wykonywała jego rozkazy?

-Tym dla Ciebie byłam, Jake?! Narzędziem, które wrzucasz głęboko do skrzynki, kiedy tylko spełni swoją rolę?!-krzyknęła wprost do telefonu.

Może on właśnie taki był? Bezduszny i wyrachowany. Manipulował nią i całym tym przedsięwzięciem, żeby tylko wszystko poszło po jego myśli. Nie liczył się dla niego nikt poza Hannah. Czy przejął się tym, co stało się z Richy'm? Obawiał się, że przez ten atak Judy wycofa się ze śledztwa. Dlaczego od razu tego nie zauważyła? Wywiódł ją na manowce. Omamił słodkimi słówkami, wmawiając jej, że coś znaczy, że poruszyła jego lodowate serce. Brednie!

Być może wcale nie był taki niewinny jak próbował to przedstawić? Co jeśli pomagała seryjnemu przestępcy? Skoro miał na plecach rząd, musiał zrobić coś nielegalnego. Może sprawa Hannah była jedynie przykrywką i idealną okazją do wybielenia się przed całym światem?

Tylko czy Jake byłby zdolny do czegoś takiego? Sama nie dawała wiary własnym myślom. Dostrzegała jego poświęcenie i zaangażowanie w poszukiwania. Czy człowiek zły do szpiku kości byłby w stanie zrobić tyle co on? Nie miała prawa go osądzać. Nie była w jego skórze. Nie żyła jego życiem. Nie miała zielonego pojęcia, co nim kierowało i z jakich pobudek zachowywał się tak, a nie inaczej.

Nie chciała go znienawidzić. Próbowała zrozumieć i zaakceptować fakt, że musiał odejść. Dla swojego bezpieczeństwa. Gdy będzie mógł, odezwie się. Na pewno. Przecież to Jake. Zawsze wraca.

Ona musiała tylko wziąć się w garść i zacząć panować nad własnym życiem. Gasła z każdym kolejnym dniem, który oddalał ją od hakera. Po raz pierwszy w życiu należało stać się kompletną egoistką. Tym razem to ona była w centrum. Na szali stało jej szczęście. Być może kluczem do tego szczęścia okaże się Eric?

Dlaczego miałaby nie dać mu tej szansy? Czego mu brakowało? Był inteligentny, zabawny, szarmancki i zniewalająco przystojny. Do tego troszczył się o nią i pozwalał jej być w pełni sobą. Ktoś inny nie zastanawiałby się ani sekundy. Więc miała mieć jakiekolwiek obiekcje?

Choćby miała się sparzyć i długo wylizywać swoje rany, musiała spróbować. Nie planowała przecież od razu się z nim wiązać i stawać na ślubnym kobiercu. Chciała tylko mieć blisko siebie kogoś, kto będzie ją wspierał na dobre i na złe. Nawet jeśli tylko jako przyjaciel. Prawdziwy przyjaciel, a nie wyidealizowany twór, siedzący po drugiej stronie monitora.

Duskwood: Afterstory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz