Judy z niedowierzaniem wpatrywała się w osobę stojącą w lekkim półmroku. Nie rozumiała co się tutaj wydarzyło. Dlaczego wezwano policję? Czyżby federalni ją oszukali? A może to wcale nie chodziło o nią? Może to Jake po raz kolejny zrobił coś nielegalnego? Spojrzała z przerażeniem na bruneta, gdy ten pewnie chwycił jej dłoń. Oszukiwałaby samą siebie, gdyby twierdziła, że to jej nie uspokoiło.
-O co tu właściwie chodzi?-Jake przejął inicjatywę, patrząc podejrzliwie na faceta w mundurze.
-Nazywam się Alan Bloomgate.-Judy przełknęła ślinę. To stąd jego głos wydał się jej dziwnie znajomy. Mężczyzna obserwował ich uważnie, zupełnie tak jakby mową ciała chciał przekazać to, że doskonale wie kim są.-Dostaliśmy wezwanie dotyczące włamania.-Jego wzrok skupił się tym razem na osobie stojącej w cieniu.
-To ja dzwoniłam.-Wykonała delikatny krok w kierunku światła.
-Czy chce pani złożyć zeznanie?-Wyjął niewielki czarny notes z przedniej kieszeni swojej kurtki i otworzył go na pustej stronie.
-Zaszło jakieś nieporozumienie. Przebywamy tutaj za zgodą właściciela.-Judy zdecydowała się wreszcie odezwać i bronić swoich racji.
-Proszę nie przerywać.-Policjant uniósł dwa palce w geście nakazującym milczenie.-A więc? Co się tu dokładnie wydarzyło?-Podszedł bliżej kobiety, której zeznaniami był zainteresowany najbardziej.
-Prawdę mówiąc to-zerknęła na Judy, zaciskając w ręku pędzel malarski-pomyliłam się-spuściła głowę.
-Pomyliła się pani?-Zmarszczył brwi.-Czy zna pani tych państwa?
-Tak.-Uniosła dumnie podbródek i śmiało spojrzała w oczy zdezorientowanego policjanta.-Nie spodziewałam się gości. Byłam w innym pokoju i usłyszałam jakieś strzępy rozmów. Zwyczajnie bałam się wyjść. Dlatego też zadzwoniłam po was.
-Rozumiem-odchrząknął.-Jednak z tego co wiem, właścicielem tego domostwa jest Philip Hawkins. Gdzie go znajdę?
-Nie ma go tutaj-odparła.
-W takim razie będę zmuszony do niego zadzwonić.-Wyjął służbowy telefon.
-Czy to konieczne?-Oponowała.
Judy wyczuła w jej głosie jakąś obawę. Czuła, że nie chce, aby Phil dowiedział się o jej obecności. Nie podobało jej się to, ale domyśliła się, że musi chodzić o coś więcej. Postanowiła najpierw sama wybadać grunt. Wyprzedziła policjanta. Chwyciła za swój telefon i wybrała numer przyjaciela, dając przy okazji na głośnomówiący.
-Co tam, Judy? Wszystko gra?-Brzmiał zupełnie tak, jakby martwił się, że ma jakieś problemy z dopływem ciepłej wody lub czymś podobnym.
-Nie do końca-westchnęła.-Wezwano policję. Myślą, że się włamaliśmy.
-Ja pierdolę. Co za ludzie-burknął.-Kogo tam przysłali? Daj mi go do telefonu.
-Dzień dobry, Philipie.-Mężczyzna odezwał się, pochylając się i salutując w stronę telefonu, jakby to miało sprawić, że barman będzie w stanie go zobaczyć. Judy zacisnęła mocno wargi, żeby tylko się nie roześmiać.-Tu-nie musiał nawet nic mówić, bo chłopak od razu go rozpoznał.
-Alanik!-Zawołał, na co policjant od razu się skrzywił.
-Byłbym wdzięczny, gdybyś mnie tak nie nazywał.-Jego ton był spokojny, ale naprężona żyła na szyi zdradzała poddenerwowanie.-Przypominam ci, że jestem na służbie.
-Tak, tak.-Brunetka widziała oczami wyobraźni jak machnął na to wszystko ręką.-Posłuchaj, Alan-odchrząknął-to znaczy, panie komisarzu. Twoja misja zakończona. Przebywają tam za moim pozwoleniem.
CZYTASZ
Duskwood: Afterstory
FanfictionTajemniczy haker zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. Dziewczyna wierzy jednak, że pewnego dnia zapuka do jej drzwi. Jak długo będzie w stanie na niego czekać? Sprawy komplikują się, kiedy w jej życiu pojawia się ktoś inny. Kogo wybierze? A moż...