Rozdział 57

502 35 51
                                    

Leżała na łóżku po raz setny oglądając "Przerwaną lekcję muzyki". Był to dla niej wyjątkowy moment, gdyż po raz pierwszy nie sięgnęła przy tym po butelkę z alkoholem. Nie blokował jej sam fakt tego, że pić nie powinna, ale najzwyczajniej w świecie nie miała na to ochoty. Po raz pierwszy nie czuła wyraźnej potrzeby zajrzenia do kieliszka, wpatrując się w film traktujący o problemach natury psychicznej. Zawsze uważała, że istnieją dla niej tylko dwie opcje: śmierć lub zamknięcie w zakładzie psychiatrycznym.

Nie sądziła, że kiedykolwiek znajdzie się w innym położeniu. A jednak. Uczęszczała na terapię, która zaczęła przynosić efekty. Przestawała umieszczać swoje uczucia w drewnianej skrzyni i zakopywać głęboko w odmętach własnej podświadomości. Rozmowy ze specjalistą uświadomiły jej, że nie musi radzić sobie sama z problemami. Zawsze może poprosić o pomoc. Judy postanowiła wreszcie z tej pomocy skorzystać.

-Mogę wejść?-Eric niespodziewanie pojawił się w drzwiach.-Przybywam w pokoju.-Wyciągnął rękę w jej stronę, w której trzymał miskę świeżych truskawek.

-Wejdź.-Podniosła się do pozycji siedzącej i zapauzowała film. Znała go co prawda na pamięć, ale nie lubiła tracić ani jednej sceny, za każdym razem oglądając je z tą samą, należytą uwagą.

Podał jej naczynie, a sam niemal skoczył na łóżko, przeciągając się leniwie i podkładając sobie poduszkę pod głowę. Taki właśnie był prawdziwy Eric. Energiczny, otwarty i spontaniczny. Całkowite przeciwieństwo powściągliwej i zamkniętej w sobie brunetki.

-Judy, posłuchaj-westchnął-wiem, że dla Ciebie to szczególnie trudne, ale musimy nauczyć się ze sobą koegzystować.

-Wiem, ale to nie takie proste.-Chwyciła jedną truskawkę i przewracała ją w palcach.-Nie widziałam innego wyjścia, a nie musiałabym tego robić, gdybyś dotrzymał z nim tej umowy.

-Nie byłem wtedy sobą.-Przyznał, patrząc gdzieś w sufit.

-Wystarczyło puścić go wolno. Przecież wykonywał dla Was zlecenia przez trzy lata.-Ciągle była wściekła, że przewrócił wszystko do góry nogami.

-I tak złamał warunki umowy-wzruszył ramionami.

-Bo mu na to pozwoliłeś.-Spojrzała na niego kątem oka.-Zrobiłeś to specjalnie, prawda?

-Nie roztrząsajmy tego.-Odwrócił się na drugi bok, tyłem do niej.

-Odpowiedz.-Podniosła głos, ale spotkała się tylko z głuchą ciszą.-Eric!-Nie wytrzymała i rzuciła w niego poduszką.

-Dobra, zrobiłem to, bo wiedziałem, że gdy skończą się te wszystkie zlecenia to odejdziesz razem z nim.-Gwałtownie wstał i podszedł do okna.-Zadowolona?-Zapytał ironicznie, krzyżując ręce na piersi.

-Jesteś z siebie dumny?-Spuścił wzrok, gdy tylko na niego spojrzała.

-Ani trochę-pokręcił głową.-Nigdy nie zależało mi na nikim tak bardzo jak na Tobie. Odbiło mi, Judy. Po prostu mi odbiło.-Otworzył okno i wychylił się, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza.

Nie bardzo wiedziała co powinna odpowiedzieć albo co powinna zrobić. Sytuacja, w której zależało komuś na niej w ten jeden, szczególny sposób, była czymś zupełnie nowym. Kochała i była kochana w swoim życiu tylko raz. Miłością czystszą od łez. Miłością platoniczną, pozbawioną jakiejkolwiek namiętności i cielesności.

Nie znała smaku miłości partnerskiej. Nigdy jej nie doświadczyła. Stała się więźniem własnego umysłu i przeszłości. Latami dojrzewała w kokonie, na którym zaczęły pojawiać się pierwsze pęknięcia. Przez wąskie szczeliny dostrzegała światło, a wraz z nim nadzieję na lepsze jutro.

Duskwood: Afterstory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz