Rozdział 94

279 23 71
                                    

Wyszła przed bar, tłumacząc się tym, że musi zaczerpnąć świeżego powietrza. Miała nadzieję już nigdy więcej nie zobaczyć Cassie. I chociaż początkowo była przeciwna tak drastycznemu i podstępnemu rozwiązaniu ich konfliktu, w efekcie cieszyła się, że Jake i Eric wzięli sprawy w swoje ręce, podsuwając jej byłemu szefowi fałszywe dowody.

Ciemnooki miał prawo spotykać się z kim chce. To było dla niej bardziej niż oczywiste. Tylko dlaczego czuła to nieznośne ukłucie w żołądku? Dlaczego jej skóra płonęła, chociaż na zewnątrz panował chłód?

Oparła się plecami o ścianę, przylegając głową do chropowatej powierzchni. Uniosła wzrok, wpatrując się w zachmurzone niebo, przez które nieudolnie próbowały przebić się pojedyncze gwiazdy. Każde przełknięcie śliny nieprzyjemnie drażniło jej przełyk. To było niemożliwe. Nie mogła być zazdrosna. Nie o Erica.

Rozpięła kurtkę, czując nagły atak duszności. Nie. To na pewno nie zazdrość. Zwykły zawód i rozczarowanie, a dla niej to przecież nic nowego. Była zwyczajnie rozgoryczona tym, że Eric przyprowadził ze sobą akurat Cassie. Tylko tyle.

Odwróciła głowę, gdy tylko usłyszała skrzypnięcie drzwi i charakterystyczny odgłos dzwonka muśniętego przez drewniane kanty. Wolałaby zobaczyć przed sobą Phila, Jake'a lub kogokolwiek innego, ale nie akurat drobną blondynkę, z ogromną dumą wypisaną na twarzy.

-Nie wiedziałam, że umiesz śpiewać-zagaiła rozmowę.

-Jeszcze niewiele rzeczy o mnie wiesz, Cassie.-Odparła, wsuwając rękę do kieszeni. Ścisnęła w dłoni papierosa, którego podwędziła od Phila. Wiedziała, że to było złe, ale zadziałała impulsywnie. Paczka swobodnie leżała na ladzie, a ona głupia pomyślała, że tylko to pomoże jej się odstresować.

-Najwidoczniej-uśmiechnęła się.-Powiedz, Judy-zbliżyła się do niej, zachowując bezpieczną odległość-ten Jake. Jesteście razem?

-A co? Eric ci już nie wystarcza?-Burknęła ze złością, sama będąc zaskoczona swoją reakcją.

-Tylko pytam.-Cofnęła się i uniosła ręce, jakby chciała pokazać jej, że nie ma złych zamiarów.

-To nie twoja sprawa.-Nie zamierzała spowiadać jej się ze swojego życia.

-Fajny facet z tego Jake'a.-Rozmarzyła się.-Przystojny.

-Naprawdę tylko na tym ci zależy? Jesteś cholernie płytka, Cassie.-Spojrzała na nią z dezaprobatą i postanowiła wrócić do baru.

-Zrobiłaś się bardzo opryskliwa, Judy.-Zaczepiła ją, zanim zdążyła chwycić za klamkę.-Gdzie się podziała ta niepozorna, cicha myszka, która bała się własnego cienia?

-Odeszła wraz z pracą, którą próbowałaś jej odebrać.-Zacisnęła dłoń na klamce, ale po chwili rozluźniła uścisk i wróciła do swojej rozmówczyni. Nie zamierzała dawać jej tej satysfakcji i po raz kolejny unikać konfrontacji.

-Nie, kochana.-Zaśmiała się w głos.-To ty odebrałaś mi najpierw Erica, a potem pracę.-Nareszcie zrzuciła maskę tej słodkiej idiotki, którą dotychczas zgrywała.

-Nikogo ci nie odebrałam. Nie moja wina, że nie był tobą zainteresowany.-Nadal nie rozumiała dlaczego obwinia ją o uczucia, których chłopak w tamtym czasie nie odwzajemniał.

-Zeszłej nocy twierdził coś innego-oblizała usta.-Jeśli ktoś taki jak ty w ogóle wie co mam na myśli.

-Ktoś taki jak ja?-Skrzyżowała ręce i spojrzała w dół. Stała na schodkach, co dawało jej poczucie przewagi nad przeciwniczką.

-Biedna, niedotykalska Judy.-Zrobiła smutną minkę, udając, że jest jej przykro.-Powinnaś nauczyć się jak zadowolić faceta. W innym wypadku ktoś sprzątnie ci tego bruneta sprzed nosa.

Duskwood: Afterstory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz