Siedziała w kuchni, obgryzając z nerwów paznokcie i co chwilę przetwarzając w głowie cały plan. Nadal nie miała pewności, czy to dobre wyjście. Przecież ona nie potrafiła kłamać. Ukrywanie prawdy to jedno, ale przeinaczanie faktów. Cóż, czuła, że polegnie już na starcie.
-Judy, weź się w garść!-Powiedziała sama do siebie, chwytając za firankę i spoglądając na ukryty wśród wysokich krzewów i pomniejszych drzew, betonowy domek, w którym trzymała głównie narzędzia.
Wiedziała, że przyjdą. Czuła całą sobą, że są już blisko. Podskoczyła, gdy usłyszała piskliwy odgłos pary wydobywającej się z czajnika. Wyłączyła gaz i zalała torebkę ziołowej herbaty. Spojrzała w dół. Chwyciła w dłoń kanapkę i uszczknęła z niej niewielki kęs. Wszystko miało wyglądać dokładnie tak, jakby dopiero niedawno wróciła do domu.
Dzwonek do drzwi. Przełknęła ślinę, przejrzała się pospiesznie w lustrze i poszarpała ręką włosy. Makijażu nie musiała sztucznie rozmazywać, bo i tak już wyglądała jak siedem nieszczęść. Ledwo nacisnęła na klamkę i natychmiast do środka wprosiło się trzech agentów. Jednego z nich pamiętała aż za dobrze.
-Przeszukać cały dom.-Rozkazał, a po chwili jego wzrok spoczął na Judy.-Gdzie go ukrywasz?
-Nigdzie. Sama z ledwością zdołałam mu uciec.-Po tych słowach już nie mogła się wycofać.
-Dlaczego miałbym ci uwierzyć?-Skrzyżował ręce i lustrował ją wzrokiem.
-Dlatego.-Odgarnęła włosy z twarzy i stanęła bokiem do niego, ukazując swój zaczerwieniony policzek.
-Uderzył cię?-Zapytał bez żadnych emocji.
-Jak widać.-Westchnęła, starając się brzmieć na rozczarowaną.
-Wygląda na takiego.-Mężczyzna wyjął papierosa i uruchomił zapalniczkę, ale w ostatniej chwili się z tego wycofał.-Wybacz. Pewnie jesteś osobą niepalącą. Powinienem wyjść na zewnątrz.-Od razu skierował się w stronę tarasu.
-Śmiało, proszę palić tutaj. Nie przeszkadza mi to.-Nalegała.
-Wolałbym jednak zachować resztki kultury.-Spojrzał na nią nieco podejrzliwie i otworzył przeszklone drzwi.
Dziewczyna wyszła tuż za nim. Stanął na środku drewnianych schodów, odpalił papierosa i mocno zaciągnął się dymem, wypełniając nim całe płuca.
-Opowiedz mi jak to wyglądało.-Nie odwrócił się nawet w jej stronę.
-Pojechałam odwiedzić grób starego znajomego. Z tego, co wiem to nie jest zabronione. Nie mogę się jedynie zbliżać do ostatniego miejsca zamieszkania i do Duskwood.-Doskonale znała treść swojej umowy.
-Zgadza się.-Skinął głową.-Jednak coś mi tutaj nie gra. Nie kontaktował się z tobą wcześniej? Jakim cudem tak nagle cię znalazł?-John nie był taki głupi jak mogłoby się wydawać.
-Przecież byłam przez cały czas z Ericiem. Poinformowałby was, gdyby haker się pojawił.-Naraz pojęła, że Eric z pewnością nie zdradził im żadnych szczegółów na temat obecności Jake'a.-Poza tym skoro mnie namierzył to musi mieć jakieś swoje sposoby-wzruszyła ramionami.
-Przeklęty haker.-Splunął pod nogi. Darzył bruneta czystą nienawiścią. Poprzysiągł sobie, że wsadzi go za kratki, ale przełożeni i...Judy pokrzyżowali mu wszystkie plany.-Wróćmy do tematu. Znalazł cię i co?-Nie zamierzał jej tak łatwo odpuścić.
-Chciał mnie przekonać, żebym z nim uciekła, a kiedy odmówiłam próbował siłą zaciągnąć mnie do samochodu. Wywiązała się między nami szarpanina, aż wreszcie-przełknęła ślinę, to było najtrudniejsze, co musiała teraz powiedzieć-uderzył mnie w twarz. Zamroczyło mnie. Wykorzystał okazję i wepchnął mnie do auta.-Opowiadała wszystko to, na co wyczulił ją Jake.
CZYTASZ
Duskwood: Afterstory
FanfictionTajemniczy haker zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. Dziewczyna wierzy jednak, że pewnego dnia zapuka do jej drzwi. Jak długo będzie w stanie na niego czekać? Sprawy komplikują się, kiedy w jej życiu pojawia się ktoś inny. Kogo wybierze? A moż...