Rozdział 49

527 39 49
                                    

Siedział zamknięty w areszcie już od dwóch dni. Nie doczekał się w tym czasie żadnej rozmowy, żadnych głębszych wyjaśnień ani choćby strzępka informacji. Został pozostawiony sam ze swoimi myślami. W gruncie rzeczy mu to nie przeszkadzało. Jego analityczny umysł mógł obmyślić i wybrać najlepszą strategię. Starał się wziąć pod uwagę wszystkie za i przeciw. Nie był przekonany, czy posiada jeszcze jakiekolwiek prawo do negocjacji, czy którakolwiek karta przetargowa jakoś magicznie zadziała. Nie miał do zaoferowania nic oprócz swoich umiejętności.

Gdyby tylko Eric się nie wtrącił. Ten podły gad musiał to wszystko zaplanować. Chciał się go pozbyć i doskonale mu się to udało. Dał się wyprowadzić w pole. Poprowadzić uczuciom, które przysłoniły mu racjonalną ocenę sytuacji. Nie powinien był kontaktować się z nią wcześniej niż pozwalał na to zapis w umowie. Naraził nie tylko siebie, ale przede wszystkim ją. Złamał warunki, bo uległ zazdrości. Emocji, która do tej pory była mu obca. Eric to wykorzystał. To dlatego zgodził się na te spotkania bez większych problemów. Od samego początku chciał go pogrążyć, żeby utorować sobie drogę do Judy. Powinien był to przewidzieć.

Złożył rękę w pięść, zaciskając w niej materiał swoich spodni. Odetchnął głęboko, przywracając trzeźwości swojego umysłu. Wtedy drzwi od pomieszczenia, w którym go przetrzymywano nagle się otworzyły. Nie zareagował, będąc przekonanym, że przynieśli mu miskę mdłego żarcia. Ku jego zdziwieniu strażnik kazał mu wstać i zaprowadził do sali przesłuchań. Tam czekał już na niego agent prowadzący sprawę.

-Jak się trzymasz?-Zapytał z udawaną troską.

-Bywało lepiej.-Odparł, usadawiając się wygodnie na krześle.

-Technicy nie znaleźli na komputerach żadnych dowodów świadczących o niesubordynacji naszego pracownika.-Zaczął z grubej rury, posyłając hakerowi durny uśmieszek.

-Tak podejrzewałem.-Nie spodziewał się niczego innego.

-Jeśli chcesz jak najszybciej zobaczyć słońce, powinieneś z nami współpracować.-Wyciągnął papierosa z paczki.-Chcesz?-Skierował ją w stronę bruneta.

-Nie palę.-Rzucił sucho.-Jak dotąd współpraca z Wami nie skończyła się dla mnie najlepiej.

-Powiedz, Jake. To my złamaliśmy warunki umowy, czy raczej Ty?-Wskazał na niego palcem.

-Skoro rzekomo złamałem warunki, dlaczego Eric nie poinformował Was o tym wcześniej?-Zmarszczył brwi.

-Skąd pewność, że tego nie zrobił?-Odpalił papierosa i mocno się zaciągnął.

-Dlaczego więc nie przerwaliście tego od razu?-Skrzyżował ręce.

-Nie domyślasz się?-Uniósł kącik ust.

-Chcieliście, żebym na pewno skończył zlecenie.-Nagle wszystko stało się dla niego jasne.

-Bystry jesteś.-Zerknął na niego spod byka.

-Co z Judy?-Chciał już jak najszybciej przejść do tematu brunetki.

-A co ma być?-Udawał głupiego.

-Wiesz o co pytam. Daliście jej spokój?-Żyła na jego szyi zaczęła niebezpiecznie pulsować.

-Ja tu jestem od zadawania pytań-odparł spokojnie.

-Ona może być poważnie chora. Czy to do Ciebie dociera?-Podniósł głos.-Nie dbam o to co stanie się ze mną, ale ją zostawcie w spokoju.

-Chcieliśmy, ale w zasadzie sama się do nas zgłosiła-wzruszył ramionami.

-Co zrobiła?-Jego źrenice rozszerzyły się.

-Sam zobacz.-Otworzył laptopa i odpalił filmik.

Na video znajdowała się Judy. Siedziała w pokoju przesłuchań i rozmawiała z agentem. Niestety niczego nie słyszał. Był sam obraz, bez dźwięku.

Duskwood: Afterstory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz