Rozdział 91

277 22 42
                                    

-Chciałaś się ze mną widzieć. Coś się stało?-Brunet wydawał się być poruszony jej nagłą prośbą o spotkanie.

-Nie-pokręciła głową.-Zwyczajnie miałam ochotę się przewietrzyć.-Uśmiechnęła się lekko, opatulając szalikiem swoją szyję.

-Więc? Dokąd chcesz pójść?-Zapytał, rozglądając się na wszystkie strony, jakby próbował wybrać drogę.

-Dokądkolwiek.-Ruszyła przed siebie, obejmując się rękoma.

Minęli aptekę, na którą Judy nie zwróciła większej uwagi. Po chwili wkroczyli na niewielki rynek, z fontanną na środku, której po prostu nie dało się przeoczyć. Dziewczyna poczuła się tak jakby podążała śladami książki lub odwiedzała lokacje użyte w filmie, który niegdyś oglądała. To było tak nierzeczywiste. Znaleźć się w miejscu, które znała tylko ze zdjęć. W dodatku z osobą, kryjącą się wówczas za kretyńską maską i kawałkiem ciemnego materiału.

-O czym myślisz?-Jego łagodny ton głosu skutecznie wyrwał ją z zamyślenia.

-Dziwnie jest tutaj być-zaczęła.-Nigdy nie przypuszczałam, że to będzie czymś więcej niż wirtualną wycieczką.

-Jeszcze dziwniej będzie, jeśli napijemy się kawy.-Odparł.-Stąd.-Wskazał dłonią na uroczą kawiarnię.

-Rainbow Cafe.-Ta nazwa sama wypłynęła z jej ust.

-Chcesz tam wejść, czy wolisz napić się kawy na świeżym powietrzu?-Zapytał, dając jej wybór.

-Druga opcja jakoś bardziej do mnie przemawia.-Nie to, że nie lubiła czerpać z uroku małych, lokalnych przedsiębiorstw. Kawa na wynos była stałym elementem jej poprzedniego życia. Kojarzyła jej się z dobrocią, którą każdego dnia obdarowywał ją Jeff-ochroniarz z fundacji, w której kiedyś pracowała. Jedna z niewielu osób, która kiedykolwiek okazała jej serce, nie oczekując niczego w zamian.

-Za chwilę wracam.-Oznajmił, ale brunetka była tak pochłonięta wspomnieniami, że nijak zareagowała na jego słowa.

Przyglądała się strumieniowi wody, rozbryzgującemu z fontanny, gdy nagle doznała dziwnego uczucia. Zupełnie tak jakby ktoś ją obserwował. Rozejrzała się dyskretnie na boki i wtedy go zauważyła. Stał w przejściu prowadzącym do jednej z uliczek, trzymając za rękę jasnowłosego chłopca.

-Alfie.-Pomyślała, nie odrywając wzroku od dziecka i mężczyzny stojącego tuż obok.

Gdy tylko zorientował się, że na niego patrzy, odwrócił głowę w drugą stronę, wycofał się i pociągnął chłopca za sobą.

-Ale ja chcę iść tam!-Wykrzyknął Alfie, tupiąc ze złością nogą.

Stary Gray przykucnął przed nim i tłumaczył coś szeptem, czego Judy oczywiście nie była w stanie usłyszeć. Kilkukrotnie zerkał przez ramię i tym razem to brunetka poczuła się jak stalker, przyłapany na swoim niecnym czynie. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, skupiła wzrok na pierwszym lepszym punkcie, udając, że to najciekawsza rzecz, którą dzisiaj zobaczyła. Po krótkiej chwili przez jej uszy zaczął przedzierać się coraz głośniejszy odgłos kroków. Niesiona niepokojem, które wywołała ta dziwna sytuacja, odwróciła się gwałtownie.

-To ty.-Powiedziała z wyczuwalną ulgą w głosie.

-A kogo się spodziewałaś?-Zmarszczył brwi, podając jej kawę.

-Nikogo.-Odebrała od niego plastikowy kubek.-Jestem przewrażliwiona. To wszystko.

-Jesteś jakaś nieobecna-trafnie zauważył.

-Chodzi o to, że-zawahała się przez chwilę, nie wiedząc w jak dużym stopniu może być z nim szczera-wpadłam ostatnio na Starego Graya. To takie niecodzienne uczucie spotkać kogoś, kogo znasz tylko z opowieści.

Duskwood: Afterstory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz