Rozdział 19

876 62 113
                                    

-Judy, zaczekaj!-dobiegł do niej, zanim zdążyła całkowicie się ulotnić.

-Zostaw mnie w spokoju!-warknęła, była wściekła, jakby sam diabeł w nią wstąpił.

-Pozwól mi chociaż wszystko wytłumaczyć, proszę.-nie zamierzał się poddawać.

-Co tutaj jest do tłumaczenia? Zabawiłeś się mną.-nawet nie odwróciła się w jego stronę.

-To nie tak.-zaprzeczył.

-A jak?-nagle się zatrzymała i skierowała na niego swój wzrok.

-Porozmawiajmy, ale nie tutaj.-wyciągnął rękę w jej stronę-Proszę.-wydał z siebie rozpaczliwy ton, który rozpuścił jej serce.

Przez chwilę się zawahała, ale w końcu ruszyła krok za nim. Cały czas trzymała odstęp. Nie chciała, żeby choćby się o nią otarł, nie chciała czuć jego zapachu. Już sama jego obecność sprawiała, że miała ochotę uderzyć się w głowę czymś ciężkim i o wszystkim zapomnieć.

Wyprowadził ją z bulwaru i szedł w stronę jej mieszkania, nie wypowiadając przy tym ani słowa. Wreszcie zatrzymał się przy jednym z budynków, który wyglądał jakby był opancerzony i opustoszały. Nie kłamał przynajmniej z tym, że mieszka niedaleko. Wpuścił ją do środka i zaprowadził na piętro. Otworzył ostatnie drzwi po prawej stronie i pozwolił, żeby weszła jako pierwsza.

Salon wyglądał dosyć zwyczajnie. Zupełnie jak mieszkanie typowego kawalera. Wszędzie panował bałagan. Judy musiała uważać na to, jak stawia kroki, żeby przypadkiem nie nadepnąć na jakąś porzuconą skarpetę.

-Więc?-odchrząknęła.

-Chodźmy dalej.-podszedł do jednego z pokoi i uchylił drzwi, kiedy znalazła się obok niego.

Wewnątrz panowała ciemność. Jedynym źródłem światła były dwa monitory, ustawione tuż pod ścianą. Spojrzała na nie i kątem oka dostrzegła, że w rogu pokoju ktoś stoi. Cofnęła się i schowała za chłopakiem.

-Kto to jest?-zapytała cicho, zaciskając ze strachu dłoń na jego bluzie.

Nie odpowiedział. Kliknął na włącznik, przez chwilę nie widziała zupełnie nic. Jaskrawe światło na moment ją oślepiło.

-Szlag!-usłyszała głęboki, męski głos.

Patrzyła na niego, gdy przecierał swoje oczy, cierpiące przez nagłe uderzenie jasności. Był wysoki, ubrany cały na czarno. Przeciągnął dłonią po swojej głowie, zsuwając z niej kaptur i odsłaniając tym samym swoje lśniące, kruczoczarne włosy. Zjechała wzrokiem nieco niżej i zamarła, kiedy spotkała się z hipnotyzującym spojrzeniem, lekko podkrążonych, szafirowych oczu.

Wydały jej się tak znajome. Jak mogła się tak pomylić? Jej serce chciało wyrwać się z piersi i wskoczyć prosto w jego ramiona. Poznała go. Wiedziała, że wystarczy jej tylko jedno spojrzenie, żeby mieć absolutną pewność.

-Jake.-odezwała się wreszcie i ruszyła do przodu, zatrzymując się na środku pokoju, gdy uświadomiła sobie, że obaj ją oszukiwali.

-Judy.-chciał wyciągnąć do niej rękę, ale gdy zobaczył jej minę, finalnie przeczesał palcami swoje włosy.

-Więc-odchrząknęła-co tu się do cholery dzieje?-rzuciła okiem na jednego i drugiego.

-Usiądź.-Eric wskazał jej jedną ręką na łóżko, a drugą zsunął z siebie kaptur.

-Co Ci się stało?-dopiero w świetle dostrzegła, że ma podbite oko.

-Bo widzisz-zaczął-ja wcale nie byłem chory.

-Kto Ci to zrobił?-zmarszczyła brwi.

-On.-wskazał palcem na stojącego w rogu hakera.

-Ale dlaczego?-była w kompletnym szoku.

Duskwood: Afterstory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz